"Córka uważa, że narty w Polsce to obciach. W klasie wszyscy jadą za granicę"

"Córka uważa, że narty w Polsce to obciach. W klasie wszyscy jadą za granicę"

"Córka uważa, że narty w Polsce to obciach. W klasie wszyscy jadą za granicę"

canva.com

"Ferie zimowe powinny być czasem radości, odpoczynku i fajnych wspomnień. Postanowiliśmy zabrać dzieciaki do Białki Tatrzańskiej – blisko, piękne trasy, rodzinne klimaty. Ale moja starsza córka zamiast się cieszyć, powiedziała, że wstydzi się przyznać, gdzie jedzie. W klasie wszyscy wyjeżdżają do Włoch albo Austrii, a narty w Polsce to 'obciach'. Nawet Słowacja byłaby 'przypałem'".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie wystarczy fajny wyjazd, musi być prestiż

Odkąd pamiętam, ferie zimowe spędzamy aktywnie. W tym roku, po kilku latach przerwy, postanowiliśmy wrócić na narty do Białki Tatrzańskiej. Blisko, wygodnie, a przy okazji dzieciaki mogą się nacieszyć śniegiem i górską atmosferą. Nasz młodszy syn, Filip, nie może się doczekać – ciągle pyta, czy będziemy mieli widok na góry i czy zdąży się nauczyć jeździć na snowboardzie.

Ale starsza córka, Ola, zamiast się cieszyć, zareagowała inaczej.

Nie mówcie nikomu, że zostajemy w Polsce

– powiedziała z przekąsem, kiedy omawialiśmy plany przy kolacji. Myślałem, że to żart, ale nie. Ola jest w szóstej klasie, ma 12 lat, i jak się okazuje, w tym wieku to już nie ferii, ale ich "prestiż" się liczy. W klasie wszyscy wyjeżdżają na narty do Włoch, Austrii, a nawet Francji. Ci, którzy jadą na Słowację, jeszcze jakoś się ratują, ale Polska?

To totalny przypał, mamo, serio

– powiedziała mi wprost.

Szczęśliwi narciarze na stoku Canva

Córka boi się, że inni ją wyśmieją

Próbowałam z nią o tym porozmawiać, bo szczerze mówiąc, nie rozumiem, skąd takie podejście. Dla mnie ferie to czas spędzony z rodziną, oderwanie się od codzienności, a nie konkurs na "kto ma droższy wyjazd". Ale Ola patrzy na to inaczej.

U nas w klasie wszyscy się prześcigają, gdzie kto jedzie. Dominika jedzie do Austrii, Zuzia do Włoch, a nawet Bartek, który w zeszłym roku nie był nigdzie, teraz jedzie z rodzicami do Livigno. Wiesz, co mi powiedzieli, jak wspomniałam o Polsce? Że pewnie będę zjeżdżać na górkach dla dzieci.

Poczułam się, jakbym dostała obuchem. Mój mąż, Krzysztof, tylko wzruszył ramionami:

Niech sobie gadają, to my mamy się dobrze bawić, a nie oni.

I ja też tak to widzę, ale Ola naprawdę wygląda na zmartwioną. Przyznała mi nawet, że boi się powiedzieć w szkole, gdzie jedzie, bo "wyjdzie na biedaka".

Narty to zabawa, a nie wyścig

Zastanawiam się, kiedy to wszystko tak się zmieniło. Pamiętam swoje ferie, kiedy byłam dzieckiem – rodzice brali nas do Zakopanego albo do Krynicy i byliśmy przeszczęśliwi. Nikt nie zastanawiał się, gdzie kto jedzie, bo liczyło się tylko, żeby pojeździć na sankach, pozjeżdżać na nartach i pośmiać się z przyjaciółmi. A teraz? Wygląda na to, że liczy się wyłącznie to, czy możesz pochwalić się wyjazdem za granicę.

Rozmawiałam o tym z moją koleżanką Gosią, której córka też jest w szóstej klasie. Gosia powiedziała mi coś, co mnie zszokowało:

Maja wróciła z wyjazdu do Czech i była cała roztrzęsiona, bo w klasie powiedzieli, że Czechy to 'narty dla plebsu’. A to tylko 2 godziny od Wrocławia i idealne stoki dla dzieci.

Niezadowolona nastolatka w szkolnej klasie canva.com

Przyznaję, że trochę mnie to wszystko smuci. Czy naprawdę doszliśmy do momentu, w którym dzieciaki mierzą wartość człowieka po tym, dokąd jedzie na ferie? Dla mnie wyjazd do Białki to okazja, żeby spędzić czas razem, nacieszyć się sobą i porządnie odpocząć. Ale w oczach mojej córki to wyjazd, który ją "skompromituje" w oczach rówieśników.

Powiedziałam Oli, że Białka jest jednym z najpopularniejszych ośrodków narciarskich w Polsce, ma świetne stoki, termy i całą masę atrakcji. Ale widziałam po niej, że nie do końca ją to przekonuje. Wiem, że jak wróci do szkoły, będzie unikać rozmów o feriach, żeby nie zostać wyśmianą.

Czy coś jeszcze się liczy oprócz prestiżu

Zastanawiam się, czy inni rodzice też to zauważają. Czy naprawdę wszyscy musimy się wpisywać w te wyścigi o to, kto pojechał dalej i wydał więcej? Mam ochotę powiedzieć Oli, że ci, którzy się śmieją, nie wiedzą, co tracą. Ale wiem, że w jej wieku takie słowa nie zawsze pomagają.

W tym roku zrobię wszystko, żeby pokazać jej, że Białka może być równie fajna jak Alpy. I może choć trochę uda się jej zapomnieć o tej "klasowej presji".

Justyna

Marysia pokazała fanom, jak przez 2 lata ewoluowała jej twarz. Zmieniła się nie do poznania.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama