"Oni ciągle hałasują, a ja jestem tą zrzędą – sąsiedzi tupią, a ja stukam w ściany"

"Oni ciągle hałasują, a ja jestem tą zrzędą – sąsiedzi tupią, a ja stukam w ściany"

"Oni ciągle hałasują, a ja jestem tą zrzędą – sąsiedzi tupią, a ja stukam w ściany"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

"Od kiedy pamiętam, moje mieszkanie było dla mnie miejscem odpoczynku. Ale odkąd wprowadziło się młode małżeństwo z mieszkania obok, cisza stała się rzadkością. Głośna muzyka, imprezy do rana, a nawet śpiewy na balkonie – to teraz moja codzienność. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę, żeby zwrócić uwagę, usłyszałam, że jestem 'przewrażliwioną babą'".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"To młodzi ludzie, muszą się wyszaleć" – dlaczego moim kosztem

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy do mieszkania obok wprowadziło się młode małżeństwo – Anka i Kamil. Na początku byli bardzo mili. Przyszli się przedstawić, przynieśli nawet domowe ciasto. Pomyślałam wtedy: "Super, będzie miło mieć takich sąsiadów". Ale szybko zrozumiałam, że za tą miłą fasadą kryje się chaos.

Już pierwszego weekendu zaczęło się głośne granie na gitarze i śpiewy. Pomyślałam: "Okej, to tylko jeden wieczór". Ale tydzień później sytuacja się powtórzyła, a w kolejne dni doszły do tego wieczorne imprezy na balkonie. Czasami trwały do 2-3 w nocy, a ja rano wstawałam do pracy, ledwo widząc na oczy.

Kiedy poskarżyłam się innej sąsiadce, usłyszałam:

To młodzi ludzie, muszą się wyszaleć. Pamiętaj, że ty też kiedyś byłaś młoda.

Jasne, ale czy ja urządzałam koncerty w bloku i budziłam wszystkich wokół? Wątpię.

Para reaguje na hałasy u sąsiadów canva.com

"Nie można tak żyć, jeśli każdy tylko wymaga ciszy"

Po jednej z takich nocy, kiedy muzyka niosła się po całej klatce schodowej, w końcu zapukałam do ich drzwi. Anka otworzyła z uśmiechem i powiedziała: "Ojej, przepraszam, nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy tak głośno!". Myślałam, że to koniec problemu, ale następną sobotę historia się powtórzyła.

Kiedy kolejny raz poprosiłam o ciszę, Kamil odpowiedział:

Ale wie pani, nie można tak żyć, jeśli każdy tylko wymaga ciszy! Mamy prawo się bawić, w końcu to nasz dom.

To był moment, w którym poczułam, że jestem na przegranej pozycji. Nagle to ja zostałam przedstawiona jako problem, bo chciałam normalnie spać we własnym mieszkaniu.

Para reaguje na hałasy u sąsiadów canva.com

Przewrażliwiona czy zmęczona

Opowiedziałam o tej sytuacji mojej przyjaciółce, Monice, i ona powiedziała coś, co mnie zaskoczyło:

Kasia, może faktycznie jesteś trochę przewrażliwiona? Może warto im odpuścić, żeby mieć spokój?

Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Czy naprawdę jestem przewrażliwiona? Może z wiekiem człowiek staje się mniej tolerancyjny na hałas i życie towarzyskie innych ludzi? Ale z drugiej strony, czy wymagam tak dużo? Nie jestem przeciwniczką zabawy, ale czy to musi odbywać się kosztem mojego snu i zdrowia psychicznego?

Kiedy opowiedziałam o wszystkim mojej mamie, ta powiedziała:

Kasia, są granice, których nie można przekraczać. To, że ktoś chce się bawić, nie znaczy, że może robić to kosztem innych. Zgłoś to, jeśli sytuacja się nie poprawi.

Z jednej strony wiem, że mama ma rację. Ale z drugiej, nie chcę być tą sąsiadką, która od razu idzie do administracji czy na policję. Chcę rozwiązać to polubownie, ale coraz bardziej czuję, że to niemożliwe.

Kasia

Kayah w jeden wieczór postarzała się o 3000 lat. Wszystko widać na zdjęciach
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama