"Kiedyś wydawało mi się, że pieniądze nie mają znaczenia w związku. Kochałam go, on kochał mnie, a różnice w zarobkach były tylko liczbami. Ale teraz widzę, że dla mojego partnera to coś więcej. Czuję, jak frustracja zżera go od środka, a nasze kłótnie coraz częściej kręcą się wokół pieniędzy".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"To nic nie zmienia" – tak myślałam na początku
Mam na imię Natalia, mam 36 lat, pracuję jako menedżerka w dużej firmie i zarabiam naprawdę dobrze. Mój partner, Paweł, jest nauczycielem w szkole podstawowej. Kiedy się poznaliśmy, jego zarobki nigdy nie były dla mnie problemem. Podziwiałam go za to, co robi – za pasję, z jaką podchodzi do swojej pracy, za cierpliwość i za to, że daje dzieciom coś więcej niż tylko lekcje.
Zawsze uważałam, że zarobki nie powinny definiować wartości człowieka. Powtarzałam mu, że pieniądze to tylko narzędzie, a prawdziwą wartość ma to, kim jesteśmy i co wnosimy do związku. Paweł zgadzał się z tym na początku, ale teraz mam wrażenie, że to już tylko słowa.
"Nie jesteś moją szefową"
Problemy zaczęły się, gdy dostałam awans i podwyżkę. Wcześniej nasze zarobki różniły się, ale teraz ta różnica stała się naprawdę znacząca. Paweł zaczął zachowywać się inaczej – stał się bardziej drażliwy, jakby każda rozmowa o finansach była dla niego atakiem.
Kiedy ostatnio zasugerowałam, że moglibyśmy pojechać na wakacje, powiedział tylko:
Skoro tak cię na wszystko stać, to czemu po prostu nie pojedziesz sama?
Byłam w szoku. Nie chciałam mu wypominać, że to ja pokrywam większość wydatków w naszym życiu, ale trudno było mi ukryć frustrację.
"Nie jesteś moją szefową!" – wykrzyknął w jednej z naszych ostatnich kłótni, kiedy próbowałam porozmawiać o wspólnych finansach.
"To kwestia ego" – czy rzeczywiście
Rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką Karoliną, która od lat jest w związku, gdzie to ona zarabia więcej. Powiedziała coś, co mocno mnie uderzyło:
Natalia, to nie chodzi o pieniądze, tylko o to, że faceci często łączą swoją wartość z tym, ile zarabiają. To kwestia ego, a nie portfela.
Może Karolina ma rację, ale czy to oznacza, że ja mam chodzić na palcach i udawać, że zarabiam mniej, żeby Paweł czuł się lepiej? Czy naprawdę pieniądze mogą aż tak zdominować związek?
"Czuję się, jakbyś mnie miała na utrzymaniu"
Ostatnio Paweł powiedział mi coś, co zabolało mnie jak nigdy wcześniej:
Czuję się, jakbyś mnie miała na utrzymaniu. Jakbyś patrzyła na mnie z góry.
Nie wiem, skąd to się wzięło, bo nigdy nie dawałam mu do zrozumienia, że jest "gorszy".
Przecież w naszym domu zawsze dzielimy się obowiązkami. On gotuje, sprząta, robi zakupy – wkłada mnóstwo wysiłku w nasze życie codzienne. Dlaczego więc pieniądze stały się taką przeszkodą?
Pieniądze niszczą nasz związek
Nie wiem, co dalej. Kocham Pawła, ale czuję, że jego frustracja związana z zarobkami zaczyna nas oddalać. Rozmawiałam z nim już tyle razy, ale każde takie podejście kończy się kłótnią albo cichymi dniami. Boję się, że jeśli nie znajdziemy rozwiązania, to coś, co kiedyś wydawało się nieistotne, ostatecznie nas rozdzieli.
Zastanawiam się, czy powinnam zrobić krok w tył – mniej mówić o swoich sukcesach, mniej eksponować to, co zarabiam. Ale czy to jest uczciwe wobec mnie samej? Czy to ja mam się zmieniać, żeby Paweł poczuł się lepiej?
Różnice w zarobkach same w sobie nie niszczą związku, ale brak rozmowy i wzajemnego zrozumienia – już tak. Czy da się to jeszcze naprawić?
Natalia