"Mam pomagać siostrze z dziećmi na każde zawołanie. Nie pyta, czy mam własne życie"

"Mam pomagać siostrze z dziećmi na każde zawołanie. Nie pyta, czy mam własne życie"

"Mam pomagać siostrze z dziećmi na każde zawołanie. Nie pyta, czy mam własne życie"

canva.com

"Kocham moją siostrę i jej dzieci, ale czuję, że coś w naszej relacji przestało działać tak, jak powinno. Zawsze mogła na mnie liczyć, ale ostatnio zaczęłam mieć wrażenie, że traktuje mnie jak darmową opiekunkę na każde zawołanie. Nigdy nie pyta, czy mam czas, czy mi to pasuje – po prostu zakłada, że jestem do dyspozycji. Czuję, że powoli tracę cierpliwość".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Prośby, które zamieniają się w oczekiwania

Moja siostra, Sylwia, ma dwójkę dzieci: 5-letniego Franka i 3-letnią Gabrysię. Odkąd zostałam ciocią, zawsze starałam się być blisko. Często zabierałam dzieci na spacery, pilnowałam ich, gdy Sylwia miała coś do załatwienia, a czasem wpadałam po prostu po to, by dać jej chwilę wytchnienia. Ale to, co kiedyś było moją inicjatywą, teraz stało się jej stałym oczekiwaniem.

Reklama

Sylwia potrafi zadzwonić dosłownie w ostatniej chwili i powiedzieć:

Karolina, musisz dziś wziąć dzieci, bo mam ważne spotkanie.

Nie pyta, czy mam plany, czy dam radę – po prostu stawia mnie przed faktem dokonanym. A kiedy próbuję powiedzieć, że to nie jest dobry moment, słyszę:

Reklama

Ale przecież zawsze mi pomagasz. Co się zmieniło?

Dwie kobiety z chłopczykiem za rękach canva.com

Reklama

Ostatnio było jeszcze gorzej. Sylwia zostawiła dzieci u mnie na całe popołudnie, twierdząc, że wróci za dwie godziny. Minęły cztery, a jej nie było. Kiedy w końcu przyszła, rzuciła tylko:

Reklama

Och, dzięki, Karolina. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.

Nawet nie zapytała, czy miałam coś ważnego do zrobienia.

Reklama

Brak rozmowy i wzajemnego szacunku

Nie chodzi o to, że nie chcę pomagać. Kocham swoje siostrzeńce i lubię spędzać z nimi czas, ale mam też własne życie, swoje obowiązki i chwile, kiedy po prostu nie mogę być na każde zawołanie. Sylwia jednak zdaje się tego nie rozumieć.

Próbowałam z nią rozmawiać. Powiedziałam wprost: "Sylwia, nie zawsze mogę ci pomóc. Czasem mam swoje sprawy, które muszę załatwić". Jej reakcja? "Karolina, przecież to tylko dzieci. Nie przesadzaj, one cię uwielbiają". Zamiast zrozumienia, poczułam, jakby moje słowa zostały zignorowane.

Rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką, która powiedziała:

Karolina, musisz być stanowcza. Jeśli teraz nie postawisz granic, Sylwia będzie to wykorzystywać coraz bardziej.

Wiem, że ma rację, ale jak mam to zrobić, nie raniąc jej uczuć?

Poczucie winy, które nie daje spokoju

Za każdym razem, kiedy próbuję odmówić Sylwii, czuję się winna. Mam wrażenie, że zawiodę ją, jeśli powiem "nie". Ona często przypomina mi, że "rodzina powinna sobie pomagać". Ale czy to naprawdę oznacza, że mam zawsze rezygnować ze swoich planów, żeby być do jej dyspozycji?

Ostatnio mój chłopak, Marcin, powiedział mi:

Karolina, ty nigdy nie masz czasu dla siebie, bo zawsze rzucasz wszystko, żeby pomóc Sylwii. Zastanów się, czy to jest fair.

Jego słowa dały mi do myślenia. Może faktycznie za bardzo się poświęcam?

Kobieta gra kolorowa piłką z małą dziewczynką canva.com

Najbardziej boli mnie to, że Sylwia nigdy nie zapyta, czy mam czas, czy mi to pasuje. Po prostu zakłada, że jej potrzeby są ważniejsze. A ja nie wiem, jak znaleźć równowagę między pomaganiem jej a dbaniem o siebie.

Czuję, że muszę postawić granice, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Chcę jej pomóc, ale nie chcę być traktowana jak ktoś, kto zawsze musi rzucić wszystko dla jej dzieci. Myślę o tym, żeby jasno powiedzieć:

Sylwia, musimy ustalić zasady. Chcę cię wspierać, ale nie mogę zawsze być na każde zawołanie.

Czy ktoś z was miał podobne doświadczenia? Jak poradzić sobie z sytuacją, w której ktoś bliski zaczyna traktować naszą pomoc jako coś oczywistego? Każda rada będzie dla mnie na wagę złota, bo naprawdę chcę, żeby nasza relacja wróciła do normy.

Karolina

Monika Brodka i jej wszyscy mężczyźni. Pierwszy był od niej 16 lat starszy, czwarty 4 lata młodszy
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama