"Nie mam dzieci, a rodzina traktuje mnie jak kogoś niepełnowartościowego. Nie dają mi spokoju"

"Nie mam dzieci, a rodzina traktuje mnie jak kogoś niepełnowartościowego. Nie dają mi spokoju"

"Nie mam dzieci, a rodzina traktuje mnie jak kogoś niepełnowartościowego. Nie dają mi spokoju"

canva.com

"Każde rodzinne spotkanie to jedno wielkie przypomnienie, że 'coś jest ze mną nie tak'. 'A kiedy dzieci?', 'No przecież zegar tyka!', 'Bez dzieci życie nie ma sensu'. Czuję się, jakby moje życie było oceniane przez pryzmat macierzyństwa, którego nie wybrałam".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"A kiedy w końcu dzieci"

Mam na imię Agnieszka, mam 37 lat, jestem szczęśliwą żoną i spełnioną zawodowo kobietą. Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Nie czuję takiej potrzeby, nigdy nie miałam tzw. instynktu macierzyńskiego i szczerze mówiąc, jestem zadowolona z tego, jak wygląda moje życie. Ale dla mojej rodziny to, co mówię, brzmi jak herezja.

Na każdym rodzinnym spotkaniu – czy to święta, urodziny, czy zwykły obiad – zawsze pojawia się ten sam temat:

Agnieszka, kiedy dzieci?
Już czas, bo później będzie za późno.
Nie myślałaś, że będziesz samotna na starość?

Najgorzej, kiedy ktoś dodaje:

Twoja kuzynka urodziła trzecie dziecko, a ty co?

Czuję, jakby mój brak dzieci czynił mnie w oczach rodziny kimś... niepełnym. Jakby wszystko, co osiągnęłam, traciło znaczenie, bo nie mam jednego – dziecka.

Kobieta z psem na imprezie canva.com

"Nie rozumiesz, bo nie masz dzieci"

Najgorsze są te rozmowy, w których moja opinia jest kompletnie ignorowana, bo "nie jestem matką". Kiedyś podczas obiadu powiedziałam, że uważam, że wychowanie dzieci powinno być bardziej partnerskie, a nie autorytarne. Moja ciocia machnęła ręką i powiedziała:

Agnieszka, nie rozumiesz. Nie masz dzieci, więc nie wiesz, o czym mówisz.

Często mam wrażenie, że moja wartość jako człowieka w oczach rodziny spada, bo nie mam dzieci. Jakby wszystko, co robię – moja praca, pasje, podróże – było niczym w porównaniu do zmiany pieluch i nocnego karmienia.

Nie wiesz, co to znaczy prawdziwe życie, dopóki nie masz dzieci

– usłyszałam kiedyś od mojej kuzynki, która ledwo dawała radę przy dwójce maluchów. Czy naprawdę to dziecko decyduje o tym, czy jestem "prawdziwą kobietą"?

Czy macierzyństwo to jedyna droga

Próbowałam rozmawiać o tym z moją mamą, która zawsze uważała, że kobieta powinna spełniać się jako matka. Powiedziałam jej, że nie chcę dzieci i że czuję się szczęśliwa taka, jaka jestem. Jej reakcja?

Agnieszka, jeszcze zmienisz zdanie. Każda kobieta chce mieć dzieci, po prostu teraz sobie to wmawiasz.

Ale czy naprawdę każda kobieta musi chcieć tego samego? Czy moja decyzja o życiu bez dzieci jest mniej wartościowa niż życie mojej kuzynki, która ma trójkę maluchów? Rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką Ewą, która też nie ma dzieci. Powiedziała coś, co bardzo mnie poruszyło:

Aga, jeśli spełniasz się w życiu, to nie ma znaczenia, czy masz dzieci, czy nie. Twoja wartość nie zależy od liczby osób, które przyszły na świat dzięki tobie.

kobieta na wakacjach, w tle jacht canva.com

"A na starość kto ci pomoże"

To chyba jeden z najczęściej powtarzanych argumentów w mojej rodzinie. "Agnieszka, kto się tobą zajmie, jak będziesz stara?". Jakby dziecko było gwarancją, że na starość nie będę samotna. Ale ja wiem, że to nie jest takie proste. Dzieci nie są inwestycją na emeryturę. Są rodzice, którzy mają dzieci i nadal są sami.

Powiedziałam kiedyś, że na starość będę polegała na mężu, przyjaciołach i na samej sobie. Wtedy usłyszałam: "No zobaczymy, jak ci będzie, jak będziesz miała 70 lat". Takie rozmowy sprawiają, że czuję się jak outsider w swojej własnej rodzinie.

Nie wiem, czy kiedykolwiek moja rodzina przestanie widzieć mnie przez pryzmat braku dzieci. Czasami czuję się jak na przesłuchaniu – muszę tłumaczyć swoje wybory, udowadniać, że moje życie ma sens. Ale czy naprawdę powinnam się z tego tłumaczyć? Czy nie wystarczy, że jestem szczęśliwa?

Moje życie to moja sprawa, ale rodzina zdaje się tego nie rozumieć. Czy kiedykolwiek zaakceptują, że nie każda kobieta musi być matką, żeby być wartościową?

Agnieszka

Tak mieszkają i żyją Piotr Żyła i Marcelina Ziętek. Wyklepana chawira jak się patrzy.
Źródło: instagram.com/marceepan/
Reklama
Reklama