"Kolęda to zazwyczaj czas, kiedy ksiądz przychodzi, modli się, błogosławi dom i wypija herbatę. Ale w tym roku nasza wizyta duszpasterska zmieniła się w coś, co bardziej przypominało debatę z epoki sprzed wynalezienia internetu".
Kiedy ksiądz stwierdził, że kobiety powinny 'zajmować się domem, a nie biegać za karierą', miałam ochotę sprawdzić, czy przypadkiem nie zapomniał kalendarza. Bo, przepraszam bardzo, ale mamy XXI wiek, a nie czasy, kiedy pralka była luksusem!
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Pani to za dużo pracuje"
Cała sytuacja zaczęła się niewinnie. Ksiądz wszedł do naszego domu, poświęcił mieszkanie, zapytał o zdrowie i chwilę porozmawiał z dziećmi. Wszystko szło gładko, aż do momentu, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o codziennym życiu. Powiedziałam, że pracuję zdalnie, co czasami bywa wyzwaniem przy dwójce dzieci.
I wtedy to usłyszałam:
Pani to chyba za dużo pracuje. Kobiety powinny przede wszystkim zajmować się domem, bo to ich naturalne powołanie.
Pardon?! Czy to jakiś żart? Zamiast błogosławieństwa poczułam się, jakbym dostała wykład z podręcznika o życiu w latach 50.
canva.com
Czyli kariera to grzech
Nie wytrzymałam i zapytałam:
Czy to znaczy, że rozwój zawodowy jest zły? Że kobiety nie powinny mieć ambicji poza kuchnią i praniem?
Ksiądz popatrzył na mnie z uśmiechem, który bardziej przypominał wyrozumiałość niż odpowiedź na pytanie, i stwierdził:
Nie chodzi o to, że to złe, ale kobieta najlepiej realizuje się jako matka i gospodyni.
Matka i gospodyni? A może jeszcze powinnam zacząć robić masło w domu i szyć ubrania dla dzieci? Bo tak wygląda moje "powołanie"? Czy naprawdę w XXI wieku musimy nadal słuchać takich poglądów?
Zająć się domem: a kto zapłaci za rachunki
Wiecie, co jest najlepsze? Ksiądz mówił to wszystko, siedząc na naszej sofie, popijając herbatę, która, swoją drogą, została zaparzona w ekspresie, na który musiałam zarobić, bo – uwaga – pracuję zawodowo! Czy naprawdę ktoś uważa, że w dzisiejszych czasach można "zajmować się tylko domem" i oczekiwać, że życie samo się sfinansuje?
Rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką Martą, która stwierdziła:
No wiesz, może ksiądz myśli, że żyjemy w jakimś magicznym świecie, gdzie rachunki płacą się same, a zakupy materializują się na stole.
Dokładnie! Może następnym razem zapytam, czy w tej wizji kobiecego życia uwzględniono też możliwość teleportacji do sklepu.
canva.com
Gdzie w tym wszystkim są mężczyźni
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie zapytał mojego męża, co on robi w domu. Czy jego powołanie obejmuje wynoszenie śmieci i mycie okien? Czy może mężczyzna ma prawo siedzieć na kanapie, bo to przecież kobieta powinna "zajmować się domem"?
Mąż to pewnie ciężko pracuje, prawda?
– zapytał ksiądz. Tak, pracuje. Ale w naszym domu praca jest podzielona. Kiedy ja gotuję obiad, on ogarnia dzieci. Kiedy on robi zakupy, ja ogarniam pranie. Nie jest to żadne "naturalne powołanie", tylko współpraca. Może ksiądz powinien zrozumieć, że takie podejście też działa – i to całkiem nieźle.
Nadal musimy tłumaczyć takie rzeczy w XXI wieku
Nie zrozumcie mnie źle – mam szacunek do tradycji i religii, ale czy naprawdę w 2023 roku musimy nadal słuchać o tym, że miejsce kobiety jest przy garach? Czy rozwój zawodowy, pasje i ambicje są czymś, co powinno być tematem do dyskusji podczas kolędy?
Nie wiem, jak wy, ale ja zamierzam dalej pracować, rozwijać się i dzielić obowiązki w domu z moim mężem. Jeśli to sprawi, że nie wpiszę się w wizję "naturalnego powołania", to trudno. Za to moje dzieci będą wiedziały, że ich mama mogła być zarówno wspaniałą mamą, jak i osobą, która spełnia swoje marzenia.
Joanna