"Mój mąż chce, żeby mój syn płacił mu za pokój. Przecież to jeszcze dziecko"

"Mój mąż chce, żeby mój syn płacił mu za pokój. Przecież to jeszcze dziecko"

"Mój mąż chce, żeby mój syn płacił mu za pokój. Przecież to jeszcze dziecko"

canva.com

"Gdy wychodziłam za mąż po raz drugi, wierzyłam, że tworzę nową, pełną ciepła rodzinę. Mój syn, Filip, miał wtedy 15 lat. Liczyłam na to, że z czasem on i mój nowy mąż, Robert, choć trochę się polubią. Może nie jak ojciec i syn, ale chociaż jak dobrzy znajomi".

Reklama

Nigdy nie było między nimi wielkiej bliskości, ale przynajmniej się tolerowali. Do czasu. Bo kiedy Filip skończył 18 lat, mój mąż nagle uznał, że czas na „dorosłe zasady” – i zażądał, żeby mój syn zaczął płacić mu za pokój.

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"Jest dorosły, więc niech się dokłada"

Filip od zawsze był spokojnym, ambitnym chłopakiem. Po maturze dostał się na dobre studia, miał plany na przyszłość i chciał się rozwijać. Nigdy nie sprawiał nam problemów, nie wydawał bezmyślnie pieniędzy, a wręcz przeciwnie – pomagał w domu, oszczędzał, starał się nie prosić o zbyt wiele.

Pewnego dnia Robert usiadł naprzeciwko mnie i oznajmił, że czas, aby mój syn zaczął płacić za swoje utrzymanie.

W końcu jest dorosły. Skoro mieszka w moim mieszkaniu, to powinien za to płacić. Przecież nie jest już dzieckiem

– powiedział bez cienia wahania.

Ojciec pokłócony z nastoletnim synem canva.com

Patrzyłam na niego w osłupieniu, próbując zrozumieć, czy on w ogóle słyszy, co mówi. Miałam ochotę zapytać: "Naprawdę oczekujesz, że nastolatek, który dopiero zaczyna studia, będzie ci płacił za prawo do mieszkania we własnym domu?"

Próbowałam wytłumaczyć Robertowi, że Filip dopiero się uczy, że nie ma jeszcze pracy, że nie chcę, by musiał łączyć studia z zarabianiem na dach nad głową. W końcu to ja go wychowałam i moim obowiązkiem jest mu pomóc wystartować w życie. Ale Robert miał gotową odpowiedź:

To nie mój problem. Niech sobie coś znajdzie, ludzie w jego wieku pracują.

Zrobiło mi się zimno. Nie chodziło już nawet o samą propozycję, ale o jego podejście. To nie był żart, nie było w tym cienia troski. Dla niego Filip był tylko "dodatkowym lokatorem", a nie moim synem.

Zaczęłam się zastanawiać – gdzie on miałby się podziać? Czy miałam mu wynająć mieszkanie? Wyrzucić go, żeby tylko spełnić oczekiwania mojego męża?

Czyli naprawdę są rodziny działające na takich zasadach

Nie mogłam tego tak zostawić. Gdy powiedziałam Filipowi o pomyśle Roberta, widziałam, jak bardzo go to zabolało. W jego oczach było coś, czego nie zapomnę – rozczarowanie, niedowierzanie, smutek. Nie spodziewał się, że ktoś, z kim mieszkał tyle lat, może go traktować jak intruza.

Znudzony nastolatek przed komputerem Canva

Z kolei moja przyjaciółka, gdy jej o tym opowiedziałam, spojrzała na mnie jak na wariatkę.

Przepraszam, ale co to za pomysł? Twój własny syn ma płacić za pokój w twoim domu?! Chyba żartujesz!

Zaczęłam się zastanawiać – czy naprawdę rodzina powinna działać na takich zasadach? Czy dziecko, nawet dorosłe, powinno być traktowane jak najemca, a nie część domu?

Muszę wybierać między mężem a synem

Nie wiem, co dalej. Jedno jest pewne – nie wyrzucę własnego syna na bruk, żeby spełnić oczekiwania mojego męża. Filip nie zasłużył na to, by traktować go jak obcego.

Ale to wszystko sprawiło, że zaczęłam inaczej patrzeć na Roberta. Może nigdy tak naprawdę nie zaakceptował mojego syna? Może zawsze traktował go jak obcego i dopiero teraz to wyszło? I najgorsze pytanie – czy naprawdę chcę żyć z kimś, kto każe mi wybierać między własnym dzieckiem a nim?

Olga

Izabella Scorupco i Dariusz Czerkawski byli najgorętszą parą lat 90. Tak dzisiaj wygląda ich relacja
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama