"Walentynki – dzień zakochanych, czułych gestów i małych dowodów miłości. No, przynajmniej w teorii. Bo według mojego męża po 10 latach małżeństwa to już tylko 'głupia formalność', którą można spokojnie pominąć".
Kiedy mu przypomniałam, że to miłe święto, wzruszył ramionami i oznajmił, że „Walentynki są dla zakochanych, a my już się przecież dobrze znamy”. No cóż, czyżby miłość miała termin ważności? Bo jeśli tak, to ktoś tu zapomniał mnie o tym poinformować!
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"To tylko komercyjna bzdura" – ale na Dzień Kobiet zawsze pamięta
Nie oczekiwałam romantycznego gestu na miarę filmu z Ryanem Goslingiem. Wystarczyłyby kwiatek, czekoladka, może miła wiadomość w stylu "Kochanie, cieszę się, że jesteś". Ale mój mąż podszedł do tematu Walentynek niczym analityk finansowy – chłodno i bez emocji.
Po tylu latach to już tylko formalność, nie musimy tego obchodzić.
Aha. Nie musimy. Czyli co? Miłość w związku ma okres promocyjny i po pewnym czasie jest wycofywana z obiegu?
Co ciekawe, jakoś nigdy nie powiedział, że Dzień Kobiet, urodziny czy jego własne imieniny to "tylko formalność". Na te okazje zawsze ma czas i jakoś nie przeszkadza mu "komercja".
Kiedy opowiedziałam o tym mojej koleżance z pracy, ta tylko się roześmiała:
Czekaj, czyli jak chodzi o świętowanie czegoś, co dotyczy jego, to jest ważne, ale jak chodzi o ciebie, to nagle nie ma sensu? Klasyka!
canva.com
Walentynki czy miesięcznica umowy najmu
Nie wiem, kiedy z romantycznej pary zakochanych ludzi staliśmy się dwojgiem ludzi dzielących rachunki i obowiązki domowe, ale najwyraźniej w jego głowie Walentynki już nie mają racji bytu. Tylko ciekawe, że jakoś nigdy nie powiedział:
Kochanie, po tylu latach robienie obiadu to już tylko formalność, nie musisz gotować!
Nie, to jakoś nadal obowiązuje. Moja sąsiadka, która jest z mężem 25 lat, tylko pokiwała głową, gdy jej to powiedziałam:
U mnie było tak samo. Najpierw 'to nie ma sensu', a potem zobaczył, że inne kobiety dostają kwiaty, i nagle sam kupił. Pewnie koledzy go uświadomili, że nie warto ryzykować.
"Przecież wiesz, że cię kocham" – no niby wiem, ale miło by było usłyszeć
Kiedy zapytałam męża, dlaczego nie może po prostu zrobić czegoś miłego, skoro to dla mnie ważne, usłyszałam:
Ale przecież wiesz, że cię kocham. Po co ci dowody?
No tak, może jeszcze powinnam mu podziękować za tę niezwykle uprzejmą deklarację. Może w takim razie zrezygnujmy z rocznic ślubu? Przecież już się pobraliśmy, wszyscy wiedzą, że jesteśmy razem, po co to wspominać?
Kiedy opowiedziałam to mojej przyjaciółce, skwitowała to krótko:
Mężczyźni myślą, że miłość działa jak subskrypcja – raz się zarejestrowałeś i masz dostęp do pełnej wersji dożywotnio. Ale jak się nie dba o relację, to pewnego dnia może się okazać, że ktoś kliknął 'anuluj'.
canva.com
Skoro nie Walentynki, to może Dzień Mężczyzny też olejemy
Zaczęłam się zastanawiać – skoro nie obchodzimy Walentynek, to może powinnam przemyśleć też inne okazje? Może w tym roku na jego urodziny też po prostu powiem:
Wiesz, że cię szanuję, po co ci prezenty?
Ciekawe, czy wtedy też uzna, że to "tylko formalność" i "nie ma sensu".
Póki co, zamierzam sama zrobić sobie walentynkowy wieczór. Może zamówię sobie ulubione jedzenie, obejrzę film i przypomnę sobie, że miłość do siebie też jest ważna. A jeśli mąż zobaczy mnie z bukietem i zapyta "Kto ci kupił kwiaty?", odpowiem:
Ktoś, kto uważa, że warto się starać.
Katarzyna