"Nie radzisz sobie z dzieckiem - to nie nauczyciel ma wychowywać za ciebie. Rodzice się lenią, a potem winią szkołę"

"Nie radzisz sobie z dzieckiem - to nie nauczyciel ma wychowywać za ciebie. Rodzice się lenią, a potem winią szkołę"

"Nie radzisz sobie z dzieckiem - to nie nauczyciel ma wychowywać za ciebie. Rodzice się lenią, a potem winią szkołę"

canva.com

"Coraz częściej obserwuję w swoim otoczeniu, jak rodzice narzekają na szkołę, nauczycieli i 'fatalny system'. Bo to przecież wina innych, że ich dzieci nie słuchają, nie odrabiają lekcji albo są zwyczajnie bezczelne. A prawda jest taka, że wiele osób zapomina, że wychowanie zaczyna się w domu. Jeśli dziecko nie wie, co to szacunek i odpowiedzialność, to nie nauczyciel ma je tego uczyć. Trudno nie nazwać tego hipokryzją, gdy sami rodzice nie potrafią postawić granic, a potem obwiniają wszystkich wokół za swoje porażki".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Szkoła jako wygodny "worek treningowy"

Mam 33 lata i jestem mamą dwóch dziewczynek – Hani (8 lat) i Emilki (5 lat). Gdy czasem słucham rozmów innych rodziców na wywiadówkach, aż mnie krew zalewa. Zawsze to samo:

Nauczyciele nie radzą sobie z dziećmi,
W szkole jest bałagan,
Moje dziecko nie chce się uczyć, bo system jest zły.

No przepraszam bardzo, ale czy ktoś tu w ogóle zadaje sobie pytanie, jak wygląda sytuacja w domu? Wychowanie dziecka to nie delegowanie tego na szkołę!

A potem ci sami rodzice, którzy puszczają dzieciom bajki przez cały dzień, zamiast poświęcić im czas, są zdziwieni, że maluch nie potrafi się skoncentrować w klasie. Kiedy widzę takie postawy, mam ochotę powiedzieć wprost: to ty masz nauczyć dziecko, co to odpowiedzialność i szacunek, a nie przerzucać winę na szkołę!

Kobieta w stroju superbohatera canva.com

Zero zasad w domu, a potem zdziwienie

Kilka tygodni temu moja sąsiadka, Marlena, poskarżyła się, że jej syn, Igor, dostał uwagę za przeszkadzanie na lekcji. Jak to skomentowała?

No pewnie, nauczycielka się uwzięła, bo Igor jest energiczny, a oni chcą, żeby dzieci siedziały jak w wojsku!

Rozmawiając z nią, aż mnie zatkało. Igor to chłopak, który nie raz rzucał zabawkami po klatce schodowej i ignorował każdą uwagę. Jego mama zawsze wszystko bagatelizowała.

Problem polega na tym, że dzieci testują granice. Jeśli w domu nie uczą się ich szanować, to w szkole nie będzie inaczej. Kiedy nie usłyszą w domu "nie wolno", to jak mają nagle zrozumieć, że w klasie trzeba siedzieć spokojnie i słuchać? Marlena jednak woli tłumaczyć syna, zamiast przyznać, że brak konsekwencji w domu przynosi efekty.

Nauczyciel to nie superbohater

Mam wielki szacunek do nauczycieli. Moja starsza córka Hania ma cudowną wychowawczynię, panią Olę, która stara się jak może, żeby każde dziecko czuło się ważne. Ale jak ona ma poradzić sobie z dwudziestoma kilkoma uczniami, skoro większość z nich w ogóle nie zna podstawowych zasad? Pamiętam sytuację, gdy jedno dziecko wybuchło płaczem, bo dostało uwagę, a jego mama zarzuciła nauczycielce, że "nie umie rozmawiać z dziećmi". Jak ma umieć, skoro dziecko w domu słyszy, że wolno mu wszystko?

Szkoła to miejsce, gdzie dzieci mają się uczyć wiedzy i rozwijać, a nie nadrabiać braki wychowawcze. Nauczyciel to nie superbohater, który z dnia na dzień "naprawi" dziecko, którego rodzice nie poświęcili mu odpowiedniej uwagi. W takich sytuacjach winy szuka się wszędzie, tylko nie tam, gdzie trzeba – w sobie.

Dziewczynka w pasiastej koszulce z niezadowoloną miną canva.com

Czas wziąć odpowiedzialność za swoje dzieci

Nie jestem idealnym rodzicem. Zdarza mi się krzyczeć, czasem brakuje mi cierpliwości. Ale wiem jedno – wychowanie moich córek to mój obowiązek, nie pani Oli ze szkoły. Dbam o to, żeby Hania wiedziała, że są zasady, których się nie łamie. Staram się rozmawiać z nią o tym, jak ważny jest szacunek do innych. Kiedy popełnia błąd, tłumaczę jej, że musi ponieść konsekwencje.

Chciałabym, żeby inni rodzice też zrozumieli, że to od nich wszystko się zaczyna. Szkoła nie naprawi tego, co zostało zaniedbane w domu. Wystarczy odrobina refleksji, konsekwencji i chęci, żeby dzieci rosły na wartościowych ludzi. A jeśli ktoś nie chce wziąć na siebie tej odpowiedzialności, niech przestanie narzekać na szkołę.

Dzieci robią to, na co im pozwalamy. A to, czego ich nauczymy w domu, zostanie z nimi na zawsze.

Mariola

Hanka Bielicka i jej 2 historie miłosne. W pierwszej była oziębłość w drugiej wielkie rozczarowanie
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama