"On traktuje nas jak dzieci. Teść i jego wiertarka w akcji - nasz dom to jego hobby"

"On traktuje nas jak dzieci. Teść i jego wiertarka w akcji - nasz dom to jego hobby"

"On traktuje nas jak dzieci. Teść i jego wiertarka w akcji - nasz dom to jego hobby"

canva.com

"Kocham mojego teścia, naprawdę. To złoty człowiek z ogromnym sercem, ale jednocześnie... strasznie uparty majsterkowicz, który uważa, że nasz dom to jego osobisty warsztat naprawczy. Czy kran przecieka, czy obrazek wisi krzywo, czy, nie daj Boże, panele trzeszczą – teść zaraz jest u nas z wiertarką i milionem dobrych rad".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Dom wciąż "do poprawki"

Nie wiem, jak wygląda sytuacja u was, ale w moim przypadku teść uważa, że nasz dom to jedna wielka prowizorka. Ledwo wyprowadziliśmy się z mężem na swoje, a on od razu rzucił się do oglądania każdej śrubki i każdej listwy przypodłogowej. I oczywiście znalazł "masę rzeczy do zrobienia".

Ten uchwyt w kuchni się trochę chwieje, przynieś mi śrubokręt

– powiedział już pierwszego dnia po naszym wprowadzeniu. Od tego czasu średnio raz w tygodniu dostaję telefon z pytaniem, czy przypadkiem "czegoś u nas nie trzeba naprawić". Nie zdążę odpowiedzieć, a on już stoi pod drzwiami z narzędziami.

Ostatnio wpadł, bo "usłyszał, że coś skrzypi". Tak, serio. Wyciągnął z szafy smar i przesmarował nam wszystkie drzwi. "Teraz będzie cicho!" – powiedział z dumą, ale zapomniał, że nasze drzwi cicho chodziły już wcześniej. No ale niech mu będzie.

Starszy mężczyzna radosny z wiertarką w ręku canva.com

"Wy jeszcze jesteście młodzi, to nie wiecie"

Najgorsze jest to, że teść patrzy na nas z góry. Jakbyśmy mieli pięć lat i nie wiedzieli, jak działa młotek.

Wy młodzi to tylko na komórkach siedzicie, a dom to trzeba umieć ogarnąć

– powtarza z dumą. Kiedy zaproponowaliśmy, że sami zamontujemy półkę w salonie, popatrzył na nas tak, jakbym powiedziała, że chcę zbudować rakietę kosmiczną z tektury.

Mąż w tym wszystkim zachowuje się bardzo dyplomatycznie.

Tata chce pomóc, nie bądź taka

– powiedział ostatnio, kiedy próbowałam grzecznie zasugerować, że może tym razem poradzimy sobie sami. Jasne, tata chce pomóc, ale czy naprawdę trzeba to robić w każdy weekend, zostawiając po sobie górę wiórów i pyłu?

Prace z wiertarką canva.com

Teść, który chce dobrze, ale przesadza

Zastanawiałam się nad różnymi opcjami. Można byłoby delikatnie powiedzieć, że wolimy sami decydować o tym, co i kiedy robimy w domu. Ale bądźmy szczerzy – znając mojego teścia, on i tak przyjdzie "tylko zobaczyć, jak nam idzie". Próbowałam już odwracać uwagę: "Może usiądziemy, napijemy się herbaty?". Ale on zawsze odpowiada: "Dobrze, ale najpierw przymocuję ten uchwyt w łazience, bo wygląda na luźny".

Moja koleżanka, Asia, doradziła mi, żebym "zatrudniła" teścia przy wymyślonych projektach.

Niech robi coś, co cię nie denerwuje, jak na przykład naprawianie budki dla ptaków w ogrodzie

– powiedziała. Tylko że my nie mamy ogrodu. Ani budki dla ptaków.

Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że teść ma dobre intencje. On po prostu nie może usiedzieć w miejscu i czuje się potrzebny, kiedy coś naprawia. Ale czasem mam wrażenie, że jego nadgorliwość sprawia, że nie możemy poczuć, że to nasz dom. Jak mamy żyć po swojemu, skoro on ciągle tu wpada i poprawia wszystko po swojemu?

Na razie postanowiłam zastosować nową strategię: kiedy teść zapyta, czy coś trzeba naprawić, odpowiem:

Nie, wszystko działa idealnie!

Może w końcu uzna, że nie ma już co robić? Chociaż znając jego zmysł techniczny, pewnie wymyśli jakiś nowy problem, który "na pewno trzeba zaraz naprawić".

Regina

Egzotyczna Aleksandra od Donka wzięła ślub ze znanym astronautą. Wyglądała jak milion dolarów
Źródło: instagram.com/aleksandrakwisniewska fot. Marcin Łaskawiec
Reklama
Reklama