"To tylko lizak". Sąsiadka dała mojemu dziecku słodycze, choć prosiłam, żeby tego nie robiła"

"To tylko lizak". Sąsiadka dała mojemu dziecku słodycze, choć prosiłam, żeby tego nie robiła"

"To tylko lizak". Sąsiadka dała mojemu dziecku słodycze, choć prosiłam, żeby tego nie robiła"

canva.com

"Mam sąsiadkę, która wie lepiej, jak wychowywać moje dzieci. I właśnie ostatnio moja cierpliwość została wystawiona na próbę, kiedy podarowała mojemu synowi całą garść słodyczy, mimo że jasno i wyraźnie prosiłam, żeby tego nie robiła".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

"Przecież to tylko jeden lizak, co się stanie"

Zacznijmy od tego, że mój syn ma pięć lat i – jak każde dziecko – uwielbia wszystko, co słodkie. Ale jak wiadomo, nie można pozwalać dzieciom jeść cukru bez opamiętania. Dlatego staram się pilnować jego diety, a słodycze traktujemy jak małą nagrodę raz na jakiś czas.

Niestety, moja sąsiadka Halina uważa, że jej misją w życiu jest "sprawianie dzieciom radości". Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że ta "radość" ma postać batonów, lizaków i cukierków w ilościach hurtowych. Ostatnio złapałam mojego syna z ustami pełnymi żelków, które dostał od Haliny, mimo że dwa dni wcześniej grzecznie poprosiłam ją, żeby nie dawała mu słodyczy.

Reklama

Przecież to tylko jeden lizak, co się stanie?

– powiedziała, kiedy zwróciłam jej uwagę. Jeden lizak? To był cały zestaw słodkości, który mógłby przyprawić dentystę o zawał serca.

Kolorowe lizaki canva.com

Reklama

Cukier krzepi

Kiedy próbowałam wytłumaczyć Halinie, dlaczego proszę, żeby nie dawała mojemu synowi słodyczy, usłyszałam klasyczny tekst:

Cukier krzepi! Myśmy jedli cukier całe dzieciństwo i jakoś żyjemy.

No tak, ale czasy się zmieniły, a ja nie chcę, żeby moje dziecko uzależniło się od cukru i miało problem z próchnicą przed pierwszą klasą.

Reklama

Dzieciństwo bez słodyczy to nie dzieciństwo

– dodała Halina z oburzeniem. Tylko że to nie ona musi potem tłumaczyć rozkrzyczanemu pięciolatkowi, dlaczego nie może zjeść kolejnego batona, kiedy dopiero co zjadł poprzedni.

starsza kobieta w czerwonej kurtce rozmawia z kobietą w czerwonym golfie canva.com

Reklama

Każdy ma swoje zasady, ale niektórzy wolą je ignorować

Poruszyłam temat z moją przyjaciółką Kasią, która również ma dzieci.

Są ludzie, którzy po prostu nie potrafią uszanować czyichś zasad. Moja teściowa przemyca czekoladę w kieszeni, żeby dać ją dzieciom, gdy tylko nie patrzę

– opowiedziała. Cóż, wygląda na to, że problem jest bardziej powszechny, niż myślałam.

Ale czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że jeśli rodzic prosi o coś, to robi to z jakiegoś powodu? To nie jest kwestia kaprysu. To ja wychowuję swoje dziecko i to ja ponoszę odpowiedzialność za jego zdrowie, zachowanie i nawyki. Dlaczego ktoś uważa, że wie lepiej ode mnie?

Na razie postanowiłam być bardziej stanowcza. Następnym razem, gdy zobaczę Halinę z torbą pełną cukierków, po prostu powiem: "Dziękujemy, ale nie". I jeśli będzie próbowała dyskutować, przypomnę jej, że to ja jestem mamą mojego dziecka, a nie ona.

Może kup jej książkę o zdrowym żywieniu dzieci?

– zażartowała Kasia. Może to nie jest taki zły pomysł? Chociaż znając Halinę, pewnie uznałaby to za osobisty atak.

Na szczęście mój syn zaczyna rozumieć, że nie wszystko, co dostaje od innych, musi od razu trafiać do jego brzucha. Może to jest klucz – wychowywać dzieci tak, żeby same wiedziały, co jest dla nich dobre, a co nie. I żeby potrafiły grzecznie odmówić, kiedy ktoś próbuje przekroczyć granice ich rodziców.

Agnieszka

Piękna Ewa wybrała się w góry z rodziną i zapozowała z małą córeczką. Rozkoszne kadry
Źródło: instagram.com/zajaczkowska.ewa
Reklama
Reklama