"Siedziałem na zatłoczonym korytarzu pociągu, bo oczywiście na moim bilecie nie było miejscówki. W tłoku i hałasie nagle zobaczyłem coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Pani wyjęła z torby kuwetę, postawiła ją na podłodze, a potem… kota. 'No, kochanie, zrób siku, żeby się nie męczył' – powiedziała spokojnie, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie. Cały wagon zamarł, a ja do teraz nie wiem, czy to mi się śniło".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Korytarz pełen ludzi i nagle kuweta
Jak to zwykle bywa na polskim PKP – tłok, duchota i korytarz zapchany ludźmi. Siedziałem na swoim plecaku, wciśnięty między drzwi a ścianę, bo oczywiście na moim bilecie nie było miejscówki. Wszyscy ci ludzie, zapach kanapek z jajkiem, w tle głośne rozmowy i dziecko krzyczące w oddali – standard. Czekałem tylko, aż minie ta męczarnia.
I wtedy się zaczęło. Pani w średnim wieku, ubrana w długi, kolorowy płaszcz, przepychała się przez korytarz z dużą torbą w ręku. Wyglądało, jakby szukała miejsca, ale po chwili stanęła obok mnie i westchnęła z rezygnacją. Myślałem, że się zmęczyła i teraz będzie stać obok, ale ona nagle schyliła się, wyjęła z torby… kuwetę, po czym spokojnie postawiła ją na podłodze! W pierwszej chwili myślałem, że to jakieś dziwne żarty, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ta pani otworzyła torbę ponownie i wyciągnęła kota.
Wszystko zatrzymało się, gdy wyjął łapkę z torby
To był duży, puchaty brytyjski kot, który wyglądał, jakby miał wszystko gdzieś. Pani postawiła go w kuwecie i zaczęła mówić do niego czułym głosem:
No, kochanie, teraz zrób siku, nie męcz się. Jesteś grzeczny, wszyscy na pewno rozumieją, prawda?
– rzuciła jeszcze w stronę nas, pasażerów.
Nie wiem, czy bardziej mnie zamurowało, czy rozbawiło, ale siedziałem tam, patrząc na tę scenę z otwartymi ustami. Reszta ludzi na korytarzu zareagowała podobnie – nagle zrobiło się cicho, a potem ktoś z tyłu zaśmiał się nerwowo.
Pani, to jest pociąg, a nie toaleta!
– rzucił jakiś starszy pan, ale kobieta nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.
Kot musi się załatwić, a nie będę go męczyć
– odpowiedziała spokojnie, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Kot zachował się tak, jakby robił to na co dzień. Stanął w kuwecie, spojrzał na nas wszystkich i zaczął grzebać w piasku. Tymczasem pani zachęcała go dalej:
No, śmiało, nie wstydź się. Jesteśmy wśród ludzi, którzy na pewno kochają zwierzęta.
Ludzie na korytarzu patrzyli na siebie z niedowierzaniem. Młoda dziewczyna siedząca niedaleko mnie parsknęła śmiechem i powiedziała:
Ja pierniczę, to się dzieje naprawdę.
Kot rzeczywiście zrobił swoje, po czym pani wyciągnęła go z kuwety, włożyła do torby, a następnie zaczęła pakować cały ten sprzęt z powrotem. Zachowywała się przy tym jak ktoś, kto właśnie załatwił najzwyklejszą sprawę w świecie. Kiedy skończyła, rzuciła do nas:
No widzicie? Kotek nie musi się męczyć. Tak powinno się dbać o zwierzaki.
Ludzie w szoku, ale nikt nie protestował
Po całej tej akcji korytarz ożył. Ludzie zaczęli szeptać i komentować.
To jakiś żart?!
– powiedziała młoda dziewczyna z rowerem, która stała obok mnie.
Przecież ona mogła to zrobić w toalecie
– dodał ktoś z boku. Ale nie wszyscy byli oburzeni. Starsza pani stojąca pod oknem powiedziała:
A ja myślę, że to troskliwe. Ludzie powinni się uczyć, jak dbać o zwierzęta.
Najlepsze było to, że nikt ostatecznie nie zwrócił tej pani poważnej uwagi. Może wszyscy byli zbyt zaskoczeni, a może po prostu nie chcieli się kłócić. Jeden z pasażerów, pan w średnim wieku, który siedział na walizce, tylko westchnął i rzucił do mnie:
Powiem tak – PKP mnie już niczym nie zaskoczy. Kuweta w pociągu to przy tym wszystkim normalka.
Nie uwierzycie, co wydarzyło się dalej
Kiedy pociąg dojechał do stacji, pani spokojnie wysiadła, niosąc torbę z kotem. Wcześniej jeszcze raz spojrzała na nas wszystkich i powiedziała z uśmiechem:
Dziękuję za wyrozumiałość. Tylko w takich warunkach kotek może czuć się komfortowo.
Nie wiem, co o tym myśleć. Rozumiem, że zwierzęta trzeba traktować z troską, ale czy kuweta na środku korytarza w zatłoczonym pociągu to nie lekka przesada? Z jednej strony śmiałem się z tej sytuacji, a z drugiej nie mogę przestać myśleć, że chyba jednak pewne granice zostały przekroczone.
Ta historia to zdecydowanie coś, co będę wspominał przez lata. Bo jak często zdarza się zobaczyć kota, który robi swoje w kuwecie na środku pociągu? PKP zaskakuje jak zawsze.
Norbert