"Każdy Sylwester to dla mnie i mojego psa prawdziwy koszmar. Gdy tylko zaczyna się kanonada fajerwerków, mój pupil zamienia się w kłębek nerwów, a ja w strażniczkę jego bezpieczeństwa. W tym roku sytuacja była jeszcze gorsza. Jestem wściekła i nie zamierzam milczeć".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"To tylko jedna noc" – nikt nie pyta o zdanie zwierząt
Sylwester powinien być radosnym zakończeniem roku. Dla wielu to czas zabawy, tańców i świętowania. Dla mnie – to noc pełna stresu i łez, bo patrzenie na mojego psa, który z przerażeniem wciska się w najciemniejszy kąt mieszkania, to coś, czego nie życzę nikomu.
Mój pupil, 8-letni mieszaniec o imieniu Łatek, zawsze był lękliwy, ale w Sylwestra jego strach osiąga apogeum. Już od 30 grudnia zaczyna się niepokoić, bo dzieciaki w okolicy puszczają petardy, a kulminacja przychodzi 31 grudnia. W tym roku, gdy wybiła północ, Łatek trząsł się tak bardzo, że nawet tabletki uspokajające nie pomagały.
Ale to tylko jeden wieczór w roku
– powiedziała mi sąsiadka, gdy zwróciłam jej uwagę, żeby ograniczyli fajerwerki. Tylko jeden wieczór? Może dla niej. Dla mojego psa to trauma, która będzie odbijać się na jego zdrowiu jeszcze przez wiele dni.
CANVA
"Mój kot schował się w szafie i nie wychodził do rana"
To nie tylko mój problem. Wiele osób z mojej okolicy ma podobne doświadczenia. Gdy następnego dnia opowiedziałam o tym w mediach społecznościowych, posypały się komentarze.
Mój kot siedział w szafie przez całą noc i nie dało się go wyciągnąć. Nawet na jedzenie nie reagował
– napisała znajoma, która mieszka dwa bloki dalej.
A moje psy wpadły w panikę, zaczęły wyć, a jeden nawet próbował uciec przez okno
– dodał inny użytkownik.
To pokazuje, że problem jest ogromny. W Polsce mamy miliony zwierząt domowych, które w Sylwestra cierpią. Czy naprawdę dla kilku minut rozrywki warto narażać tyle istot na taki stres?
canva.com
Rozrywka dla ludzi, koszmar dla zwierząt i… środowiska
Fajerwerki to nie tylko problem dla psów, kotów i innych zwierząt domowych. Cierpią też ptaki, które w panice wylatują ze swoich schronień, często ginąc w wyniku zderzeń z budynkami lub z wyczerpania. Nie mówiąc już o zanieczyszczeniu powietrza, jakie powodują.
Co roku w Sylwestra poziom smogu gwałtownie rośnie – wystarczy wyjrzeć za okno rano 1 stycznia. Widzimy niebo pełne pyłów, którymi oddychamy my i nasze dzieci. I po co to wszystko? Dla chwili "wow" na niebie?
Rozumiem, że to tradycja, ale świat się zmienia i czas zacząć myśleć odpowiedzialnie
– powiedział mi znajomy, który od lat mieszka w Holandii. Tam coraz więcej miast całkowicie zakazuje fajerwerków i zastępuje je pokazami świetlnymi czy laserowymi. Dlaczego w Polsce nie możemy iść w tym samym kierunku?
"Nigdy więcej" – kiedy się to skończy
Po tym Sylwestrze jestem bardziej zdeterminowana niż kiedykolwiek, żeby działać. Chcę, żeby w Polsce wprowadzono zakaz fajerwerków dla osób prywatnych. Takie rzeczy powinny być kontrolowane i organizowane w sposób, który nie szkodzi ani zwierzętom, ani środowisku.
Każdego roku tysiące zwierząt ginie w wyniku fajerwerków – nie tylko ze strachu, ale też przez poparzenia i inne obrażenia. Czy naprawdę warto płacić taką cenę za parę minut błysków na niebie?
Kalina