"Moi rodzice nie są kreatywnymi dziadkami. Znowu dają wnukom bony pod choinkę"

"Moi rodzice nie są kreatywnymi dziadkami. Znowu dają wnukom bony pod choinkę"

"Moi rodzice nie są kreatywnymi dziadkami. Znowu dają wnukom bony pod choinkę"

Canva

"Moje dzieci uwielbiają święta i co roku z wypiekami na twarzy czekają na prezenty od dziadków. Niestety, w przypadku moich rodziców zawsze kończy się tak samo – dzieci znajdują pod choinką bony do sklepu z zabawkami. Z jednej strony wiem, że chcą im sprawić radość, ale z drugiej brakuje mi w tym serca i zaangażowania".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Bony zamiast prawdziwych prezentów

Od kilku lat sytuacja jest identyczna – pod choinką dzieci znajdują koperty od dziadków. I chociaż moje dzieci, Marysia (8 lat) i Staś (5 lat), cieszą się, bo wiedzą, że to oznacza zakupy w ulubionym sklepie z zabawkami, to ja za każdym razem czuję się rozczarowana.

Rozumiem, że bony to wygodne rozwiązanie. Moi rodzice tłumaczą się, że „dzieci same sobie wybiorą, co chcą” albo że „trudno teraz trafić w gust dziecka”. Ale czy naprawdę nie można włożyć odrobiny wysiłku w to, żeby znaleźć coś wyjątkowego? Zawsze wydawało mi się, że prezenty od dziadków mają być czymś więcej – pamiątką, wspomnieniem, czymś wybranym z sercem.

Kobieta w czerwonej czapce mikołaja załamuje ręce na stertą prezentów świątecznych canva.com

Idą na łatwiznę: Nie mamy pomysłu, co im kupić

Za każdym razem, gdy poruszam ten temat, moi rodzice mają podobne argumenty. Mama mówi:

Ty wiesz lepiej, co im się podoba, a ja naprawdę nie chcę kupić czegoś, co rzucą w kąt.

Tata zawsze dorzuca coś w stylu:

Teraz te dzieciaki mają wszystko. Jak byłyście małe, to lalki i klocki wystarczały, a teraz to już nie wiadomo, co jest modne.

Z jednej strony ich rozumiem, bo faktycznie dziś wybór jest ogromny i trudno nadążyć za tym, co akurat interesuje dzieci. Ale z drugiej strony… Czy naprawdę tak trudno zapytać mnie, co kupić? Albo choć spróbować wybrać coś sami?

Rozmawiałam o tym ostatnio z moją przyjaciółką, Asią, która ma podobną sytuację z teściami.
U nas co roku jest to samo, koperty z pieniędzmi. I wiesz, dzieci są szczęśliwe, bo mogą sobie coś kupić, ale ja czuję, że to takie bezosobowe. Nie ma tej radości rozpakowywania prezentów, tego efektu zaskoczenia
– powiedziała. I miała rację.

Troje dzieci w czerwonych strojach mikołaja z kartami listów do świętego Mikołaja przy twarzach canva.com

Magia świąt to już wspomnienie

Pamiętam, jak ja byłam dzieckiem. Moi dziadkowie zawsze dawali nam coś wyjątkowego. Babcia szyła ubranka dla lalek, dziadek własnoręcznie robił drewniane figurki albo kupowali mi książki z dedykacją. To były rzeczy, które pamiętam do dziś, i które miały w sobie coś magicznego. Nie chodziło o pieniądze, ale o ten wysiłek, który wkładali w to, żeby nas zaskoczyć.

Teraz mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do tego, żeby było "szybko i łatwo". Rozumiem, że moi rodzice nie mają już takiej energii jak kiedyś, ale czy naprawdę bony to jedyne, co mogą dać wnukom?

Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że jestem niewdzięczna. Doceniam to, że moi rodzice chcą coś dać wnukom i że zależy im, żeby dzieci były zadowolone. Ale jednocześnie czuję, że te bony to pójście na łatwiznę. Może jestem staromodna, ale dla mnie prezenty powinny być czymś więcej – czymś, co pokazuje, że ktoś o nas myślał, zastanawiał się, co sprawi nam radość.

W tym roku spróbuję podsunąć im pomysły na prezenty – może zestaw kreatywny, puzzle albo książkę? Coś, co dzieci mogłyby od razu rozpakować i się tym cieszyć, a nie tylko planować kolejne zakupy.

Ewa

Te gwiazdy zostały rodzicami w 2024 roku: Ibisz, Hakiel, Zborowska, Rzeźniczak, Kubicka, Zawadzka
Źródło: Instagram.com/malgorzata__tomaszewska
Reklama
Reklama