"Przez całe życie miałam z synem niesamowitą relację. Był nie tylko moim dzieckiem, ale też najlepszym przyjacielem, powiernikiem i wsparciem. Aż pewnego dnia pojawiła się ONA – moja synowa. I wszystko się zmieniło. Teraz czuję, jakbyśmy byli sobie obcy. Czyli naprawdę ślub oznacza, że matka schodzi na drugi plan... A może to ja wymagam za dużo..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Był moim synem, a teraz jest jej mężem
Mój syn zawsze był "maminym chłopcem". Wiecie, o co chodzi – dzwonił codziennie, przyjeżdżał na obiad przynajmniej raz w tygodniu, a jak miał trudny dzień, przychodził, żeby się wygadać. Zawsze mogłam na niego liczyć i czułam, że jestem ważną częścią jego życia.
A potem się ożenił. I nagle, jakby ktoś wcisnął jakiś magiczny przycisk – przestał dzwonić. Obiad w niedzielę?
Mamo, nie mogę, Kasia chce, żebyśmy poszli do jej rodziców.
Zadzwonić, żeby zapytać, jak się czuję? Zapomnijcie. A jak już się odezwie, to rozmowa trwa maksymalnie dwie minuty, bo "jest zajęty".
Nie zrozumcie mnie źle – cieszę się, że znalazł miłość swojego życia. Ale czy to naprawdę oznacza, że dla mnie już nie ma miejsca?
canva.com
"Mamo, nie mieszaj się w nasze życie"
Raz próbowałam zaprosić ich na obiad, żeby jakoś odbudować tę relację. Synowa zgodziła się od razu, ale miałam wrażenie, że zrobiła to bardziej z grzeczności niż z ochoty. W dniu wizyty przyszli z dużym opóźnieniem, a potem przez większość czasu patrzyła w telefon.
Na koniec, kiedy zapytałam syna, czy coś u nich słychać i jak sobie radzą, powiedział:
Mamo, wszystko jest dobrze. Ale proszę, nie mieszaj się w nasze życie.
Siedziałam w szoku, bo przecież tylko chciałam wiedzieć, co u niego. Czy to naprawdę takie "mieszanie się"?
Synowa zdominowała moje dziecko
Mówiąc wprost – moja synowa to dobra dziewczyna, ale mam wrażenie, że całkowicie zdominowała mojego syna. To ona decyduje, gdzie jadą na wakacje, co kupują do mieszkania, a nawet, jak spędzają święta. A syn… no cóż, zgadza się na wszystko, jakby nagle zapomniał, że ma prawo do własnego zdania.
Ostatnie Boże Narodzenie spędzili u rodziców Kasi. A ja? Dostałam telefon dzień wcześniej z informacją: "Mamo, wpadniemy na chwilę po Nowym Roku". Na chwilę! Po Nowym Roku! Próbowałam tłumaczyć, że to dla mnie ważne, że chciałabym mieć ich u siebie w święta, ale usłyszałam tylko:
Mamo, takie są kompromisy w małżeństwie. Musisz to zrozumieć.
Canva
"Przesadzasz" – mówią wszyscy wokół
Kiedy próbuję porozmawiać o tym z kimś z rodziny, słyszę tylko:
Nie przesadzaj, Anka. Twój syn ma teraz żonę, to normalne, że spędza więcej czasu z nią.
Jasne, rozumiem to. Ale dlaczego to musi oznaczać, że jestem na drugim, a może i trzecim planie?
Moja siostra, która ma dorosłe dzieci, dorzuciła swoje trzy grosze:
Ja to mam spokój. Dzieci dzwonią raz na tydzień, a ja się nie wtrącam. Ty zawsze byłaś taka emocjonalna.
Czyli co, to moja wina, że tęsknię za swoim synem?
Nie chcę być wrogiem, chcę być częścią ich życia
Nie chodzi o to, że chcę kontrolować jego życie. Po prostu tęsknię za tym, jak było wcześniej – za naszymi rozmowami, za wspólnym spędzaniem czasu. Chciałabym, żeby wiedział, że jego matka wciąż jest tutaj, żeby go wspierać.
Drodzy synowie, jeśli to czytacie, pamiętajcie o swoich mamach. My rozumiemy, że wasze życie się zmienia, ale nie chcemy być całkowicie odsunięte na bok. W końcu to my wychowałyśmy was, nauczyłyśmy wszystkiego, co potraficie. Czy to naprawdę za dużo, żeby czasem do nas zadzwonić albo przyjechać na obiad?
Anna