"Moje dzieci nigdy nie gryzły się w język – i dobrze! Jednak gdy Zuzka powiedziała, że nie lubi zupy teściowej, a Kuba zasugerował, że wujek Janek opowiada nudne historie, zrobiła się awantura. Znajomi i rodzina zgodnie twierdzą, że moje dzieci są 'niewychowane'. Dla mnie to naturalne, że uczę je wyrażania swoich myśli, ale nie wszyscy potrafią to zrozumieć. A ja wiem, że robię dobrze!"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Awantura przy rodzinnym stole
Na imieninach cioci Haliny zawsze jest tłoczno, a dzieci zazwyczaj traktuje się jak dodatek do dorosłych. W zeszłym tygodniu Kuba, mój dziesięciolatek, postanowił wtrącić swoje trzy grosze. Gdy wujek Janek opowiadał już dziesiątą z kolei anegdotę, mój syn, w pełni spokojny i bezczelnie szczery, rzucił:
Wujku, chyba wszyscy już to słyszeliśmy. Może powiesz coś nowego?.
Stół zamarł. Halina zaczęła się śmiać, a Janek spojrzał na mnie z oburzeniem. Po chwili usłyszałam:
Jak możesz pozwalać dzieciom tak mówić? To brak szacunku!
To był klasyczny przykład sytuacji, w której szczerość mojego dziecka została odebrana jako impertynencja. Kuba wyraził swoją myśl – może niezbyt dyplomatycznie, ale z czystą intencją. Dla mnie to była lekcja, a nie powód do gniewu.
Dzieci jak ryby nadal w mocy
Zuzka, moja ośmioletnia córka, to żywe srebro. Nigdy nie ukrywa swoich myśli, nawet gdy dotyczą czegoś niewygodnego. Niedawno byliśmy u znajomych na kolacji. Gdy podano deser – przepysznie wyglądające tiramisu – Zuzka stwierdziła, że nie lubi kawy i woli lody. Usłyszałam wtedy kolejne komentarze o braku manier i niewychowanej młodzieży. Najwyraźniej zdanie dziecka to w oczach niektórych ludzi oznaka katastrofy wychowawczej.
Ja jednak jestem dumna, że moje dzieci mają odwagę mówić, co czują. Nie chcę, żeby uczyły się zakładać maski, które z czasem będą je przygniatać.
Szczerość to siła, nie wada
Wiem, że moje podejście wychowawcze wywołuje mieszane uczucia. W naszym społeczeństwie nadal uważa się, że dzieci powinny być posłuszne, grzeczne i niewidzialne. Ja się z tym nie zgadzam. Chcę wychować dzieci, które potrafią mówić otwarcie, jednocześnie szanując innych.
Moje dzieci wiedzą, że szczerość to nie atak. Uczę je mówić prawdę z empatią. I choć czasem ich uwagi mogą brzmieć zbyt dosadnie, to wiem, że w przyszłości będą dzięki temu bardziej świadome i odważne.
Gdy rozmawiam z innymi rodzicami, często słyszę, że pozwalam dzieciom "wchodzić sobie na głowę". Nie zgadzam się z tym. Czasem czuję presję, żeby bardziej je "ujarzmić", ale wiem, że ugięcie się byłoby zdradą tego, w co wierzę.
Zuzka i Kuba mogą dziś nie rozumieć wszystkich konsekwencji swojej szczerości, ale w przyszłości zobaczą, że prawda i autentyczność to ich największe atuty. Może wtedy te krytyczne komentarze od znajomych i rodziny przestaną mieć znaczenie.
Karolina