"Mamo, masz emeryturę, więc ci wystarczy" – usłyszałam od córki. Przestała się odzywać, gdy odmówiłam"

"Mamo, masz emeryturę, więc ci wystarczy" – usłyszałam od córki. Przestała się odzywać, gdy odmówiłam"

"Mamo, masz emeryturę, więc ci wystarczy" – usłyszałam od córki. Przestała się odzywać, gdy odmówiłam"

canva.com

"Zawsze wyobrażałam sobie, że emerytura będzie czasem spokoju i odpoczynku. Chciałam mieć chwilę na swoje pasje, cieszyć się życiem, może nawet pozwolić sobie na drobne przyjemności. Okazało się jednak, że dla mojej córki emerytura to nie czas na odpoczynek, ale fundusz awaryjny, z którego powinnam wspierać jej rodzinę".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Moje potrzeby już się nie liczą

Agnieszka zawsze była zaradna, ale wiadomo, jak wygląda życie młodej rodziny. Kredyt, rachunki, dziecko – to wszystko kosztuje dużo energii i pieniędzy. Od początku starałam się jej pomagać, wspierać ją, jak tylko mogłam. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że pewnego dnia uzna to za coś oczywistego.

Kilka tygodni temu zadzwoniła późnym wieczorem. Jej głos brzmiał na spięty, więc pomyślałam, że stało się coś poważnego. Okazało się, że po prostu potrzebowała pieniędzy. Mąż stracił pracę, a wydatki ich przytłaczały.

świnka skarbonka canva.com

Sama nie miałam zbyt wiele. Moja emerytura wystarcza na codzienne potrzeby, ale nie zostaje z niej prawie nic. Kiedy powiedziałam, że nie mogę jej pomóc, w słuchawce zapadła cisza. Po chwili usłyszałam tylko, że przecież mam emeryturę i nie mam dużych wydatków, więc powinnam się podzielić.

Znajoma, której opowiedziałam o tej rozmowie, aż się oburzyła.

Czyli twoje rachunki to nie wydatki? A jedzenie? Może emeryci powinni żywić się powietrzem?

Odkąd odmówiłam, kontakt się urwał

Miałam wrażenie, że w oczach córki stałam się skarbonką, którą można rozbić, kiedy tylko zajdzie potrzeba. Moje życie przestało się liczyć, a liczyło się tylko to, żeby jej było łatwiej.

Przypomniałam sobie, jak sama byłam w jej wieku. Miałam dzieci, problemy, musiałam sobie radzić. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, żeby wymagać od mojej matki, by oddawała mi swoje pieniądze.

Po tej rozmowie kontakt z Agnieszką stał się rzadszy. Nie powiedziała wprost, że ma do mnie żal, ale czułam, że coś się zmieniło.

Kilka dni temu, robiąc zakupy, spotkałam panią Halinę. Kiedy podzieliłam się z nią swoimi obawami, spojrzała na mnie poważnie i powiedziała, że dzieci muszą zrozumieć, że emerytura to nie bankomat. Jeśli raz zacznę pomagać, to już nigdy się to nie skończy.

Starsza kobieta z zatroskaną miną rozmawia przez telefon canva.com

Muszę myśleć o sobie

Kilka dni później córka znów zadzwoniła. Znów potrzebowała pieniędzy. Tym razem byłam przygotowana.

Powiedziałam jej, że ją kocham i zawsze będę wspierać, ale ja też mam swoje potrzeby. Mogę jej pomóc, jeśli będę w stanie, ale nie mogę poświęcać wszystkiego, co mam.

Znowu zapadła cisza. Po chwili usłyszałam krótkie "rozumiem". Nie wiem, czy rzeczywiście mnie zrozumiała, czy po prostu uznała, że nie ma sensu dalej naciskać.

Ale wiem jedno – jeśli sama nie zadbam o siebie, nikt tego za mnie nie zrobi.

Anna

Beata Tadla im starsza, tym młodsza. 49-latka zachwyciła podczas wernisażu [porównujemy].
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama