"Nie wiem, czy to ja jestem dziwna, czy po prostu moja mama funkcjonuje w alternatywnej rzeczywistości, ale wydawało mi się, że jak kobieta rodzi dziecko, to naturalnie jej matka chce być obok i wspierać. No, najwyraźniej nie każda".
Moja uznała, że świeżo upieczona matka jakoś sobie poradzi, bo ona ma ważniejsze sprawy na głowie – mój 22-letni brat może mieć problem z wstawieniem prania.
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Nie panikuj, Michał też mnie potrzebuje"
Byłam w ciąży, kiedy moja mama zapewniała mnie, że będzie mi pomagać. Mówiła to tonem pełnym troski i przekonania, że przecież "tak robi każda matka". A ja jej wierzyłam. W końcu kto lepiej zrozumie świeżo upieczoną mamę niż… jej własna mama?
Problem w tym, że moja matka ma jeszcze jedną wielką miłość w życiu – mojego młodszego brata Michała. Michał jest studentem i, jak to student, potrafi ugotować makaron i zapomnieć go odcedzić. Przez lata był oczkiem w głowie naszej mamy, ale naiwnie myślałam, że narodziny wnuka zmienią hierarchię. Nie zmieniły.
"Mamo, kiedy przyjedziesz?" – zapytałam, gdy wróciłam ze szpitala. Byłam wykończona, niewyspana i szczerze mówiąc, w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam kogoś, kto przypomni mi, kiedy ostatnio jadłam coś ciepłego.
Oj, kochanie, no właśnie jest problem… Michał ma sesję i trochę się martwię, czy sobie poradzi
– usłyszałam w słuchawce.
Czyli ja, nieprzytomna po porodzie, walcząca z noworodkiem, mogę "jakoś sobie poradzić", ale dorosły facet studiujący informatykę to już sprawa wagi państwowej?
canva.com
"No ale masz teściową"
Kiedy moja mama w końcu łaskawie mnie odwiedziła (po dwóch tygodniach), spędziła u mnie całe dwie godziny. W tym czasie zdążyła wyrazić współczucie dla… mojego brata.
No wiesz, on sam nie ugotuje sobie obiadu, a fast foody to przecież niezdrowe!
– tłumaczyła, jakby opiekowała się zagubionym pięciolatkiem, a nie dorosłym mężczyzną, który ma dostęp do internetu, a w nim milion przepisów na kanapki.
Na moje lekkie poirytowanie miała oczywiście gotową odpowiedź.
No ale masz teściową! Ona przecież przyjechała, żeby ci pomóc.
Fakt, moja teściowa zjawiła się zaraz po moim powrocie ze szpitala. Gotowała obiady, sprzątała, zajmowała się wnukiem, a ja mogłam w końcu się zdrzemnąć. Byłam jej ogromnie wdzięczna. Ale w przeciwieństwie do mojej mamy, ona nie traktowała tego jako coś nadzwyczajnego – po prostu uznała, że to normalne.
canva.com
"Jak ty sobie beze mnie poradzisz..."
Po miesiącu moja mama znowu do mnie zadzwoniła. Nie, nie po to, żeby zapytać, jak się czuję. Po prostu chciała mi oznajmić, że jedzie do Michała na kilka dni, bo "coś marnie brzmi" i na pewno jest przepracowany.
Jak ty sobie beze mnie poradzisz?
– westchnęła dramatycznie.
Cóż, biorąc pod uwagę, że poradziłam sobie przez całą ciążę, poradziłam sobie po porodzie, poradziłam sobie, kiedy mój syn miał kolki, gorączkę i bunt dwutygodniowego niemowlaka, to myślę, że tak, jakoś sobie poradzę.
Bo w przeciwieństwie do mojego brata wiem, jak działa pralka.
Klaudia