"Twoje dziecko ma problemy w szkole, bo TY się nie angażujesz – rodzice mają robić wszystko za nauczycieli"

"Twoje dziecko ma problemy w szkole, bo TY się nie angażujesz – rodzice mają robić wszystko za nauczycieli"

"Twoje dziecko ma problemy w szkole, bo TY się nie angażujesz – rodzice mają robić wszystko za nauczycieli"

canva.com

"Mój syn Bartek zawsze był energicznym chłopakiem. Trochę za energicznym, jeśli mam być szczera. Szkoła to dla niego bardziej miejsce do spotkań towarzyskich niż nauki. Ale ostatnio mam wrażenie, że nauczyciele postanowili uczynić ze mnie kozła ofiarnego".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Bartek ma problemy z koncentracją, a pani powinna się bardziej zaangażować

– usłyszałam na ostatnim zebraniu. Serio? Czy przypadkiem to nie szkoła powinna się zajmować nauką, a ja mogę po prostu być mamą? Czy teraz rodzice mają być jednocześnie nauczycielami, terapeutami i strażnikami dyscypliny?

"To pani wina, że Bartek nie oddał projektu"

Zacznijmy od początku. Na ostatnim zebraniu wychowawczyni Bartka, pani Małgorzata, powiedziała:

Bartek jest zdolny, ale nie skupia się na lekcjach i często zapomina o ćwiczeniach. Musi pani bardziej pilnować, żeby wszystko było na czas.

Zamarłam. Pilnować? To ja już się czuję jak jego osobista sekretarka! Codziennie sprawdzam jego zeszyty, pytam, czy wszystko spakował, i przypominam, że książka to nie podkładka pod kubek z herbatą. Czy naprawdę mam jeszcze za niego pisać te prace?

Kiedy powiedziałam o tym mojej koleżance Ewie, która ma córkę w innej szkole, roześmiała się i stwierdziła:

Kasia, u nas to samo! Kiedy Julia zapomniała kredki na plastykę, nauczycielka zasugerowała, że powinnam codziennie sprawdzać jej piórnik. Czy ja jestem jej osobistym inspektorem sprzętu szkolnego?

Chłopiec marzy patrząc na niebieską wyimaginowaną kulę ziemską canva.com

"Mam być jeszcze nauczycielem matematyki i chemii"

Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że jako rodzic mam obowiązki wobec szkoły. Ale mam też pracę, rachunki do zapłacenia i czasami marzę, żeby po prostu napić się kawy w spokoju, zamiast po raz setny tłumaczyć Bartkowi, jak działa ułamek.

W zeszłym tygodniu nauczycielka matematyki napisała na Librusie:

Proszę, żeby rodzice regularnie ćwiczyli z dziećmi tabliczkę mnożenia.

Czy ja jestem nauczycielką? Owszem, próbowałam, ale Bartek, zamiast odpowiedzieć na pytanie "ile to 7 razy 8?", zapytał mnie, dlaczego motyle mają kolorowe skrzydła.

Szkoła chyba zapomina, że rodzice też mają życie. Ja muszę jednocześnie gotować obiad, pomagać w polskim, a potem tłumaczyć fizykę, której sama nigdy nie rozumiałam. Może jeszcze powinnam zrobić kurs pedagogiczny?

– powiedziała moja siostra, która jest mamą trójki.

Chłopiec z kartonowymi skrzydłami na ramionach marzy o cieiu rakiety na ścianie za nim canva.com

"Rodzic roku - przepraszam, ale to nie konkurs"

Pani Małgorzata zasugerowała też, że powinnam być bardziej zaangażowana w życie klasy.

Dlaczego nie przyszła pani na kiermasz ciast? To świetna okazja, żeby zbliżyć się do innych rodziców.

Cóż, może dlatego, że w tym czasie byłam w pracy?

Innym razem poproszono mnie o przygotowanie prezentacji o... zawodach przyszłości. Bartek miał ją zrobić sam, ale oczywiście skończyło się na tym, że mama spędziła wieczór googlując "jak wygląda praca robotnika na Marsie".

Kiedyś szkoły radziły sobie same. Nauczyciele uczyli, dzieci słuchały, a rodzice po prostu dbali, żeby dzieci były najedzone i ubrane. A teraz co? Każdy rodzic ma być ekspertem od wszystkiego

– westchnęła moja mama, gdy opowiedziałam jej o tej sytuacji.

"Czy to szkoła czy korporacja, gdzie rodzice są 'pracownikami'"

Im więcej o tym myślę, tym bardziej czuję, że szkoła zaczyna działać jak korporacja, gdzie rodzice są pracownikami, a nauczyciele menadżerami, którzy rozdzielają zadania. A co z naszym życiem prywatnym? Gdzie jest czas na odpoczynek, relaks albo chociaż obejrzenie jednego odcinka serialu?

Nie zrozumcie mnie źle – chcę, żeby Bartek dobrze radził sobie w szkole. Ale czy to naprawdę oznacza, że mam przejąć połowę obowiązków nauczycieli?

Katarzyna

Reklama
Reklama