"Mąż i moja koleżanka mają oczywiście durne wytłumaczenia na to, że zniknęli na przyjęciu w tym samym momencie. Ale ja nie wierzę w aż takie zbiegi okoliczności".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mąż z koleżanką zniknęli w trakcie sylwestra
Muszę komuś opowiedzieć tę historię. Dotyczy ona wydarzeń z tegorocznej imprezy sylwestrowej, w której uczestniczyłam wraz z mężem i znajomymi w jednym z renomowanych hoteli. Wieczór rozpoczął się bardzo przyjemnie – muzyka, rozmowy, wspólne tańce. Atmosfera była naprawdę świetna. Około północy wszystko zaczęło jednak wyglądać inaczej.
Podczas zabawy zauważyłam, że mój mąż i jedna z moich koleżanek zniknęli. Na początku pomyślałam, że może mąż wyszedł na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza, a koleżanka mogła udać się do toalety. Z każdą minutą moja niepewność rosła, ponieważ nie było ich już dobre kilkanaście minut. Zaczęłam ich szukać. Obeszłam całą salę balową, korytarze hotelu, byłam też przy barze, ale nigdzie ich nie znalazłam.
Zadzwoniłam do męża, jednak nie odbierał telefonu. To mnie zaniepokoiło jeszcze bardziej, bo zwykle zawsze odbiera, szczególnie gdy wie, że jestem w pobliżu. Próbowałam zadzwonić także do koleżanki, ale jej telefon również milczał. W pewnym momencie pomyślałam, że może wrócili do pokoi. Jednak gdy poszłam pod nasze drzwi, okazało się, że są zamknięte. Niestety, kartę do pokoju miał mój mąż, więc nie mogłam sprawdzić, co się tam wyprawia.
Wrócili razem po godzinie głupio się tłumacząc
W końcu poszłam z powrotem na salę. Po około godzinie mój mąż i koleżanka wrócili razem. Byli zaskoczeni, że się denerwuję i od razu zaczęli tłumaczyć swoje zniknięcie.
Mój mąż powiedział, że poczuł się zmęczony i musiał się chwilę zdrzemnąć, dlatego wyciszył telefon, by nikt mu nie przeszkadzał. Z kolei koleżanka wyjaśniła, że dostała nagłej migreny i szukała tabletek na ból głowy. Oczywiście oboje twierdzą, że to czysty przypadek, iż zniknęli w tym samym czasie.
Ich tłumaczenia wydają mi się podejrzane. Po pierwsze, przecież mój mąż mógł mi powiedzieć, że idzie się zdrzemnąć. Nie wyglądał wcześniej na tak zmęczonego, by musiał rezygnować z zabawy. Po drugie, to dziwne, że moja koleżanka szukała tabletek aż przez godzinę.
Nie jestem osobą podejrzliwą, ale ten zbieg okoliczności wydaje mi się zbyt niewiarygodny, by go zignorować. Co więcej, przez resztę nocy między nimi panowała jakby napięta atmosfera – unikali kontaktu wzrokowego zarówno ze mną, jak i między sobą.
Nie wiem, co o tym myśleć. Nie chcę nikogo niesłusznie oskarżać, ale jednocześnie nie mogę przestać myśleć o tym, co mogło się wydarzyć w ciągu tej godziny ich nieobecności.
Kinga