"'Dorośli ludzie powinni być na swoim' – to zdanie słyszałam już setki razy. Mam 30 lat i wciąż mieszkam z rodzicami, a mama gotuje, sprząta i robi pranie. Dzięki temu mogę żyć, jak mi się podoba – wychodzić na imprezy, spać do południa i niczym się nie przejmować. Z jednej strony wiem, że ludzie mnie oceniają. Z drugiej – czy naprawdę muszę się czuć winna, skoro wszystkim to pasuje".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mama robi wszystko, a ja korzystam
Nie będę ukrywać – moja sytuacja jest wygodna. Wstaję, a na stole czeka śniadanie. Wracam z pracy, a obiad już paruje na talerzu. Ubrania są poskładane w szafie, podłogi lśnią, a mama dba, żebym nigdy nie musiała martwić się o codzienne obowiązki. Dlaczego to złe, że mi to odpowiada.
Znajomi często się ze mnie śmieją, że mam "życie jak w Madrycie". Ale ja naprawdę nie widzę powodu, żeby coś zmieniać. Dzięki temu mogę wydawać swoje pieniądze na przyjemności – wyjścia do klubów, ubrania, kosmetyki. Podczas gdy moi rówieśnicy narzekają na kredyty i rachunki, ja żyję bez stresu.
Życie bez rachunków i problemów
Oczywiście, że to oszczędność. Gdybym wynajmowała mieszkanie, pewnie większość wypłaty szłaby na czynsz i opłaty. Ale co z tego? Moje życie teraz jest dużo łatwiejsze. Mama mówi, że nie przeszkadza jej to, że wciąż mieszkam w domu. Twierdzi, że czuje się potrzebna, a sprzątanie i gotowanie nie jest dla niej problemem.
Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam się wyprowadzić. Ale wtedy przypominam sobie, ile kosztuje życie na własną rękę i szybko rezygnuję z tego pomysłu.
Znajomi mówią, że mam życie jak w bajce
Najczęściej takie pytania słyszę od dalszej rodziny. Ciocie i wujkowie zawsze mają coś do powiedzenia na temat mojego "braku odpowiedzialności". Ale czy to naprawdę ich sprawa? Mama mówi, że to tylko zazdrość, bo oni nigdy nie mieli tak wygodnie.
Kiedyś jedna z koleżanek rzuciła, że jestem egoistką, bo "wykorzystuję" własną matkę. Ale czy naprawdę? Przecież ona robi to z własnej woli. Nigdy nie prosiłam jej, żeby za mnie gotowała czy sprzątała. Po prostu… tak to się u nas w domu ułożyło.
Nie będę udawać, że jestem idealna. Wiem, że mogłabym bardziej się angażować w domowe obowiązki albo spróbować stanąć na własnych nogach. Ale skoro mama nigdy się na mnie nie złości i mówi, że jej to odpowiada, to po co robić problemy na siłę?
Nie czuję potrzeby, żeby coś zmieniać, dopóki wszystko działa. Może kiedyś, jak spotkam kogoś, z kim będę chciała dzielić życie, to wyprowadzę się i zacznę nowy etap. Ale na razie… jest mi dobrze tak, jak jest.
Niektórzy nie rozumieją, że każdy żyje po swojemu
Często widzę, że ludzie z góry oceniają takie osoby jak ja. Że "pasożytuję" na rodzicach, że powinnam już dawno się usamodzielnić. Ale każdy żyje, jak chce. Mama zawsze powtarza, że jeśli coś działa, to nie trzeba tego zmieniać. Może to nie jest podejście dla każdego, ale dla mnie – jak najbardziej.
Czy kiedyś to się zmieni? Pewnie tak. Ale teraz chcę korzystać z życia, póki mogę.
Martyna