"Babcia i jej "testamentowe show". Rodzinne dramaty w odcinkach"

"Babcia i jej "testamentowe show". Rodzinne dramaty w odcinkach"

"Babcia i jej "testamentowe show". Rodzinne dramaty w odcinkach"

canva.com

"Są seriale, które ciągną się latami i nigdy się nie nudzą. W naszej rodzinie mamy własny tasiemiec – nazywa się 'Babcia i jej testament'. Fabuła: nieustanne zmiany, niespodziewane zwroty akcji i wielkie emocje. A my, biedni widzowie, nie mamy pojęcia, kto w finale zgarnie główną nagrodę".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"A to nie ty miałeś dostać mieszkanie..."

Każdy, kto ma w rodzinie babcię lub dziadka z tendencją do pisania testamentów, wie, jak to działa. Najpierw jest faza obietnic, potem faza niezapowiedzianych zmian, a na końcu… wielkie rodzinne awantury. Moja babcia opanowała ten mechanizm do perfekcji.

Najlepsze jest to, że nikt tak naprawdę nie ma pojęcia, jak wygląda jej ostatnia wersja testamentu. Nie dlatego, że go nie czytaliśmy. Po prostu co kilka miesięcy babcia zmienia zdanie, skreśla jednych, dopisuje drugich i co jakiś czas wyciąga temat, żeby zobaczyć, kto z nas najbardziej się przejmie.

Kiedyś mój kuzyn Maciek był przekonany, że to on dostanie mieszkanie, bo babcia wielokrotnie mówiła, że "najbardziej jej przypomina dziadka". Tydzień później usłyszałam od babci, że jednak to ja mam większe szanse, bo "jestem najmłodsza i mieszkanie mi się przyda". Maciek był lekko skonsternowany, ale babcia uspokoiła go, że przecież "w życiu nic nie jest pewne".

Babcia na kanapie otoczona wnukami canva.com

"Wy się tylko na spadek oglądacie"

Najbardziej absurdalne w tej sytuacji jest to, że babcia uwielbia zarzucać nam materializm. Co kilka miesięcy wybucha nagła awantura, w której oburzona krzyczy, że "wszyscy czekają na jej śmierć!". Problem w tym, że nikt o tym testamencie nie rozmawia – to zawsze ona sama zaczyna temat.

Ostatnio przy obiedzie ni stąd, ni zowąd westchnęła dramatycznie i powiedziała:

Tak sobie myślę, że może lepiej będzie, jeśli wszystko zapiszę na fundację…

Zapadła cisza, bo nikt nawet nie wiedział, że temat spadku jest w ogóle na stole.

Minutę później babcia z triumfującą miną dodała:

Ooo, widzę wasze miny! Wiedziałam! Wy się tylko na spadek oglądacie!

Tak, babciu. Bo właśnie o tym wszyscy myśleliśmy, jedząc ziemniaki i kotlety.

Roześmiana starsza kobieta Canva

"No i komu teraz bardziej zależy..."

Z biegiem lat zaczęliśmy traktować to jak rodzinną rozrywkę. Pamiętam, jak ciocia Maryla stwierdziła kiedyś, że trzeba zacząć obstawiać, kto tym razem trafi na "czarną listę". Brat rzucił, że nie warto się angażować, bo i tak babcia zmieni testament szybciej, niż my zdążymy się pokłócić.

A babcia? Babcia robi swoje. Przesuwa pionki na planszy, testuje, kto jak zareaguje, i czeka na emocje. Czy robi to specjalnie? Absolutnie. Czy dobrze się przy tym bawi? Jeszcze jak.

Wielki finał, który nigdy nie nastąpi

Każdy w rodzinie wie, że ostatnia wersja testamentu nigdy nie jest ostatnia. Ktokolwiek dostanie go na papierze, może być pewny, że za kilka tygodni wszystko się zmieni.

A może to i lepiej? Bo jeśli kiedykolwiek rzeczywiście przestanie go poprawiać, oznaczać to będzie jedno – że finał faktycznie się zbliża. A tego to już nikt nie chce.

Natalia

"Shrek 5" wkurzył fanów. Zwiastun nowej produkcji o zielonym ogrze wprawia w osłupienie [wideo i porównanie postaci]
Źródło: screen YouTube/Universal Pictures | YouTube/ Rotten Tomatoes Classic Trailers
Reklama
Reklama