"'Twoje jedzenie jest za ciężkie' – synowa zniszczyła magię moich świąt. Te święta zapamiętam na długo"

"'Twoje jedzenie jest za ciężkie' – synowa zniszczyła magię moich świąt. Te święta zapamiętam na długo"

"'Twoje jedzenie jest za ciężkie' – synowa zniszczyła magię moich świąt. Te święta zapamiętam na długo"

canva.com

"Święta to dla mnie czas rodzinnych tradycji i wspólnego biesiadowania przy stole pełnym pyszności. W tym roku usłyszałam jednak od synowej, że moje potrawy są 'za ciężkie'. Nie wiem, co zabolało mnie bardziej – jej słowa czy to, jak bardzo wydawała się obojętna na całą naszą rodzinną atmosferę".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wigilijna kolacja, która zaczęła się od zgrzytu

Na święta przygotowuję się zawsze z największą starannością. Od lat jestem odpowiedzialna za całą wigilijną kolację – barszcz na zakwasie, pierogi z kapustą, smażony karp, makowiec… Nic nie może zabraknąć. Od kilku dni siedziałam w kuchni, dopinając wszystko na ostatni guzik. Synowa, Marta, miała wpaść do nas z moim synem, Adamem. Cieszyłam się na myśl o wspólnym wieczorze, bo to ich pierwsze święta po ślubie.

Ale już na początku coś było nie tak. Kiedy podałam z dumą pierogi, które zawsze zbierają pochwały, Marta spojrzała na talerz i powiedziała, że "tradycyjna kuchnia jest dla niej zbyt ciężka". Myślałam, że żartuje. Niestety, dodała jeszcze, że "nie chce się czuć ociężała po wigilii" i poprosiła o coś lżejszego. Wstrzymałam oddech, bo nie wiedziałam, jak zareagować.

Barszcz świąteczny na udekorowanym stole canva.com

Słowa, które zabolały

Przyznam szczerze – te słowa mnie dotknęły. Owszem, wiem, że teraz wszyscy mają różne diety i pilnują tego, co jedzą, ale święta są przecież wyjątkowe. Przy wigilijnym stole liczy się nie tylko jedzenie, ale też cała tradycja i atmosfera, którą budujemy przez lata. Czy to naprawdę tak trudno spróbować kilku potraw i docenić wysiłek, jaki włożyłam w ich przygotowanie?

Gdy później rozmawiałam o tym z moją przyjaciółką, Grażyną, ta tylko pokiwała głową:

Ach, te młode! Zawsze coś im nie pasuje. Moja synowa zażyczyła sobie bezglutenowego karpia. Jakby w rybie w ogóle był jakiś gluten!

Trochę mnie to rozbawiło, ale w głębi duszy czułam, że problem jest poważniejszy.

Nie chciałam robić scen, więc zaproponowałam Marcie sałatkę jarzynową, ale i ta "nie była odpowiednia". Podobno za dużo majonezu. W końcu zjadła kilka kawałków łososia, którego akurat miałam dla Adama, bo nie przepada za karpiem. Przez resztę wieczoru wydawała się niezadowolona i wycofana.

Adam próbował rozładować napięcie, żartując, że "przynajmniej zostanie więcej pierogów dla niego". Ale było mi naprawdę przykro. Spędziłam tyle czasu w kuchni, a moja synowa w ogóle tego nie doceniła. Czułam się, jakby całe moje starania zostały zignorowane.

Coś się stało z szacunkiem do tradycji

Zawsze wydawało mi się, że święta to czas, kiedy na chwilę zapominamy o swoich przyzwyczajeniach i cieszymy się wspólnymi chwilami. Przecież nie chodzi o to, żeby każdego dnia jeść pierogi czy smażonego karpia, ale raz w roku można zrobić wyjątek. Czy naprawdę współczesne młode pokolenie tak bardzo odchodzi od tradycji, że nie potrafi uszanować tego jednego wieczoru?

smutna kobieta canva.com

Moja sąsiadka, Halina, przyznała, że ma podobny problem:

Moja wnuczka przyjechała na wigilię z pudełkiem sałatek fit, bo stwierdziła, że nie może jeść niczego smażonego. Jakby na święta liczyły się kalorie, a nie rodzina!

Z każdym takim komentarzem coraz bardziej mam wrażenie, że to nie tylko mój problem.

Ostatecznie wieczór minął bez większych spięć, ale w środku czuję niedosyt. Z jednej strony wiem, że Marta ma prawo do swoich preferencji i stylu życia, ale z drugiej nie mogę pozbyć się wrażenia, że zabrakło jej szacunku do naszych rodzinnych tradycji.

Zastanawiam się, jak podejść do tego w przyszłości. Czy powinnam dostosowywać wigilijną kolację do gustu synowej, rezygnując z tego, co budowałam przez lata? A może lepiej po prostu przygotować osobne menu dla niej, choć w głębi duszy czuję, że to nie o jedzenie chodzi, a o coś znacznie ważniejszego – o rodzinną więź i wspólne pielęgnowanie tradycji.

Henryka

Grudzień to ulubiony miesiąc kurierów. Dostawa najlepszych memów o ich pracy
Źródło: demotywatory.pl
Reklama
Reklama