"Czekałam na wnuka od lat i gdy w końcu usłyszałam radosną nowinę, myślałam, że niebo się przede mną otworzyło. W naszej rodzinie tradycja imion była bardzo ważna – od pokoleń ojcowie przekazywali swoje imię synom, tworząc silną więź między generacjami. Byłam pewna, że tym razem będzie tak samo".
Ale synowa miała na ten temat zupełnie inne zdanie. A to, jak zachował się mój syn, rozczarowało mnie najbardziej.
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Chłopiec - w końcu ktoś, kto przejmie rodzinne imię"
Mój syn nie jest już młodym chłopakiem, ma 42 lata i długo nie mógł się zdecydować na kolejne dziecko. Po rozwodzie z pierwszą żoną szybko związał się z dużo młodszą kobietą, a teraz, po kilku latach małżeństwa, w końcu ogłosili, że spodziewają się syna. W całej rodzinie zapanowała euforia. Mój mąż, dumny dziadek, niemal nie posiadał się z radości – wreszcie ktoś, kto będzie nosił jego imię i kontynuował rodzinne tradycje.
W naszej rodzinie od zawsze było tak, że pierworodny syn dostawał imię po dziadku. To była świętość. Tak robił mój teść, tak zrobił mój mąż, a teraz miałam nadzieję, że mój syn też to uszanuje. Ale niestety – przeliczyłam się.
canva.com
"Nie podoba mi się to imię, nawet nie chcę o tym słyszeć"
Pewnego dnia wybraliśmy się z mężem do syna i synowej, żeby porozmawiać o imieniu dla wnuka. Byliśmy przekonani, że to tylko formalność. Przy kawie delikatnie zapytałam, czy już podjęli decyzję.
Synowa wzruszyła ramionami i powiedziała, że jeszcze nie myślała o imieniu. To trochę mnie zdziwiło – poród tuż-tuż, a ona nie wie, jak nazwie własne dziecko? Wtedy mój mąż nie wytrzymał i powiedział prosto z mostu:
No to może nadacie mu moje imię? W końcu w naszej rodzinie to już tradycja.
Spodziewałam się entuzjazmu, może lekkiego wahania, ale na pewno nie takiej reakcji, jaką usłyszeliśmy. Synowa parsknęła śmiechem i powiedziała, że nie ma mowy. Według niej to imię jest "przestarzałe", "staromodne" i dziecko tylko by przez nie cierpiało. Nie zamierza nawet brać tego pod uwagę.
canva.com
Syn nawet nie pisnął
Zamurowało mnie. Nie chodziło nawet o samo imię, ale o sposób, w jaki to powiedziała – jakby propozycja była kompletnie absurdalna. Spojrzałam na mojego syna, czekając, aż się odezwie, stanie po naszej stronie, wytłumaczy żonie, że w naszej rodzinie to nie jest byle jaka sprawa. Ale on? Nic.
Siedział cicho, patrzył w stół, jakby nagle go zainteresował wzór na obrusie. W końcu powiedział tylko, że "to ich dziecko i to oni zdecydują". Nic więcej. Żadnej obrony tradycji, żadnej próby przekonania synowej. Po prostu umył ręce.
Mój mąż tylko zacisnął usta i wstał od stołu. Widząc jego minę, wiedziałam, że jest naprawdę rozczarowany.
Nie wiem, czy w ogóle chce poznać tego wnuka
Od tego dnia mój mąż nie chce słyszeć o wnuku. Powiedział, że jeśli nasze zdanie nic nie znaczy, to on nie będzie się narzucał. Nie rozumiem, dlaczego synowa tak kategorycznie odmówiła, zamiast chociaż zastanowić się nad kompromisem. Ale najbardziej boli mnie postawa mojego syna. Przecież to on powinien pamiętać, skąd pochodzi i jakie wartości przekazywaliśmy mu przez całe życie.
Nie wiem, co robić. Nie chcę tracić kontaktu z wnukiem, ale widzę, że mój mąż nie potrafi tego przełknąć. Czyli rzeczywiście w dzisiejszych czasach tradycja nic już nie znaczy...
Marzena