"On odpoczywa, a ja nadal sprzątam. Weekend to dla mnie koszmar"

"On odpoczywa, a ja nadal sprzątam. Weekend to dla mnie koszmar"

"On odpoczywa, a ja nadal sprzątam. Weekend to dla mnie koszmar"

canva.com

"Każdy weekend wygląda tak samo: Krzysiek leży na kanapie z pilotem w ręku, bo 'pracował cały tydzień', a ja krążę po domu jak tornado. Sprzątam, gotuję, planuję kolejny tydzień i staram się, żeby wszystko było na swoim miejscu. On ma czas na relaks, a ja nie mam czasu nawet na głęboki oddech. Czuję, że jestem na skraju wyczerpania – nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zrobię to później – czyli nigdy

Gdy tylko próbuję zasugerować, że może mógłby pomóc w domu, słyszę tę samą wymówkę:

Przecież cały tydzień harowałem, zasłużyłem na odpoczynek.

Tak, pracuje – ale ja też. Rano wstaję razem z nim, odwożę dzieci do szkoły, jadę do pracy, a po południu wchodzę w kolejną zmianę – tę domową.

Krzysiek z kolei po powrocie do domu ma swoją "pauzę", żeby odpocząć po pracy. Pauza czasem trwa godzinę, czasem dwie. Potem zjada obiad, który przygotowałam, i kończy dzień przed telewizorem. Gdy przychodzi weekend, liczę na to, że wreszcie mnie odciąży. Ale nie – sobota i niedziela to jego "święty czas regeneracji”". Jakby cały tydzień był wyłącznie jego wysiłkiem, a ja siedziałabym w kącie, czekając, aż coś mi zleci do zrobienia.

Rodzina wspólnie sprząta dom canva.com

Najbardziej frustruje mnie jego beztroska. Ostatnio poprosiłam, żeby wyniósł śmieci. "Zrobię to później" – rzucił bez zastanowienia. Później, oczywiście, oznaczało, że ja w końcu zrobiłam to sama, bo worek już prawie pękał, a zapach zaczynał przypominać coś, co mogłoby być wykorzystane w horrorze.

Trawnik? "Zajmę się tym w następny weekend". Obiad? "Zamówmy pizzę, przecież nie musisz gotować". Nie zrozumcie mnie źle – to nie tak, że Krzysiek nigdy nic nie robi. Ale robi to rzadko, niechętnie i zawsze z takim komentarzem, jakby wyrządzał mi łaskę. Każda drobna pomoc to dla niego coś, za co powinnam bić brawo. A ja już dawno przestałam czuć wdzięczność za coś, co powinno być wspólnym obowiązkiem.

Weekend jak wyrok

Kiedyś cieszyłam się na weekendy. To był dla mnie czas, żeby wreszcie złapać oddech, wyjść z dziećmi na spacer, poczytać książkę, po prostu pobyć razem jako rodzina. Dziś weekend to dla mnie dodatkowa praca – lista rzeczy, które trzeba nadrobić, bo w tygodniu nie starczyło na to czasu.

Rano sprzątam kuchnię, potem zmywam podłogi, później robię zakupy na kolejny tydzień. Zanim zdążę usiąść, trzeba już coś przygotować do jedzenia. Gdy patrzę na Krzyśka rozciągniętego na kanapie, zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd. Czy to ja za bardzo się poświęcam, czy on po prostu nauczył się, że ja wszystko zrobię? A może jedno i drugie?

"Przecież pomagam" – no nie wiem

Czasem próbuję z nim o tym rozmawiać, ale kończy się na kłótni. On uważa, że przesadzam.

Przecież pomagam, zrobiłem trawnik tydzień temu, pamiętasz?

– mówi, jakby to była wystarczająca odpowiedź na wszystko. Ale trawnik to jedno, a reszta? Kto planuje zakupy? Kto pamięta o tym, żeby dzieci miały ubrania na wf? Kto pilnuje, żeby dom w ogóle funkcjonował?

Ostatnio usłyszałam od koleżanki:

Sama jesteś sobie winna. Po prostu przestań robić wszystko za niego, zobaczysz, że się ogarnie.

stos brudnych naczyń w metalowym zlewie canva.com

Ale jak mam to zrobić - jeśli ja nie posprzątam, dom będzie wyglądał jak po tornado. Jeśli ja nie zrobię zakupów, dzieciaki zjedzą na kolację kanapkę z ketchupem. Moje życie to ciągłe gaszenie pożarów, a jego to permanentny urlop w weekendy.

Nie chcę cudów. Nie oczekuję, że Krzysiek nagle stanie się perfekcyjnym mężem i ojcem, który każdego ranka sprząta, gotuje i pyta, co jeszcze może zrobić. Chciałabym tylko, żeby dostrzegł moje zmęczenie i zrozumiał, że ja też potrzebuję chwili wytchnienia. Marzę o weekendzie, w którym mogłabym choć raz usiąść z książką albo wyjść na spacer, wiedząc, że ktoś inny przejmie pałeczkę.

Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni. Ale na razie weekend to dla mnie nie odpoczynek, tylko kolejny dzień pełen obowiązków. I chociaż kocham mojego męża, czasem czuję, że nasza miłość traci równowagę pod ciężarem braku partnerstwa.

Paulina

Maciej Zakościelny pokazał młodszego brata. Dziś Oskar ma już 30 lat i dopingował aktora w "TzG"
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama