"Ma 19 lat, pracuje, ale wciąż żyje na nasz koszt. Chyba już czas na naukę dorosłości"

"Ma 19 lat, pracuje, ale wciąż żyje na nasz koszt. Chyba już czas na naukę dorosłości"

"Ma 19 lat, pracuje, ale wciąż żyje na nasz koszt. Chyba już czas na naukę dorosłości"

canva.com

"Kiedy mój syn Igor powiedział, że rezygnuje z dalszej nauki, nie ukrywam – było mi ciężko. Miałam nadzieję, że pójdzie na studia albo przynajmniej skończy jakieś kursy zawodowe. On jednak wybrał pracę na pełen etat. Na początku byłam dumna, że chce zarabiać, ale teraz czuję coraz większą frustrację. Igor pracuje, ale nadal mieszka z nami i nie dokłada się do rachunków. Zaczynam się zastanawiać, czy nie powinnam zacząć wymagać od niego dorzucania się do domowego budżetu. To niełatwa decyzja, bo gdzie kończy się rodzicielskie wsparcie, a zaczyna wychowanie dorosłego człowieka?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Praca zamiast szkoły, ale wciąż na naszym garnuszku

Gdy Igor podjął decyzję o rzuceniu szkoły, przyjęłam to z mieszanymi uczuciami. Mówił, że chce być niezależny, że szkoła go nudzi, że "życie jest gdzie indziej". Bałam się, że zmarnuje swoją szansę na dobry zawód, ale też chciałam, żeby mógł sam przekonać się, jak wygląda dorosłe życie.

Poszedł do pracy w magazynie. Nie jest to praca marzeń, ale na początek daje mu jakąś pensję i doświadczenie. Myślałam, że skoro zarabia, to zacznie choć trochę pomagać w domowym budżecie. Tymczasem Igor swoje pieniądze wydaje na nowe ubrania, sprzęt do komputera i wieczorne wyjścia z kolegami. Nie zapytał nawet, czy powinien dorzucić się do czynszu, rachunków czy jedzenia.

Monety wrzucane do słoika canva.com

Kiedy czas na dorosłość w pełnym wymiarze

W naszym domu nic się dla niego nie zmieniło. Rano wstaje, je śniadanie, które zrobiłam, a po pracy wraca i rzuca się na kanapę, jakby wszystko wciąż było na mojej głowie. Gotuję, piorę, sprzątam – zupełnie jak wtedy, gdy miał piętnaście lat. Ale przecież ma już 19 i pracuje!

Zastanawiam się, czy robię coś źle. Może moje podejście sprawia, że Igor wciąż traktuje nasz dom jak hotel? Z jednej strony wiem, że chcę mu pomóc, bo dopiero wchodzi w dorosłe życie. Z drugiej, czy pomoc nie powinna mieć swoich granic?

Kiedy widzę, jak beztrosko wydaje pieniądze na drogie rzeczy, których nie potrzebuje, czuję coraz większe zmęczenie. Tymczasem ja i mój mąż pracujemy na pełen etat, płacimy rachunki, robimy zakupy i staramy się wszystko ogarnąć. Czy naprawdę powinniśmy jeszcze dodatkowo utrzymywać Igora, skoro jest w stanie zarobić na swoje potrzeby?

Meżczyzna i kobieta przestraszeni pustą skarbonką canva.com

Dorosłość to coś więcej niż praca

Rozmawiałam o tym z mężem i on uważa, że powinniśmy postawić sprawę jasno. Powiedzieć Igorowi, że skoro mieszka z nami, powinien zacząć się dokładać do kosztów życia. Może nie chodzi o całość, ale chociaż część – rachunki za internet, prąd czy nawet 200-300 złotych na zakupy.

Ja jednak mam wątpliwości. Boję się, że Igor poczuje, że go odpychamy, że chcemy go „opodatkować”. W końcu wciąż jest młody, a my jako rodzice powinniśmy mu pomagać. Ale czy pomaganie polega na tym, że pozwalamy mu unikać odpowiedzialności?

Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, której syn w podobnym wieku wprowadził się do niej po technikum. Powiedziała mu od razu, że musi płacić 20% swojej pensji na domowe wydatki. Na początku był niezadowolony, ale potem zrozumiał, że to część dorosłości. A ja ciągle nie wiem, czy to właściwe podejście, czy może zbyt surowe.

Czuję, że muszę w końcu porozmawiać z Igorem. Wytłumaczyć mu, że dorosłość nie polega tylko na pracy i wydawaniu pieniędzy na przyjemności. To też odpowiedzialność za miejsce, w którym się mieszka, i za ludzi, którzy w tym miejscu żyją.

Chcę, żeby zrozumiał, że życie to nie tylko jego własne potrzeby. Myślę, że każdy rodzic prędzej czy później staje przed takim dylematem: gdzie jest granica między pomaganiem dziecku a wychowywaniem go na odpowiedzialnego dorosłego?

Nie chcę wyrzucać go z domu ani robić z tego wojny. Ale wiem, że coś musi się zmienić. Igor ma prawo do błędów i nauki, ale ja też mam prawo oczekiwać, że będzie szanował to, co dla niego robimy.

Lidia

Rutkowscy świętują urodziny syna. Na bogato, na imprezie pojawił się nawet gwiazdor disco-polo [wideo]
Źródło: instagram.com/majaplich
Reklama
Reklama