"Teściowa wcisnęła nam stare meble, które nazywa 'antykami'. Mam dość urządzania domu pod jej dyktando"

"Teściowa wcisnęła nam stare meble, które nazywa 'antykami'. Mam dość urządzania domu pod jej dyktando"

"Teściowa wcisnęła nam stare meble, które nazywa 'antykami'. Mam dość urządzania domu pod jej dyktando"

canva.com

"Kiedy w końcu udało nam się kupić wymarzony dom, miałam nadzieję, że będziemy mogli urządzić go po swojemu. Jednak moja teściowa miała inny plan – podarowała nam meble, które uważa za "cenne antyki", a które zupełnie nie pasują do mojego stylu. Czuję, że zamiast swojego miejsca, mam muzeum jej gustu".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Antyki, które miały być "darem od serca"

Zawsze marzyłam o domu, w którym wszystko będzie takie, jak chcę – od kolorów ścian, przez dekoracje, aż po meble. Kiedy razem z mężem, Michałem, kupiliśmy nasze mieszkanie, byłam podekscytowana. Przeglądałam katalogi, szukałam inspiracji na Pintereście, rozmawiałam z projektantką wnętrz. Wszystko miało być idealne, aż do momentu, kiedy wkroczyła moja teściowa, Grażyna.

Reklama

Pewnego dnia zapowiedziała, że ma dla nas "niespodziankę". Nie minęło kilka godzin, a pod naszym domem pojawiła się ciężarówka z meblami.

To są prawdziwe antyki, kochani. Mam je od lat i wiem, że będą idealne do waszego domu

– oznajmiła z dumą, wskazując na stare, ciemne kredensy, olbrzymie krzesła i komodę, która waży chyba tonę.

Reklama

Wiem, że Grażyna miała dobre intencje, ale te meble zupełnie nie pasują do naszego domu. Marzyłam o jasnych, nowoczesnych wnętrzach, a ona wcisnęła nam coś, co wygląda, jakby było wyciągnięte z jakiegoś dworku z XIX wieku.

Reklama

Satrsza kobieta w starszej w wystroju kuchni canva.com

Reklama

Czuję się jak gość we własnym domu

Michał oczywiście starał się mnie uspokoić:

Reklama

Przecież to tylko kilka mebli, nie musimy od razu ich używać.

Ale problem w tym, że dla jego mamy te meble to świętość.

To rodzinne pamiątki, nie możecie ich oddać ani wyrzucić

– powtarza za każdym razem, gdy tylko próbuję zasugerować, że nie do końca mi odpowiadają.

W salonie stoi teraz ogromny kredens, który zajmuje pół ściany, a w kuchni – stół, który jest tak wielki, że ledwo się mieścimy. A najgorsze jest to, że Grażyna regularnie nas odwiedza i za każdym razem rzuca komentarze w stylu: "No widzisz, jak pięknie to wszystko wygląda. Te meble naprawdę dodają klasy".

Mój znajomy, Radek, który zajmuje się renowacją mebli, powiedział mi kiedyś: "Teściowa może uważać je za antyki, ale ich wartość to bardziej sentyment niż pieniądze". Nie wiem, jak jej to powiedzieć, żeby jej nie urazić, ale czuję, że te meble to bardziej ciężar niż prezent.

Wnętrze urządzone w skandynawskim stylu canva.com

Marzenie o własnym stylu

Od zawsze wiedziałam, że z Grażyną nie będzie łatwo, ale nie sądziłam, że jej gust zdominuje nasze życie. Każda próba zmiany czegokolwiek kończy się konfliktem. Kiedy ostatnio zasugerowałam, że może przemalujemy kredens na biało, żeby lepiej pasował do reszty wnętrza, teściowa zrobiła wielkie oczy i powiedziała:

Chyba oszalałaś! To by była profanacja.

Mam wrażenie, że moje marzenie o nowoczesnym, przytulnym domu muszę odłożyć na półkę, bo nie chcę ranić jej uczuć. Ale z drugiej strony – czy naprawdę muszę rezygnować z własnej wizji tylko dlatego, że ona ma inne wyobrażenie?

Mój mąż, jak to mąż, próbuje być pośrodku. "Spróbujmy znaleźć kompromis" – mówi. Ale jak znaleźć kompromis, kiedy ja chcę jasne, minimalistyczne wnętrze, a ona serwuje mi meble, które przypominają muzeum?

Między szacunkiem a asertywnością

Wiem, że Grażyna chciała dobrze, ale teraz czuję się jak więzień jej gustu. Każde spojrzenie na te meble przypomina mi, że w tym domu coś nie jest do końca moje. Rozumiem, że rodzinne pamiątki są ważne, ale czy to oznacza, że muszą stać w moim salonie?

Zaczynam poważnie myśleć o tym, żeby porozmawiać z nią otwarcie. Chciałabym jej wytłumaczyć, że doceniam jej gest, ale nasz dom to nasze miejsce i to my powinniśmy decydować, jak będzie wyglądał.

Malwina

Dzieli ich 30 lat, łączy miłość, zawód i dwójka dzieci. Oto historia miłości Ryszarda i Dominiki
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama
Reklama

Popularne

Reklama