"Podarowałam synowi i synowej przepiękne ozdoby świąteczne na nowe mieszkanie. A ta powiedziała, żebym je sobie zachowała, bo ona chce własnoręcznie wykonać dekoracje. Jestem oburzona jej zachowaniem".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Chciałam podarować synowi i synowej piękne ozdoby świąteczne
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę znaleźć się w sytuacji, w której moje serdeczne intencje i próba uczynienia czegoś miłego dla mojej rodziny zostaną tak lekceważąco potraktowane. Być może jestem z innego pokolenia i nie nadążam za nowymi trendami, ale wciąż wierzę, że wdzięczność i szacunek wobec starszych powinny być ponadczasowe.
Mój syn wraz z żoną niedawno wprowadzili się do nowego mieszkania. Byłam ogromnie dumna i szczęśliwa, że udało im się osiągnąć coś tak ważnego. Pamiętam, jak trudno było mi i mojemu mężowi urządzać nasz pierwszy dom – z trudem zbieraliśmy na podstawowe wyposażenie, o dekoracjach mogliśmy tylko pomarzyć. Zawsze obiecywałam sobie, że kiedy moje dzieci będą tworzyć swoje własne gniazda, zrobię wszystko, aby im to ułatwić i upiększyć ich codzienność.
Święta zbliżają się wielkimi krokami, a ja chciałam, by ich pierwsze Boże Narodzenie we własnym mieszkaniu było magiczne. Z ogromnym entuzjazmem wybrałam się na zakupy i kupiłam piękne, eleganckie ozdoby świąteczne. Starannie dobrane bombki, delikatne światełka, figurki aniołków, które od razu przywodziły na myśl domowe ciepło i rodzinne tradycje. Wyobrażałam sobie, jak moje wnuki w przyszłości będą z radością wieszać te same ozdoby na choince, wspominając babcię, która je podarowała.
Synowa nie przyjęła podarunku
Kiedy przyjechałam do nich z tymi prezentami, byłam pełna nadziei i radości. W końcu chciałam sprawić im przyjemność, oszczędzić czasu, który musieliby poświęcić na szukanie dekoracji. Jednak odpowiedź mojej synowej była jak zimny prysznic. Z delikatnym uśmiechem powiedziała:
Dziękuję bardzo, są piękne, ale w tym roku planuję zrobić ozdoby własnoręcznie. Niech mama zachowa te dla siebie.
Byłam wstrząśnięta. Wychodzi na to, że moje poczucie estetyki nie było dla niej wystarczające. Może to błahostka, ale poczułam się odrzucona i niezrozumiana. Miałam wrażenie, że zostałam potraktowana jak ktoś, kto niepotrzebnie się wtrąca. Przecież te ozdoby były symbolem mojej miłości i troski, nie próbą narzucenia im swojego stylu.
Rozumiem, że młode pokolenie ma swoje podejście do świąt, że teraz modne są minimalizm, „zero waste” i rękodzieło. Doceniam, że moja synowa chce tworzyć coś własnymi rękami, ale przecież mogła zaakceptować choćby kilka dekoracji od teściowej.
Nie chciałam być nachalna, ale teraz zastanawiam się, czy w ogóle powinnam angażować się w ich życie. Może to ja muszę się zmienić, nauczyć się odpuszczać i pozwolić im iść własną drogą. Jednak w głębi serca boli mnie to, że moje próby bycia częścią ich świąt zostały zignorowane.
Janina