"Narzeczony chce, żebym oddała mu mieszkanie. I ma argumenty"

"Narzeczony chce, żebym oddała mu mieszkanie. I ma argumenty"

"Narzeczony chce, żebym oddała mu mieszkanie. I ma argumenty"

canva.com

"Wydawało mi się, że wyjście za mąż oznacza miłość, wsparcie i wspólne życie, a nie... podpisywanie papierów na czyjąś korzyść. Tymczasem mój narzeczony ma swoją wizję 'sprawiedliwości'. Skoro mam mieszkanie, to jego zdaniem powinnam mu je przepisać – bo przecież po ślubie wszystko powinno być wspólne. No ale przepraszam, wspólne to powinno być to, co razem zdobędziemy, a nie to, co ja już mam".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ślub czy umowa o przekazanie mienia

Nie wiem, w którym momencie mój narzeczony, nazwijmy go Rafał, wpadł na ten genialny pomysł, ale przysięgam – do tej pory nie wiem, czy się śmiać, czy płakać.

Mam własne mieszkanie. Nie wygrałam go w totka, nie spadło mi z nieba. Moi rodzice harowali całe życie, żeby mi je kupić, i chociaż nie jest to żadna luksusowa rezydencja, to dla mnie ma wartość sentymentalną i symboliczną. Rafał dobrze o tym wie.

No i nagle, podczas jednego z naszych wieczorów przy winie, wypalił:

Kochanie, a tak w sumie... skoro się pobieramy, to czy nie byłoby sprawiedliwe, żebyś przepisała na mnie połowę mieszkania? W końcu będziemy rodziną.

Myślałam, że żartuje. Niestety, minę miał śmiertelnie poważną.

Para stoi objęta przed domem canva.com

Miłość miłością, ale uczciwość to podstawa

Nie wiedziałam, jak zareagować, więc najpierw zrobiłam to, co każda kobieta w szoku – zadzwoniłam do przyjaciółki.

Paulina nie zawiodła:

Słuchaj, a może ty mu oddaj jeszcze kluczyki do samochodu i kod PIN do karty? Bo tak będzie sprawiedliwie. Przecież jak miłość, to na całego!

A ja serio zaczęłam się zastanawiać, czy Rafał przypadkiem nie pomylił miłości z jakąś dziwną formą biznesu.

"Przecież i tak razem będziemy w nim mieszkać"

Kiedy próbowałam dowiedzieć się, skąd mu się wzięła ta potrzeba, odpowiedź była równie absurdalna co sam pomysł:

No ale przecież i tak razem tu zamieszkamy. Głupio by było, gdyby to było tylko twoje...

Okej, czyli teraz na tapecie mamy argumenty z serii "bo głupio". Super, to ja może zacznę przelewać ludziom pieniądze, bo "głupio" mieć więcej na koncie?

małżeństwo robi serduszko z dłoni Canva

Teściowa dołożyła swoje trzy grosze

Najlepsze jednak przyszło później. Kiedy wspomniałam o tej rozmowie jego mamie (nie, nie specjalnie, tak po prostu wyszło), jej reakcja mnie rozłożyła:

No ale w sumie, kochanieńka, ma rację. Skoro będzie twoim mężem, to chyba normalne, że powinien czuć się właścicielem domu, w którym mieszka?

Przepraszam bardzo, ale jak ktoś chce czuć się właścicielem, to może niech sobie coś kupi?

Nie jestem osobą, która myśli o związkach w kategoriach finansowych. Naprawdę nie zależy mi na tym, kto ma co na papierze, ale to już jest jakiś absurd. Czy miłość teraz równa się notarialnym podziałom majątku na wejściu?

Bo jeśli tak, to chyba coś przeoczyłam.

Malwina

Anna Milewska obchodzi dziś 94. urodziny. To dlatego wybaczyła mężowi wszystkie zdrady
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama