"W naszym społeczeństwie ludzie uwielbiają komentować cudze wybory, zwłaszcza te dotyczące rodziny. Od kilku lat nieustannie słyszymy z mężem uwagi, że jedno dziecko to za mało, że powinniśmy mieć przynajmniej dwójkę, a najlepiej trójkę. Czuję się coraz bardziej zmęczona, jakby każdy miał prawo wtrącać się w nasze życie rodzinne".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"A kiedy drugie" – pytanie, które ciągle słyszę
Mam jedno dziecko – cudowną córeczkę Zosię. Jest oczkiem w głowie naszej rodziny. Od momentu jej narodzin jestem bombardowana pytaniami, które zaczęły się bardzo wcześnie. Jeszcze zanim Zosia skończyła rok, słyszałam: "A kiedy drugie dziecko?", "Nie chcielibyście rodzeństwa dla niej? Przecież dzieci w pojedynkę są takie samotne!". Z czasem te pytania przerodziły się w uwagi, które coraz bardziej mnie uwierają.
Znajomi, rodzina, a nawet sąsiedzi – wszyscy czują, że mają prawo komentować nasze życie. Czasem to tylko niewinna uwaga rzucona przy kawie, ale zdarzają się też bardzo bezpośrednie stwierdzenia. Koleżanka, z którą ostatnio spotkałam się na spacerze, powiedziała wprost:
To egoistyczne mieć tylko jedno dziecko. Zosia będzie kiedyś samotna, zobaczysz.
Naprawdę nie rozumiem, jak ktoś może rościć sobie prawo, aby w ten sposób oceniać moją rodzinę, nie znając nawet naszych powodów.
canva.com
To moja rodzina, moja decyzja
Ludzie lubią myśleć, że wiedzą wszystko o cudzym życiu. Widzą uśmiechniętą rodzinę na zdjęciach na Facebooku i zakładają, że wszystko jest proste i łatwe. Tylko my wiemy, przez co przeszliśmy. Po urodzeniu Zosi miałam bardzo ciężką depresję poporodową. Nie chcę nawet wracać myślami do tamtego czasu, ale wiem, że drugi raz bym tego nie zniosła.
O tym jednak nikt nie wie. Ludzie patrzą na mnie jak na kolejną "karierowiczkę", która z wygody ograniczyła się do jednego dziecka. A przecież za każdą decyzją stoi coś więcej – czasem zdrowie, czasem sytuacja finansowa, a czasem po prostu chęć życia w taki sposób, jaki nam odpowiada. Naprawdę nie tak trudno to zrozumieć.
Nie wiem, dlaczego tak wiele osób czuje potrzebę narzucania swojego zdania na temat mojej rodziny. Odnoszę wrażenie, że posiadanie dzieci stało się w oczach społeczeństwa czymś w rodzaju wyścigu – kto ma więcej, ten lepszy. Kiedyś koleżanka powiedziała mi:
Trzeba się spieszyć, bo potem będziesz za stara na drugie dziecko.
Prawie się roześmiałam, ale jednocześnie poczułam ukłucie złości. Ciekawe, że moje decyzje reprodukcyjne to temat do rozmów przy kawie.
W tym wszystkim najbardziej martwi mnie, jak takie komentarze mogą wpłynąć na moją córkę, kiedy dorośnie. Jeśli dorosłe osoby nie potrafią zaakceptować jednego dziecka w rodzinie, to co powiedzą jej? Boję się, że będzie musiała słuchać tych samych uwag, które teraz słyszę ja.
Z każdym kolejnym komentarzem czuję, że muszę coraz mocniej stawiać granice. Na początku grzecznie odpowiadałam, że jeszcze o tym myślimy albo że wszystko w swoim czasie. Teraz coraz częściej mówię wprost: „\
To nasza decyzja, a nie wasza sprawa.
Widziałam już różne reakcje – od zmieszania, po oburzenie. Ale dla mnie to nie ma znaczenia. Mam prawo żyć tak, jak chcę, i mam prawo nie tłumaczyć się nikomu z tego, ile mam dzieci.
canva.com
Każda rodzina jest inna i to jest piękne. Niektórzy mają piątkę dzieci, inni jedno, a jeszcze inni nie mają ich wcale. Dopóki jesteśmy szczęśliwi i robimy to, co dla nas najlepsze, nikt nie ma prawa tego oceniać.
Szczęście nie zależy od liczby dzieci
Kiedy patrzę na Zosię, wiem, że niczego nam nie brakuje. Tworzymy pełną, kochającą się rodzinę, w której wszyscy czują się ważni. Nie potrzebuję potwierdzenia od znajomych ani społecznego "przyzwolenia" na moje decyzje. Dla mnie liczy się tylko to, że razem jesteśmy szczęśliwi.
A znajomi, którzy nie potrafią uszanować naszych wyborów: ich komentarze przestały mnie już dotykać. Mam nadzieję, że z czasem zrozumieją, że to, co robią, nie jest pomocą, tylko niepotrzebnym wtrącaniem się w cudze życie.
Magdalena