"Moja mama to mistrzyni sprzeczności. Kiedyś jasno postawiła sprawę: 'Nie będę babcią na zawołanie, mam swoje życie!'. Spoko, zaakceptowaliśmy to i staraliśmy się nie wchodzić jej w paradę. A teraz dzwoni do mnie średnio raz w tygodniu, pytając: 'Czemu wnuki mnie nie odwiedzają... Czy ja zrobiłam coś złego...'. Ludzie, błagam, czy to tylko ja mam wrażenie, że starsze pokolenie kompletnie nie widzi, jak samo sobie komplikuje życie..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kiedy prośba o pomoc staje się polem do dramatu
Zaczęło się kilka lat temu, kiedy na świecie pojawiła się moja najstarsza córka. Pełna entuzjazmu zapytałam mamę, czy może od czasu do czasu pomóc nam w opiece. W końcu babcie są od rozpieszczania wnuków, prawda? Ale mama z miejsca ucięła temat:
Posłuchaj, Agata, ja swoje dzieci już wychowałam. Teraz czas na mnie. Nie będę babcią na zawołanie.
Nie powiem, trochę mnie zatkało. Ale okej, uznałam, że ma prawo do swojego zdania. Nie każdy musi chcieć angażować się w pieluchy i bajki na dobranoc. Problem w tym, że od tamtej pory za każdym razem, gdy widzimy się na rodzinnych spotkaniach, mama narzeka, że wnuki traktują ją "jak obcą".
Nie rozumiem, dlaczego one są takie zdystansowane. Przecież ja zawsze byłam gotowa dla was zrobić wszystko
– rzuciła niedawno przy stole. Wszyscy milczeliśmy, bo kto odważy się przypomnieć jej, że przecież to ona sama wyznaczyła granice, których teraz się trzyma?
Szczerze mówiąc, nawet przestałam pytać ją o jakąkolwiek pomoc. Kilka razy próbowałam, ale odpowiedzi były zawsze te same:
Nie mogę, mam spotkanie z koleżankami.
Jadę na wycieczkę.
albo moje ulubione:
No wiesz, ja już mam swoje lata, a dzieci to duża odpowiedzialność.
Kiedy moja młodsza córka miała urodziny, zaprosiłam mamę na imprezę. Wnuki specjalnie przygotowały dla niej laurkę i nauczyły się wierszyka. A ona?
Nie mogłam zostać długo, bo następnego dnia miałam zajęcia jogi. Przecież muszę dbać o zdrowie.
Jasne, nikt nie mówi, żeby babcia od razu biegała za dziećmi na czworaka, ale czy naprawdę te zajęcia jogi były ważniejsze od dwóch godzin spędzonych z wnukami?
Dzwoni i pyta: "Dlaczego mnie nie odwiedzacie"
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że moja mama nie widzi żadnej sprzeczności w swoim zachowaniu. Ostatnio zadzwoniła do mnie z pretensjami:
Agata, wnuki mnie już w ogóle nie odwiedzają. Kiedy ostatnio je widziałam? Na Boże Narodzenie? Co ja takiego zrobiłam, że mnie unikacie?
Odpowiedziałam szczerze: "Mamo, sama mówiłaś, że nie chcesz być babcią na zawołanie. Uznałam, że nie będziemy ci przeszkadzać w twoim życiu". A ona na to: "Ale ja nie mówiłam, że wcale nie chcę ich widywać! Po prostu chcę, żeby to było naturalne, a nie tak, że ja muszę się dostosowywać".
Naturalne? Dzieci mają 6 i 8 lat. One nie wsiądą same w autobus, żeby do niej pojechać. A już na pewno nie będą same organizować "naturalnych" spotkań z babcią.
canva.com
"Moja teściowa robi to samo"
Wiedziałam, że muszę porozmawiać z kimś, kto zrozumie mój ból, więc zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, Magdy. Opowiedziałam jej całą sytuację, a ona wybuchnęła śmiechem.
Agata, moja teściowa jest identyczna! Jak urodziłam Jasia, to wprost powiedziała: 'Nie licz na mnie jako nianię'. A teraz co chwila marudzi, że Jasiu nie chce do niej przyjeżdżać. Czasami mam wrażenie, że to jakieś tajne szkolenie babć: 'Jak skomplikować relacje rodzinne 101'.
Nie powiem, trochę mnie to pocieszyło. Ale z drugiej strony – dlaczego starsze pokolenie tak często wprowadza nas w emocjonalne zamieszanie? Przecież można by po prostu ustalić jasne zasady i się ich trzymać, zamiast potem obrażać się na cały świat.
Babcie, zdecydujcie się
Droga mamo, jeśli to kiedyś przeczytasz, to zapamiętaj: nikt nie każe ci być babcią na zawołanie. Ale jeśli wybierasz taki styl życia, to nie oczekuj, że wnuki będą stały w kolejce, żeby spędzać z tobą czas. Relacje rodzinne to dwukierunkowa droga – coś dajesz, coś dostajesz.
I nie, nie piszę tego złośliwie. Kocham cię i doceniam to, że jesteś aktywną, nowoczesną babcią. Ale czasami fajnie byłoby zobaczyć, że choć trochę zależy ci na wnukach. Bez jogi i wymówek. Tylko tyle.
Agata