"Sądziłam, że w XXI wieku jeszcze istnieją mężczyźni, którzy uważają, że kobieta ma obowiązek obsługiwać ich matki jak hotelowa kelnerka. A jednak! Mój mąż urządził mi prawdziwy wykład o "szacunku dla starszych" i "obowiązkach synowej", bo… nie podałam jego mamie talerza".
Tak, dobrze czytacie. Teściowa siedziała dwa kroki od lodówki, ale najwyraźniej oczekiwała, że ja rzucę wszystko i pobiegnę jej usługiwać. A kiedy tego nie zrobiłam? Dramat rodzinny godny telenoweli!
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Ty nawet nie potrafisz podać obiadu mojej mamie"
Sytuacja była prosta. Teściowa przyszła w odwiedziny, usiadła w salonie i zaczęła opowiadać mężowi, co tam u ciotek i sąsiadek. Ja byłam w kuchni, robiłam obiad – wiadomo, klasyczna domowa scena. W końcu skończyłam, postawiłam wszystko na stole i powiedziałam: "No to jemy!"
Podchodzę, nakładam sobie, dzieci też już przy stole, a mąż siedzi jak król i czeka, aż ktoś się nim zajmie. Patrzę na teściową – nie rusza się z miejsca, jakby miała nóżkę w gipsie.
W końcu mąż odwraca się do mnie i mówi: "Moja mama jeszcze nie dostała".
No i? Co w związku z tym? "No to niech sobie nałoży" – mówię spokojnie, bo przecież jedzenie stoi na stole, a ona ma ręce i nogi.
Canva
I tu nagle wybuch bomby emocjonalnej.
Ty nawet nie potrafisz podać obiadu mojej mamie?!
– wrzeszczy mąż, jakbym co najmniej wyrzuciła jego rodzicielkę z domu w samej pidżamie.
Patrzę na niego i nie wierzę własnym uszom.
Moja przyjaciółka, której później o tym opowiedziałam, tylko się zaśmiała:
A może powinnaś jeszcze ją nakarmić łyżeczką i obetrzeć usta serwetką? No bo skoro już bawimy się w służbę…
Teściowa siedzi i patrzy
Najlepsze? Teściowa nie powiedziała ani słowa. Siedziała, patrzyła, jak jej synek się oburza w jej imieniu i… najwyraźniej wcale jej to nie przeszkadzało.
Czyli co? Miała w planach urządzić sobie królewskie traktowanie, a ja miałam być jej osobistą służbą? Bo przecież własnoręczne nałożenie sobie obiadu to za duży wysiłek.
Zamiast się bronić, po prostu wstałam, wzięłam widelec, nałożyłam kawałek mięsa i z uśmiechem podałam jej do ust:
A może jeszcze samolocik?
Teściowa zrobiła minę, jakbym ją właśnie obraziła, a mąż? Wybuchł jeszcze bardziej!
canva.com
Moja koleżanka skwitowała to krótko:
Nie martw się, może kiedyś znajdziesz się w tej samej sytuacji… i zobaczymy, czy twoja przyszła synowa też będzie musiała ci podawać jedzenie jak w pałacu królewskim.
"To twój obowiązek jako synowej"
Oczywiście, mąż nie mógł odpuścić i zaczął mi prawić wykład:
W naszym domu zawsze szanowało się starszych. Mama powinna dostać pierwsza!
Czyli co? Dzieci mogą czekać, ja mogę czekać, ale jego matka musi być obsłużona w pierwszej kolejności?
Patrzę na niego i pytam: "A ty nie mogłeś jej nałożyć?"
Nastała grobowa cisza.
Mój brat, któremu później o tym opowiedziałam, aż parsknął śmiechem:
Aha, czyli ty masz obowiązki, a on nie? Czyli jak gotujesz, to też "twój obowiązek", ale jak ona potrzebuje pomocy, to już nie jego problem?
Jestem albo w związku, albo w układzie feudalnym
Nie mam problemu z uprzejmością. Gdyby teściowa poprosiła mnie o pomoc, zrobiłabym to bez wahania. Ale jeśli ktoś oczekuje ode mnie usługiwania, to przepraszam bardzo – pomylił epoki.
Postanowiłam więc dać mężowi małą lekcję.
Następnego dnia, kiedy wrócił z pracy i usiadł do stołu, podałam mu pusty talerz. "No co jest?" – zapytał.
A nic, po prostu czekam, aż podasz mi obiad. Przecież szanujemy się w tym domu, prawda?
No i co? Nagle wielki pan domu potrafił sam sobie nałożyć!
Jedno jest pewne – jeśli ktoś uważa, że jego matka jest księżniczką, którą trzeba obsługiwać, to może sam powinien zostać jej służącym. Ja na pewno do tego układu nie pasuję.
A jeśli mąż jeszcze raz powie, że "to ja powinnam się nią zajmować", zaproponuję mu coś lepszego: przeprowadzkę do mamusi na pełny etat!
Patrycja