"Prezenty, których nikt nie potrzebuje, zdjęcia dla lajków. Święta to już nie magia, tylko wyścig. Mam dość"

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wyścig, który niszczy radość

Zawsze kochałam święta. Od dziecka czekałam na ten wyjątkowy czas, kiedy wszyscy byli razem, kiedy nie liczyły się pieniądze ani rzeczy, tylko bliskość. Ale od kilku lat czuję, że coś się zmieniło. Wszystko zaczyna przypominać wyścig: kto zrobi piękniejsze zdjęcia, kto kupi droższe prezenty, kto udekoruje dom w bardziej instagramowym stylu.

W zeszłym roku moja szwagierka, Sylwia, przyjechała na Wigilię z ogromną torbą prezentów. Każdy zapakowany w błyszczący papier, przyozdobiony wstążkami jak z magazynu. Podarowała mojemu synkowi Mateuszowi gigantyczny zestaw LEGO, a ja, siedząc obok, czułam się coraz bardziej niekomfortowo. Nasz prezent – prostą książeczkę edukacyjną – Mateusz odłożył na bok, nawet jej nie otwierając.

Nie martw się, Weronika, dzieci zawsze wolą większe paczki

– powiedziała wtedy Sylwia, z uśmiechem wręczając kolejny prezent. To miało mnie pocieszyć?

canva.com

Zdjęcia, które mają wyglądać lepiej niż rzeczywistość

Najbardziej uderza mnie to, jak bardzo święta zmieniły się przez media społecznościowe. Każdy robi zdjęcia – choinki, stołu, prezentów – tylko po to, żeby pochwalić się nimi w Internecie. Moja córka, Martyna, zamiast cieszyć się otwieraniem prezentów, pytała:

Mamo, zrobiłaś już zdjęcie choinki? Bo chcę wrzucić coś na Insta.

To samo u dorosłych. Podczas Wigilii moja kuzynka Natalia co chwilę poprawiała dekoracje na stole. W końcu stwierdziła: "No, teraz to można robić zdjęcia!". Ale jedzenie wystygło, a rozmowy jakoś zamarły. Wszyscy skupili się na robieniu idealnych ujęć. Czy naprawdę święta muszą wyglądać jak reklama?

Mój mąż, Tomek, tylko się śmiał:

Nie przejmuj się, Werka, to tylko takie czasy.

Ale ja się przejmuję. Nie chcę, żeby moje dzieci myślały, że święta to konkurs, kto ma lepszy telefon czy większą paczkę pod choinką.

canva.com

Prezenty, które nikomu nie są potrzebne

Kiedyś prezenty były przemyślane, miały znaczenie. Teraz mam wrażenie, że liczy się tylko wielkość i cena. W zeszłym roku dostałam od teściów robot kuchenny. Brzmi fajnie, ale problem w tym, że już mam taki sam. Nawet wspominałam im o tym wcześniej. "Chodziło o to, żeby coś większego było" – usłyszałam. Naprawdę?

Coraz częściej widzę, jak prezenty tracą swoją wartość emocjonalną. Moja mama, Grażyna, powiedziała mi ostatnio: "Kiedyś cieszyliśmy się z drobiazgów. A teraz? Nawet perfumy to za mało, muszą być markowe". I to prawda. Zamiast skupiać się na tym, co sprawia przyjemność, ludzie rywalizują o to, kto da coś bardziej efektownego.

W tym roku postanowiłam, że coś zmienię. Powiedziałam rodzinie, że nie chcę drogich prezentów. Zamiast tego poprosiłam, żebyśmy zrobili coś razem – wspólny spacer, pieczenie pierniczków, rozmowy przy świecach. Może nie wszystko będzie perfekcyjne, ale chcę, żeby było prawdziwe.

Wiem, że trudno zmienić to, jak wyglądają dzisiejsze święta, ale chciałabym spróbować. Może ktoś, kto to przeczyta, poczuje podobnie. Bo święta to nie pokaz, nie konkurs. To czas, który ma sens tylko wtedy, gdy spędzamy go razem – bez presji, bez sztuczności, z miłością.

Weronika