"Polubiliśmy przyszłego zięcia. A potem poznaliśmy jego matkę"

"Polubiliśmy przyszłego zięcia. A potem poznaliśmy jego matkę"

"Polubiliśmy przyszłego zięcia. A potem poznaliśmy jego matkę"

canva.com

"Kiedy córka powiedziała, że chce przedstawić nam swojego chłopaka, byliśmy zachwyceni. Spotykali się od dwóch lat, wydawało się, że są ze sobą szczęśliwi. Skoro zaplanowała wspólną kolację, to znak, że traktuje ten związek poważnie. Przygotowaliśmy się jak na najważniejszą wizytę, chcieliśmy zrobić dobre wrażenie. Nie wiedzieliśmy tylko, że to nie on będzie w centrum uwagi, ale jego matka".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Przyszła teściowa uznała, że wszystko musi przejść przez jej ręce

Nie mieliśmy pojęcia, że Jurek nie przyjdzie sam. Córka nic o tym nie wspomniała, a my nie chcieliśmy robić problemu. Może to dobrze, że od razu poznamy jego rodzinę. Przynajmniej wtedy jeszcze tak myśleliśmy.

Już przy stole stało się jasne, kto tu rządzi. To nie Jurek był głównym rozmówcą, tylko jego matka. Wzięła nas pod ostrzał pytań, które bardziej pasowały do rozmowy kwalifikacyjnej niż do rodzinnego obiadu. Ile zarabiamy? Jakie mamy oszczędności? Co planujemy dla naszej córki?

Nie minęło pięć minut, a już zdążyła wymyślić, że skoro mój mąż prowadzi firmę, to dobrze by było, gdyby Jurek dostał tam pracę. Nie na byle jakim stanowisku, oczywiście – najlepiej coś kierowniczego, bo "rodzina powinna się wspierać".

Moja siostra, gdy usłyszała tę historię, aż się zaśmiała.

Czyli ona całe życie go niańczyła, a teraz wy powinniście go wziąć na wychowanie? Świetny układ, ale raczej jednostronny.

Niezadowolona para z dyskutującą apodyktyczną teściową canva.com

"Tutaj im będzie wygodnie"

Myśleliśmy, że to koniec rewelacji, ale wtedy przyszła teściowa rozejrzała się po mieszkaniu i z uśmiechem oznajmiła, że trzypokojowe będzie w sam raz dla młodych po ślubie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czy ona właśnie zasugerowała, że po ślubie mamy żyć w jednym domu? Oznajmiłam, że planujemy kupić córce mieszkanie. Wtedy jej oczy rozbłysły. Powiedziała, że skoro tak, to już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zaczęli planować wesele.

Moja znajoma, której o tym opowiedziałam, pokręciła głową.

Czyli teraz miłość zależy od tego, czy dostaną mieszkanie? No to romantyczna historia.

Żądanie, które przelało czarę goryczy

Kilka tygodni później zadzwoniła do mnie przyszła teściowa. Ton miała oficjalny, jakby miała nam do przekazania coś niezwykle ważnego.

Oznajmiła, że skoro kupujemy mieszkanie, to sprawiedliwie będzie, jeśli połowa przypadnie jej synowi. Nie mogłam uwierzyć, że mówi to na serio. Powiedziałam, że nie ma o tym mowy, bo to mieszkanie dla naszej córki, a nie dla jej syna. Oburzyła się. Stwierdziła, że to brak szacunku dla Jurka i że w takim razie ślubu nie będzie.

Moja kuzynka, gdy to usłyszała, tylko parsknęła śmiechem.

I bardzo dobrze! Bo wygląda na to, że po ślubie i tak rządziłaby tylko ona.

Zaskoczona starsza para w czasie dyskusji przy rodzinnym stole canva.com

Córka sama zrozumiała, że to nie miało sensu

Nie była zadowolona, że się nie zgodziliśmy, ale im więcej myślała, tym bardziej zaczęła dostrzegać, co się dzieje.

Zauważyła, że jej chłopak nigdy nie miał własnego zdania. Za każdym razem, gdy matka mówiła coś w jego imieniu, milczał. Kiedy doszło do zerwania, też nie próbował niczego zmieniać.

Nie musieliśmy jej przekonywać, że to była dobra decyzja. Sama przyznała, że lepiej, że to skończyło się teraz, niż gdyby później miała walczyć o każdą decyzję nie tylko z mężem, ale i z jego matką.

A jeśli ktoś mnie zapyta, czy żałuję, odpowiem tylko jedno:

Żałuję tylko, że tak późno zobaczyliśmy, w co nasza córka się pakuje.

Beata

Tak wyglądał Rafał Brzoska nim został polskim Elonem Mózgiem [archiwalne zdjęcia].
Źródło: instagram.com/rbrzoska; AKPA
Reklama
Reklama