"Kiedy mój syn ożenił się z kobietą, która ma dziecko z poprzedniego małżeństwa, przyjęłam to z pełnym wsparciem. 'Najważniejsze, żeby byli szczęśliwi' – powtarzałam sobie. Ale kilka dni temu usłyszałam coś, co kompletnie mnie zaskoczyło. Synowa oznajmiła, że nie planuje rodzić kolejnych dzieci, bo 'już jedno ma i jej to wystarczy'".
Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, co z moim synem? Czy on naprawdę ma zadowolić się byciem tatą "na pół etatu"?
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Mamo, nie mieszaj się" – czyli klasyczna rozmowa z synem
O całej sytuacji dowiedziałam się przypadkiem, kiedy zapytałam syna i jego żonę, czy myślą o powiększeniu rodziny. To była niewinna rozmowa przy obiedzie. "Nie spieszymy się z tym tematem" – odparł syn, a jego żona dodała: "Wiesz, ja już mam jedno dziecko, więc nie planuję kolejnego".
Przepraszam, co? Jak to "nie planuję"? Patrzyłam na nich w szoku, ale zanim zdążyłam zareagować, syn rzucił szybko:
Mamo, to nasza decyzja, nie mieszaj się.
Ale jak mam się nie mieszać, kiedy widzę, że mój syn w tej relacji dostaje resztki?!
Canva
"Jedno dziecko wystarczy"
Nie zrozumcie mnie źle – kocham swojego wnuka, naprawdę. Jest wspaniałym dzieckiem, a ja uwielbiam spędzać z nim czas. Ale nie mogę przestać myśleć o tym, że to dziecko ma biologicznego ojca, który też jest w jego życiu obecny. A mój syn? Mój syn ma być kimś w rodzaju "dodatkowego opiekuna"? Gdzie tu miejsce na jego własne ojcostwo?
Synowa wyjaśniła mi, że "ciąża to duże wyzwanie", a "przy dzisiejszych kosztach życia" wychowanie jednego dziecka to już wystarczająca odpowiedzialność. Rozumiem, że macierzyństwo to trudna sprawa, ale czy naprawdę nie można tego choć trochę przedyskutować z moim synem, zanim podejmie się taką decyzję?
"On się zgodził, więc nie wiem, o co chodzi"
Kiedy zapytałam syna, czy naprawdę zgadza się z tym, że nigdy nie będzie miał biologicznego dziecka, wzruszył ramionami:
No wiesz, to jej ciało, jej decyzja. Poza tym, kocham jej syna jak własnego, więc mi to wystarcza.
Wystarcza? Naprawdę?! Czy miłość do synowej zaślepiła go aż tak, że nawet nie myśli o tym, czego sam chce? Zawsze marzył o dzieciach, mówił o tym, odkąd był nastolatkiem. A teraz nagle zmienia zdanie, bo tak postanowiła jego żona?
Synowa dodała:
On wie, na co się pisał, kiedy mnie poślubiał.
Jasne, wiedział, ale czy to znaczy, że jego pragnienia nie mają znaczenia?
Canva
Moje miejsce w tej układance
Zaczęłam rozmawiać o tym z rodziną i znajomymi, żeby sprawdzić, czy to ja jestem przewrażliwiona. Moja siostra Jola była zszokowana:
Co? To on się na to godzi? Jak można mu to zrobić? Facet zasługuje na własne dzieci!
Z kolei moja sąsiadka Halina stwierdziła:
Oj, teraz te młode kobiety to mają swoje prawa. Ale mężczyźni też powinni mieć coś do powiedzenia! Powiedz mi, co to za małżeństwo, gdzie wszystko jest po jednej stronie?
A moja koleżanka z pracy rzuciła z ironią:
Wiesz, Anka, pewnie w ich związku jest demokracja – jej decyzja, jego zgoda.
Nie chcę być tą teściową, która wtrąca się we wszystko. Staram się wspierać ich relację, bo kocham swojego syna i chcę, żeby był szczęśliwy. Ale widzę, że coś tu nie gra. Czy naprawdę mogę siedzieć cicho i patrzeć, jak rezygnuje z czegoś, co było dla niego tak ważne?
Droga synowo, jeśli to kiedyś przeczytasz, wiedz, że doceniam twoje podejście do macierzyństwa. Ale pamiętaj, że małżeństwo to partnerstwo, a nie jednostronne decyzje. Mój syn zasługuje na to, żeby jego głos też był słyszalny.
Anna