"Wciąż zadaję sobie pytanie, czy to rzeczywiście wydarzyło się naprawdę, czy może to tylko dziwny sen. Ale nie – to jest moja nowa rzeczywistość, którą próbuję zrozumieć. Mój mąż, Piotr, zmarł 10 lat temu. Nasze małżeństwo było szczęśliwe, przynajmniej tak mi się wydawało. Mieliśmy dwójkę dzieci, razem budowaliśmy nasz dom, nasz mały świat. Choć bywało różnie, zawsze wierzyłam, że był mi wierny i że byłam jedyną kobietą w jego życiu. Ta wiara została zburzona pewnego piątkowego popołudnia".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zapukała do mnie młoda kobieta
Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, byłam zajęta codziennymi sprawami. Otworzyłam je i zobaczyłam przed sobą młodą kobietę. Miała może 25 lat, piękne ciemne włosy i oczy, które w jakiś dziwny sposób wydawały mi się znajome. Była wyraźnie zdenerwowana, ściskała w rękach małą torebkę i niepewnie się uśmiechała.
Dzień dobry, chciałabym chwilę porozmawiać.
Zgodziłam się, choć nie wiedziałam, kim jest. Weszła do środka, usiadła na kanapie i spojrzała na mnie z czymś na kształt nadziei i strachu.
Nazywam się Julia. Przepraszam, że tak przychodzę bez zapowiedzi, ale musiałam panią poznać. Jestem córką Piotra.
Na te słowa poczułam, jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę. Przecież Piotr nie mógł mieć innej córki. Myślałam, że to jakaś pomyłka, dziwaczny żart. Ale ona wyciągnęła z torebki zdjęcie – stare, lekko pożółkłe – na którym Piotr trzymał na rękach niemowlę. To niemowlę to była ona.
Byłam przekonana, że mąż był mi wierny
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Serce waliło mi jak szalone. Gdzieś w głowie pojawiły się tysiące myśli – z kim, kiedy, dlaczego mi o tym nie powiedział. Nie mogłam oderwać wzroku od tego zdjęcia.
Julia zaczęła opowiadać. Powiedziała, że jej matka była krótkim, ale intensywnym romansem Piotra. Z tego związku pojawiła się ona. Jej matka nigdy nie szukała z nim kontaktu po tym, jak zdecydowali się zakończyć znajomość. Ale Julia, dorastając, chciała poznać swoje korzenie, dowiedzieć się, kim był jej ojciec. Przez lata zbierała informacje, aż w końcu trafiła do mnie.
Czułam się, jakbym stała na ruchomych piaskach. Z jednej strony czułam gniew i żal do Piotra, z drugiej strony patrzyłam na Julię – młodą kobietę, która niczym nie zawiniła. Była owocem czegoś, czego nigdy nie miałam okazji zrozumieć.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo. Uwierzyłam jej, zwłaszcza patrząc na to zdjęcie i w oczy Julii, tak bardzo podobne do oczu mojego męża. W pewnym momencie złapałam się na tym, że zaczęłam wspominać Piotra z uśmiechem. Opowiadałam jej o tym, jakim był ojcem dla naszych dzieci, jaką miał pasję do podróży, jego miłość do gotowania. Czułam, że Julia chce poznać ten fragment jego życia, którego sama nie doświadczyła.
Nie wiem, co będzie dalej. Czy będziemy miały kontakt, czy nasze drogi znowu się rozejdą. Jedno wiem na pewno – moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Czuję smutek, gniew, ale gdzieś głęboko tli się myśl, że może los przysłał Julię do mnie nie bez powodu. Może to okazja, żeby poukładać sobie przeszłość.
Alina