"Poprosiłam męża, żeby wyprasował sukienkę na Sylwestra, a on ją przypalił. I co teraz: śmiać się czy płakać"

"Poprosiłam męża, żeby wyprasował sukienkę na Sylwestra, a on ją przypalił. I co teraz: śmiać się czy płakać"

"Poprosiłam męża, żeby wyprasował sukienkę na Sylwestra, a on ją przypalił. I co teraz: śmiać się czy płakać"

canva.com

"Sylwester miał być idealny – wszystko zaplanowane, piękna sukienka wybrana, a ja czułam się, jakbym mogła podbijać świat. Ale wystarczyło kilka minut z żelazkiem w rękach mojego męża, żeby mój wieczór marzeń zamienił się w katastrofę".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

"Kochanie, tylko proszę, uważaj!"

Mam na imię Dorota, mam 38 lat i uwielbiam Sylwestra. Dla mnie to nie tylko koniec roku, ale też idealna okazja, żeby się wystroić, błyszczeć i czuć się jak milion dolarów. W tym roku miałam wszystko dopięte na ostatni guzik – dzieci u babci, bilety na imprezę, fryzjer o 15:00, makijaż o 17:00, a o 19:00 mieliśmy wychodzić.

Sukienka była moim największym skarbem. Kupiłam ją kilka miesięcy temu na wyprzedaży – piękna, czarna, z lekkim połyskiem, idealna na tę okazję. Problem w tym, że trochę się zmięła w szafie, a ja nie miałam czasu, żeby ją wyprasować. Wtedy wpadłam na "genialny" pomysł.

"Kochanie, czy mógłbyś mi wyprasować sukienkę?" – zapytałam mojego męża Piotra. Spojrzał na mnie z lekkim wahaniem, ale w końcu powiedział: "Jasne, nie ma problemu". Przecież to tylko sukienka i żelazko, co mogło pójść nie tak?

Mężczyzna prasuje żelazkiem canva.com

"Dym - coś się pali"

Piotr stanął w salonie z żelazkiem w ręku, a ja zajęłam się makijażem w łazience. Nagle usłyszałam, jak woła: "Dorota, coś jest nie tak!". Pobiegłam do niego i zobaczyłam, jak moja sukienka wisi na desce do prasowania z wielką, przypaloną dziurą na środku. A obok – dym.

Nie wiedziałem, że trzeba zmniejszyć temperaturę!

– bronił się, trzymając żelazko, które wyglądało, jakby właśnie wzięło udział w wojnie. Zamurowało mnie. Stałam tam, patrząc na moją zniszczoną sukienkę, i nie wiedziałam, czy mam krzyczeć, płakać, czy się śmiać.

Piotr, to była moja sylwestrowa sukienka! Co ja teraz założę?

– wykrzyknęłam. A on, jakby kompletnie nie rozumiał powagi sytuacji, odpowiedział:

Przecież masz pełno innych rzeczy w szafie.

Śmiać się czy płakać

Byłam wściekła. Przez chwilę miałam ochotę rzucić wszystkim i powiedzieć, że nigdzie nie idziemy. Ale z drugiej strony – Piotr chciał dobrze. Chciał mi pomóc, a nie zepsuć wieczór. Czy naprawdę mam prawo robić mu wyrzuty? Przecież nie zrobił tego specjalnie.

Rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką Kasią, która stwierdziła:

Dorota, faceci i żelazko to mieszanka wybuchowa. Nigdy nie prosiłam mojego, żeby coś prasował, bo wiem, że to się skończy katastrofą. Następnym razem lepiej zainwestuj w parownicę.

Może Kasia ma rację, ale ja wciąż nie mogłam pozbyć się uczucia żalu. To była TA sukienka, w której miałam wyglądać jak gwiazda. A teraz wyglądała jak rekwizyt z filmu o zombie.

Ubranie przypalone żelazkiem canva.com

Co dalej - ratunek w ostatniej chwili

Ostatecznie musiałam improwizować. W pośpiechu wyciągnęłam starą sukienkę, która wciąż była w dobrej formie, choć zdecydowanie nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ta przypalona. Piotr próbował mnie pocieszać, mówiąc: "Dorota, i tak będziesz wyglądała świetnie". Czy mu wybaczyłam? Powiedzmy, że w połowie.

Nie wiem, czy kiedykolwiek zaufam mu z żelazkiem w ręku. Ale jedno wiem na pewno – Sylwestra 2023 zapamiętam na długo.

Dorota

Monica Bellucci skończyła w 2024 roku 60 lat. Dopiekła krytykantom tak, że im poszło w pięty. Tutaj w 2008 roku.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama