"Nie zaprosili nas na ferie, bo nie mamy dzieci. Jako bezdzietni jesteśmy na marginesie"

"Nie zaprosili nas na ferie, bo nie mamy dzieci. Jako bezdzietni jesteśmy na marginesie"

"Nie zaprosili nas na ferie, bo nie mamy dzieci. Jako bezdzietni jesteśmy na marginesie"

canva.com

"Wyobraźcie sobie sytuację: wasi bliscy znajomi organizują wyjazd na ferie – domek w górach, narty, planszówki wieczorem przy kominku. Idealnie, ale... was nie zapraszają. Bo… nie macie dzieci".

Reklama

Serio? Czy brak potomstwa oznacza, że już nie pasujecie do towarzystwa? Siedzę i zastanawiam się, czy powinnam zacząć mówić "Mamy niewidzialne dzieci" albo kupić psa, żeby pasować do ich definicji 'rodziny'.

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"Wiecie, chcieliśmy, żeby dzieci miały towarzystwo"

Dowiedziałam się o całej akcji przypadkiem, kiedy Marta – moja "najlepsza" przyjaciółka – wrzuciła na sociale zdjęcie pięknego drewnianego domku z podpisem:

Zarezerwowany na ferie! Już nie mogę się doczekać!

Na zdjęciu oznaczeni byli wszyscy znajomi z naszej paczki – no, wszyscy oprócz nas.

Zapytałam Martę, co się stało, dlaczego nic nie powiedziała o wyjeździe. Odpowiedź?

Wiesz, Magda, chcieliśmy, żeby to był taki rodzinny wypad, żeby dzieci miały z kim się bawić.

Rodzinny wypad… A my z Michałem to co? Kolonia dla singli?

Narty na śniegu canva.com

Brak dzieci = brak zaproszenia

Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam dzieci. Mam siostrzenicę, z którą mogłabym budować Lego godzinami. Ale czy naprawdę to, że nie mam własnych, oznacza, że automatycznie staję się 'zbyt dorosła' na wspólne wyjazdy?

Mój mąż Michał, jak zawsze ze stoickim spokojem, skomentował całą sytuację:

Magda, może dzieci są teraz kartą wstępu do życia towarzyskiego. Jak nie masz dzieci, to nie masz dostępu do niektórych miejsc.

W pierwszej chwili mnie rozbawił, ale potem zaczęłam się zastanawiać – może faktycznie tak jest?

Po kolejnej rozmowie z Martą miałam ochotę sięgnąć po coś mocniejszego niż herbata. "Magda, nie obraźcie się, ale obawiałam się, że będzie wam nudno. W końcu to taki wyjazd z myślą o dzieciach – sanki, bałwany, te sprawy" – tłumaczyła, jakby nie było nic bardziej logicznego.

Wtedy Michał rzucił:

Może powinniśmy wziąć jakieś dzieci z rodziny na czas ferii. Albo pożyczyć psa od sąsiadów – przecież pies też pasuje do rodzinnego klimatu.

Zadzwoniłam do mojej kuzynki Oli, żeby się wygadać. Ta, mająca trójkę dzieci i zawsze gotowa do brutalnej szczerości, powiedziała:

Magda, ciesz się! Ferie z dziećmi to nie relaks, to walka o przetrwanie. Oni ci zrobili przysługę!

Rodzina na nartach canva.com

Może my naprawdę jesteśmy tacy nudni

Mimo wszystko nie mogłam przestać się zastanawiać: czy naprawdę bezdzietni ludzie są z definicji nudni? Czy oni myślą, że my tylko siedzimy i liczymy, ile jeszcze dni do emerytury? Przecież jesteśmy tak samo zdolni do rzucania się śnieżkami i układania puzzli, jak ich dzieci!

Michał próbował mnie pocieszyć, mówiąc:

Magda, zorganizujmy własne ferie. Bez dzieci, bez płaczu o zgubione rękawiczki i bez wieczornych awantur o to, kto pierwszy wsiądzie na sanki.

Może ma rację, ale ja wciąż nie mogę pozbyć się poczucia, że coś tu jest nie tak.

Teraz zadaję sobie pytanie: czy powinnam spróbować wyjaśnić Marcie, jak bardzo mnie to zabolało, czy po prostu odpuścić i znaleźć ludzi, którzy nie definiują wartości człowieka przez liczbę dzieci? Może ferie to dobry czas, żeby zacząć coś nowego – coś, co nie wymaga wpisywania się w cudze standardy. Chyba muszę ochłonąć – najlepiej w górach, w towarzystwie Michała i dobrej książki.

Magda

Edyta Pazura i jej kontrowersyjna metamorfoza. Botoks, wypełniacze i kalejdoskop fryzur — tak się zmieniała gwiazda
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama