"Samotne matki - same sobie winne" – słowa księdza podczas kazania wywołały emocje"

"Samotne matki - same sobie winne" – słowa księdza podczas kazania wywołały emocje"

"Samotne matki - same sobie winne" – słowa księdza podczas kazania wywołały emocje"

Canva.com

"Byłam na niedzielnej mszy, żeby – jak to się mówi – naładować duchowe baterie. No i naładowałam… gniewem. Ksiądz postanowił z ambony pouczyć wszystkich, dlaczego samotne matki mają, jak to ujął, "na co zasłużyły". Serio, nie jestem pewna, czy to jest ten przekaz, którego wierni potrzebują w 2025 roku. Chyba nie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ale co się właściwie stało na tej mszy

Jak co niedzielę, wybrałam się na mszę w małym kościele na przedmieściach. Było dość tłoczno, bo to ta godzina, kiedy ludzie jeszcze udają, że chcą się poprawić po sobotniej imprezie. Ksiądz zaczął od typowego wstępu o miłości bliźniego i wartościach rodzinnych, więc nie spodziewałam się, że zaraz wejdzie na takie wyżyny... "moralizatorstwa".

Nagle, zupełnie jakby miał zamiar zagrać główną rolę w jakimś dramacie telewizyjnym, ksiądz rzucił:

Wiecie, dlaczego tyle kobiet wychowuje dzieci samotnie? Bo same są sobie winne! Wybierają złych partnerów, nie myślą o konsekwencjach, a potem liczą na cud!

Tak, słowo "cud" podkreślił takim tonem, że pewnie nawet w ostatnich ławkach ludzie czuli, jak oczy im wychodzą z orbit.

Starsza kobieta modli się w kościelnej ławce canva.com

"Moralność zza ambony" – tak to się chyba teraz nazywa

Nie wiem, co było gorsze: sama treść tych wypowiedzi czy to, że część ludzi kiwała głowami z aprobatą. Rozumiem, że każdy ma prawo do opinii, ale czy to miejsce na takie tyrady? Jedna pani w średnim wieku, która siedziała obok mnie, szepnęła:

No, może ma rację, bo teraz młode dziewczyny to tylko imprezy i głupoty w głowie.

Pomyślałam sobie, że to naprawdę interesujące, jak łatwo oceniamy innych, zupełnie ignorując, że życie bywa znacznie bardziej skomplikowane.

Po mszy rozmawiałam z sąsiadką, która jest wdową i wychowuje dwóch synów sama. Powiedziała mi z lekkim uśmiechem:

Ciekawe, co ksiądz powiedziałby o mnie. Że też sobie sama wybrałam taki los? Mąż umarł, a nie uciekł, ale chyba to już nie pasuje do jego teorii.

No właśnie. Kiedy w życiu kogoś spotyka tragedia, takie słowa brzmią jak kopanie leżącego.

Matka z dzieckiem siedzą tyłem na piasku na plaży nad morzem canva.com

Czas na kurs empatii dla księży

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko Kościołowi jako instytucji, ale czy nie powinniśmy oczekiwać od duchownych czegoś więcej niż osądzania z ambony? Zamiast mówić o "winie samotnych matek", ksiądz mógłby może poruszyć temat wsparcia dla takich rodzin. Albo, nie wiem, choćby delikatnie zasygnalizować, że życie to nie czarno-biały film i różne rzeczy się ludziom przytrafiają.

Nie wiem, co wy o tym sądzicie, ale dla mnie takie kazania to strzał w stopę. W czasach, gdy ludzie masowo odchodzą od Kościoła, nie sądzę, żeby wytykanie palcem kogokolwiek było skuteczną metodą przyciągania wiernych. To raczej moment, żeby się zastanowić, czy księża rzeczywiście wiedzą, co dzieje się w życiu ich parafian.

Ciekawi mnie, czy to tylko ja byłam tak zbulwersowana, czy może więcej osób spotkało się z podobnymi kazaniami. Czy to nowy trend w Kościele, żeby mówić ludziom, że „zasłużyli” na swoje problemy? Może to ja jestem za bardzo wyczulona, ale coś tu nie gra. Jeśli kazania mają nas zbliżać do wiary i Boga, to zdecydowanie powinny brzmieć inaczej.

Na koniec mogę powiedzieć jedno: chyba czas zmienić kościół albo po prostu zostawać w niedzielę w domu.

Paulina

Szczupła jak piórko Magda Gessler dosoliła Agnieszce Kaczorowskiej. Poszło o wagę aktorki.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama