"Moja córka ma 15 lat i coraz częściej wybiera pobyt u mojej teściowej, zamiast spędzać czasu w domu. Nie myślcie, że jestem zazdrosna o ich relację, ale jestem pewna, że ta więź opiera się na zbyt dużej swobodzie i braku zasad".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa pozwala mojej córce na zbyt wiele
Moja teściowa, choć zapewnia, że ma dobre intencje, pozwala mojej córce niemal na wszystko. Często słyszę:
Niech ma swoje dzieciństwo, niech się cieszy życiem.
Jestem matką i wiem, że dzieciństwo jest ważne, ale powinno mieć też swoje granice. U mnie w domu panują jasne zasady: odpowiedzialność za swoje obowiązki, ograniczenie czasu przed ekranem, a także dbanie o zdrowie i sen. Staram się uczyć córkę odpowiedzialności i zdrowych nawyków, które zaprocentują w przyszłości.
Tymczasem, gdy tylko przekracza próg mieszkania mojej teściowej, te zasady przestają istnieć. Moja córka może tam godzinami przesiadywać przed telefonem lub telewizorem. Nie ma mowy o odrabianiu lekcji na czas, ani o odpowiednim czasie snu. Słodycze przed obiadem — żaden problem. Powroty późnym wieczorem — oczywiście, przecież „jest jeszcze młoda”.
Najbardziej denerwuje mnie to, że moja teściowa nie próbuje współpracować ze mną w kwestii wychowania wnuczki. Czuję, że moje zasady są podważane. Kiedy rozmawiam o tym z matką męża, słyszę tylko, że dzisiejsze dzieci potrzebują więcej luzu, żeby nie czuły się stłamszone. Tymczasem ja widzę, jak moja córka zaczyna się odsuwać ode mnie. Często słyszę od niej:
U babci jest fajniej, ty ciągle tylko czegoś ode mnie wymagasz.
Nie wiem, jak jej wytłumaczyć, że moje wymagania to troska o jej przyszłość.
Chciałabym, żeby córka też i ze mną spędzała czas
Zaczynam zastanawiać się, czy moje metody wychowawcze nie są zbyt rygorystyczne, czy może naprawdę powinnam „odpuścić”. Ale kiedy widzę, jak córka zaniedbuje naukę i traci poczucie obowiązku, wiem, że nie mogę na to pozwolić. Zaczyna też spotykać się z chłopakami i tu już nie mam żadnej kontroli. Boję się, że jeśli teraz nie ustalę jasnych granic, w przyszłości może być za późno na jakiekolwiek zmiany.
Rozumiem, że babcia chce być tą „fajną”, „wyrozumiałą” osobą, która nie stawia ograniczeń. Ale przecież powinna mnie wspierać w roli matki, zamiast podważać mój autorytet. Relacja z wnuczką naprawdę nie musi opierać się na dawaniu jej wszystkiego, czego pragnie. Wiem, że miłość babci jest ogromna, ale powinna być także mądra i odpowiedzialna.
Czuję się coraz bardziej osamotniona w moich staraniach o wychowanie córki na odpowiedzialną osobę. Ona zamyka się w sobie lub odwraca ode mnie. Boję się, że przez tę sytuację tracę z nią kontakt i nie jestem już dla niej autorytetem. A przecież każda matka pragnie dla swojego dziecka jak najlepiej.
Joasia z Gdańska