"Nowa ja kontra czekoladowe pokusy. Brak wsparcia boli bardziej niż zakwasy po treningu"

"Nowa ja kontra czekoladowe pokusy. Brak wsparcia boli bardziej niż zakwasy po treningu"

"Nowa ja kontra czekoladowe pokusy. Brak wsparcia boli bardziej niż zakwasy po treningu"

canva.com

"Decyzja o pójściu na siłownię była dla mnie jak mała rewolucja. Chciałam lepiej wyglądać, czuć się zdrowiej i w końcu zrobić coś dla siebie. Myślałam, że mój chłopak mnie w tym wesprze, może nawet pójdzie ze mną. Tymczasem on codziennie wraca z ulubionymi batonami i chipsami, zajada się przy mnie i kompletnie ignoruje moje starania. Zaczynam się zastanawiać, czy naprawdę mu na mnie zależy, czy po prostu jest mu wszystko jedno".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nowa ja kontra czekoladowe pokusy

Zawsze wiedziałam, że mam słabą silną wolę, jeśli chodzi o słodycze. Ciastka, batony, czekolada – to wszystko było moją codziennością. Ale kilka miesięcy temu powiedziałam sobie: dość. Zaczęłam chodzić na siłownię, zrobiłam porządek w kuchni, zamieniłam słodkie przekąski na owoce i orzechy. Pierwsze dni były koszmarem, ale potem coś we mnie pękło. Nagle poczułam, że mogę wszystko, że naprawdę dam radę.

Na początku nawet mój chłopak, Mateusz, wydawał się wspierać moją decyzję. Chwalił mnie, mówił, że jestem dzielna. Ale to nie trwało długo. Po tygodniu wrócił do starych nawyków – kupował torby chipsów, zapełniał szafki czekoladą, a wieczorami wcinał ciastka przy serialach, podczas gdy ja walczyłam z ochotą, żeby sięgnąć po jedno z nich.

Mężczyzna gryzie duży kawałek czekolady canva.com

W związku potrzeba wsparcia, a nie torby chipsów

Najgorsze było to, że on w ogóle nie widział w tym problemu. Gdy mówiłam, że mi to utrudnia, śmiał się i mówił, że przesadzam.

To tylko baton, przecież nie musisz go jeść

– rzucał beztrosko, a ja miałam ochotę rzucić w niego hantlem. Nie chodziło przecież o to, że on sobie coś kupił. Chodziło o brak wsparcia.

Zamiast pomóc mi wytrwać w moich postanowieniach, on zachowywał się tak, jakby to wszystko było jednym wielkim żartem. Codziennie wracał do domu z siatką wypełnioną moimi ulubionymi przekąskami. Potem siedział na kanapie, chrupał je i jeszcze pytał, czy nie mam ochoty na "tylko kawałeczek".

Smakowite różowe babeczki z kremem canva.com

Czasami mam wrażenie, że robi to specjalnie. Jakby chciał sprawdzić, ile wytrzymam, zanim znowu rzucę się na słodycze. Jakby moja przemiana była dla niego niewygodna, bo nagle przestałam być tą samą dziewczyną, która wieczorami objadała się z nim chipsami.

Zaczęłam się zastanawiać, co to wszystko mówi o naszym związku. Bo to przecież nie chodzi tylko o jedzenie. Wspieranie drugiej osoby w jej celach to podstawa każdej relacji. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że potrzebuję pomocy, a nie kolejnej paczki cukierków pod nosem?

Nie oczekiwałam, że Mateusz rzuci wszystko i zacznie chodzić ze mną na siłownię. Wystarczyłoby, żeby przestał mi to utrudniać. Żeby nie robił z domu pola bitwy, gdzie codziennie toczę walkę z samą sobą.

Przyjaciele mówią, żebym z nim pogadała, ale ja już próbowałam. Mówiłam mu, że to dla mnie ważne, że to moje zdrowie i przyszłość. On tylko wzruszył ramionami i odpowiedział:

Daj spokój, wyglądasz dobrze, nie potrzebujesz tego całego fitnessu.

Może to miało być miłe, ale ja nie chcę, żeby decydował za mnie, co jest dla mnie dobre. Chcę partnera, który mnie wspiera, a nie chłopaka, który nie widzi niczego poza własnym talerzem.

Mężczyzna na zakupach w sklepie spożywczym na dziale z napojami canva.com

Co dalej, gdy wsparcia brak

Nie wiem, co będzie dalej. Zaczynam się zastanawiać, czy Mateusz naprawdę rozumie, kim jestem i czego potrzebuję. Może dla niego to tylko błahostka, ale dla mnie to sprawdzian naszego związku.

Nie chcę znowu rezygnować z siebie, żeby komuś było wygodniej. Próbuję zmienić swoje życie na lepsze i zasługuję na kogoś, kto będzie mnie w tym wspierał. Bo związek to nie tylko wspólne wieczory z pizzą, ale też wspólne cele i wzajemne zrozumienie.

Nie poddam się, niezależnie od tego, co Mateusz znowu przyniesie w swojej torbie. Ale coraz bardziej czuję, że to nie tylko walka o zdrowie – to też walka o to, żeby mój związek miał sens.

Klaudia

Tak mieszka Piotr ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Pedantyczna kuchnia robi robotę
Źródło: facebook.com/@slubodpierwszegowejrzeniaTVN
Reklama
Reklama