"Sylwester zawsze był dla mnie czymś wyjątkowym. To nie tylko koniec roku, ale też okazja, żeby oderwać się od codzienności i spędzić czas inaczej niż zwykle. Jednak mój mąż Adam ma na ten temat inne zdanie. Powiedział mi wprost: 'Nie musimy obchodzić Sylwestra, zostańmy w domu, posiedzimy w dresach'".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Jak to? Zamiast wspólnej zabawy, chce siedzieć na kanapie, oglądać telewizję i jeść chipsy? Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę tak bardzo się od siebie różnimy, czy to po prostu ja mam zbyt duże oczekiwania
Zawsze uwielbiałam ten czas
Dla mnie Sylwester to coś więcej niż wieczór z fajerwerkami. Lubię tę atmosferę – piękne stroje, muzykę, śmiech i wspólne odliczanie do północy. Zawsze traktowałam to jako idealny moment, żeby zostawić za sobą cały stres i złe emocje z mijającego roku.
Kiedyś Adam cieszył się na te wieczory tak samo jak ja. Chodziliśmy na bale, do znajomych, czasem nawet organizowaliśmy coś u siebie w domu. Ale od kilku lat Sylwester dla niego to tylko "zwykły dzień, który niczym się nie różni". W zeszłym roku udało mi się wyciągnąć go do znajomych, ale był tak markotny, że czułam się, jakbym zmusiła go do czegoś, czego szczerze nienawidzi.
Jego wizja Sylwestra mnie rozczarowuje
Kiedy w tym roku spytałam, co robimy na Sylwestra, Adam wzruszył ramionami:
Nie róbmy nic. Po co wydawać pieniądze na jakąś imprezę albo się męczyć w tłumie? Zostańmy w domu, obejrzymy coś, zjemy pizzę.
Poczułam, jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. Pizza i dresy? Czy tak ma wyglądać zakończenie roku?
Nie zrozumcie mnie źle, lubię czasem posiedzieć w domu. Ale Sylwester? To przecież coś wyjątkowego. Powiedziałam mu, że marzę o wspólnej zabawie – nawet jeśli nie będzie to wielki bal, to przynajmniej spotkanie z przyjaciółmi czy wyjście na miasto. On jednak tylko pokiwał głową:
Nie rozumiem, dlaczego to dla ciebie takie ważne.
Mój mąż jest taki sam. Gdyby mógł, każdy Sylwester spędzałby przed telewizorem. W zeszłym roku poszłam na imprezę sama i wróciłam w świetnym humorze
– powiedziała mi znajoma, Kasia.
Co zrobić, żeby oboje byli zadowoleni
Nie chodzi tylko o imprezę czy piękne ubrania. Chodzi o wspólne spędzanie czasu w sposób, który sprawia, że czuję, że naprawdę razem celebrujemy coś wyjątkowego. Mam wrażenie, że Adam traktuje to wszystko jak "niepotrzebny obowiązek", a ja widzę w tym okazję do zbliżenia się, do tworzenia wspomnień, które zostaną z nami na lata.
Próbowałam zaproponować kompromis – może pójdziemy na małą imprezę u znajomych, a potem wrócimy wcześniej do domu? Ale Adam tylko odparł:
Rób, co chcesz. Jeśli chcesz iść, to idź sama.
Te słowa mnie zabolały. Nie chodzi o to, żebym poszła sama – ja chcę spędzić ten czas z nim.
Nie chcę wywierać na niego presji, bo wiem, że zmuszanie do czegokolwiek może przynieść odwrotny skutek. Ale też nie chcę rezygnować ze swoich marzeń o wyjątkowym Sylwestrze. Myślę, że spróbuję jeszcze raz porozmawiać z Adamem, wyjaśniając, jak bardzo mi na tym zależy. Może uda się znaleźć złoty środek, żebyśmy oboje byli zadowoleni – na przykład kolacja w fajnym miejscu, a później spokojny wieczór w domu.
Jeśli jednak nie uda się go przekonać, może rzeczywiście pójdę na imprezę z przyjaciółkami. To nie to samo, co wspólne świętowanie z mężem, ale przynajmniej nie będę miała poczucia, że zmarnowałam ten wieczór. Bo Sylwester, nawet jeśli dla niego jest "zwykłym dniem", dla mnie zawsze będzie czymś wyjątkowym.
Anna