"Ostatnio mój brat, który zawsze wydawał się całkiem normalnym człowiekiem, postanowił zaskoczyć mnie pewnym wyznaniem. 'Nie chcę się spotykać z twoimi dziećmi, bo są za głośne' – powiedział z kamienną twarzą".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Twoje dzieci są za głośne"
Wszystko zaczęło się od planowania wspólnej kolacji rodzinnej. Zadzwoniłam do brata, żeby zapytać, czy wpadnie. Cisza w słuchawce trwała dłużej niż zwykle, aż w końcu wystrzelił:
Wiesz co, chyba odpuszczę, bo twoje dzieci są zbyt głośne. Nie mogę się skupić, kiedy one biegają i krzyczą.
Na chwilę mnie zatkało. Głośne? No jasne, że są głośne – to dzieci, a nie buddyjscy mnisi medytujący w ciszy! Czy on naprawdę spodziewa się, że moje dzieci będą siedzieć w kącie i recytować poezję Mickiewicza, popijając herbatę?
"Dorośli też potrzebują spokoju"
Kiedy ochłonęłam, postanowiłam dopytać, o co dokładnie chodzi.
Po prostu dorośli też potrzebują spokoju
– wyjaśnił brat, jakby to był najlepszy argument na świecie. Spokoju? Od własnej rodziny? A co ja mam powiedzieć? Ja z tymi "głośnymi dziećmi" mieszkam 24/7 i jakoś żyję!
Nie ukrywam, że cała sytuacja mnie zabolała. Mój brat zawsze wydawał się osobą, która rozumie, czym jest rodzina. A teraz nagle stawia ciszę i spokój ponad relacje z własnymi siostrzeńcami. Wybaczcie, ale to brzmi jak wymówka kogoś, kto po prostu nie chce się wysilać.
Może on po prostu nie jest 'dzieciowym' człowiekiem
Rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką Anią. „Może on po prostu nie jest 'dzieciowym' człowiekiem” – zasugerowała. No dobrze, rozumiem, że nie każdy musi kochać dzieci, ale czy to oznacza, że można je ignorować?
Nie musisz ich kochać, ale to nie znaczy, że masz się od nich odcinać
– powiedziała Ania i trafiła w sedno.
Dzieci to przecież część naszej rodziny. One pamiętają, kto w nich inwestuje swój czas, a kto ich unika. I wiecie, co jest najgorsze? Mój syn zapytał ostatnio: "Dlaczego wujek już do nas nie przyjeżdża?". Co miałam mu powiedzieć? Że wujek woli ciszę?
Czyli można "wylogować się" z rodziny
Zaczęłam się zastanawiać, czy takie zachowanie jest w ogóle fair. Czy można tak po prostu "wylogować się" z rodziny, bo ktoś jest zbyt głośny albo energiczny? Wyobraźcie sobie, że ja nagle przestaję rozmawiać z bratem, bo… mówi za dużo o swoim hobby (które nawiasem mówiąc jest nudniejsze niż oglądanie schnącej farby).
Rodzina to przecież nie tylko wygoda. To też praca, wysiłek i akceptacja tego, że nikt nie jest idealny. A dzieci – tak, są głośne, ale to nie powód, żeby się od nich odcinać. Może trzeba spojrzeć na ich hałas jak na dowód tego, że są pełne życia i radości?
Nie zamierzam zmuszać mojego brata do miłości do dzieci, ale nie zamierzam też udawać, że jego słowa mnie nie dotknęły. Na razie postanowiłam dać mu trochę czasu. Może w końcu zrozumie, że odgłosy dziecięcej zabawy to nie hałas, tylko coś, co buduje wspomnienia na całe życie.
A jeśli nie? Cóż, w takim razie powiem moim dzieciom, że wujek nie lubi hałasu i muszą być cicho… kiedy wysyłają mu laurkę z wyciem wilków i grzmotami w tle. W końcu dzieci potrafią być bardzo kreatywne.
Marta