"Nie jestem gotowa, by widzieć moich rodziców słabszych i starszych. To zbyt trudne"

"Nie jestem gotowa, by widzieć moich rodziców słabszych i starszych. To zbyt trudne"

"Nie jestem gotowa, by widzieć moich rodziców słabszych i starszych. To zbyt trudne"

canva.com

"Kiedy jesteśmy dziećmi, nasi rodzice wydają się niezniszczalni. To oni są naszą ostoją, opiekunami, którzy zawsze znajdą rozwiązanie każdego problemu. Ale z biegiem lat role zaczynają się odwracać. Patrzę na moich rodziców i widzę, jak z dnia na dzień stają się coraz słabsi, coraz bardziej zmęczeni. To bolesne i trudne do zaakceptowania. Czuję się bezradna, bo nie umiem pogodzić się z tym, że czas, który spędzamy razem, powoli się kurczy".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Rodzice, którzy zawsze byli silni, dziś potrzebują pomocy

Mój tata zawsze był człowiekiem, który nigdy nie narzekał. Pamiętam, jak nosił mnie na barana, remontował dom i zawsze miał energię, by spędzać czas z nami – swoimi dziećmi. Mama była naszą siłą spokoju. Pracowała na pełen etat, a mimo to wieczorami piekła ciasta, czytała nam książki i dbała o każdy szczegół w naszym domu.

Dziś wszystko wygląda inaczej. Tata, kiedyś pełen energii, teraz porusza się wolniej. Każde wstanie z kanapy wydaje się dla niego wysiłkiem. Niedawno złamał rękę i pierwszy raz w życiu widziałam w jego oczach rezygnację. Mama coraz częściej zapomina, gdzie położyła okulary, lub powtarza te same pytania w krótkim czasie. Widzę, że nie przyjmuje tego dobrze – jeszcze niedawno żartowała z "pamięci słonia". Teraz nie jest jej do śmiechu.

Starsza matka z dorosłą córką robią selfie canva.com

Każdy gest przypomina, że czas nie stoi w miejscu

Najtrudniejsze są te drobne momenty, które uświadamiają mi, jak bardzo się zmienili. Tata, który kiedyś wbiegał po schodach, teraz zatrzymuje się co dwa stopnie. Mama, która zawsze zapraszała gości i gotowała dla całej rodziny, dziś prosi o pomoc przy obiedzie, bo "jej ręce już nie są takie sprawne".

Najbardziej uderza mnie to, jak bardzo unikają rozmów o swoich problemach. Zawsze chcą pokazać, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku. Ale ja widzę, że tak nie jest. Widzę zmęczenie w ich oczach, słyszę zadyszkę, gdy wchodzą po schodach, i widzę, jak bardzo starają się ukryć to, że potrzebują wsparcia.

Starzenie się bliskich to lekcja, na którą nikt nie jest gotowy

Z jednej strony czuję ogromną wdzięczność za czas, który jeszcze mamy. Z drugiej – nie potrafię powstrzymać lęku o to, co będzie dalej. Czy będę w stanie pomóc im tak, jak oni pomagali mnie przez całe życie? Czy zdążę spędzić z nimi wystarczająco dużo czasu, zanim ich zabraknie?

To wszystko sprawia, że czuję się bezsilna. Nie da się zatrzymać czasu, nie da się cofnąć lat, które minęły. Ale jednocześnie to właśnie ta świadomość zmusza mnie, by doceniać każdą chwilę. Każdą rozmowę, każdy wspólny obiad, każdy uśmiech, który wywołam na ich twarzach.

Dłonie młodej i starej osoby obejmujące się wzajemnie canva.com

Wdzięczność i strach, które idą w parze

Nie wiem, czy kiedykolwiek pogodzę się z tym, że moi rodzice się starzeją. To uczucie jest mieszanką smutku, miłości i lęku. Ale jedno wiem na pewno – nie chcę odkładać niczego na później. Chcę być przy nich, wspierać ich i pokazać im, że ich wysiłek i miłość, jaką mnie otoczyli, nie poszły na marne.

Jeśli czytacie ten tekst i macie podobne odczucia, wiedzcie, że nie jesteście sami. Każdy z nas w końcu przechodzi przez ten etap – widzi, jak jego rodzice, którzy byli opoką, stają się delikatni i potrzebujący. To trudne, ale jednocześnie to właśnie wtedy możemy im oddać choć część tego, co oni dali nam.

Marlena

Irena Kwiatkowska i jej historia miłosna. Kobieta pracująca z "Czterdziestolatka" była kochliwa
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama