"Już zdążyłam się pokłócić z teściową o wigilijne potrawy. Ona jest zbyt nowoczesna"

"Już zdążyłam się pokłócić z teściową o wigilijne potrawy. Ona jest zbyt nowoczesna"

"Już zdążyłam się pokłócić z teściową o wigilijne potrawy. Ona jest zbyt nowoczesna"

Canva

"Piszę do Państwa, bo oto jeszcze do Wigilii zostało sporo czasu, a ja już zdążyłam popaść w konflikt z moją teściową. Święta to czas radości, pokoju i wspólnego świętowania przy rodzinnym stole. Tymczasem zamiast takiej atmosfery w moim domu już teraz czuć napięcie. Wszystko zaczęło się od drobnostek, a eskalowało do poważnej różnicy zdań na temat świątecznych potraw. Mam zbyt nowoczesną teściową".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Reklama

Spór o wigilijne potrawy — miałam nadzieję, że tym razem się uda

Każdy, kto ma teściową, zapewne wie, że świąteczne przygotowania mogą być prawdziwym poligonem doświadczalnym dla relacji rodzinnych. Jednak w tym roku wydawało mi się, że podejdę do sprawy spokojniej, mądrzej, z większą dozą dyplomacji. Przecież święta są czasem wybaczania i budowania mostów. Problem w tym, że gdy teściowa weszła do naszej kuchni i zaczęła wyliczać swoje wizje idealnej Wigilii, moje mosty runęły niczym domek z kart.

W moim domu rodzinnym na Wigilię zawsze jadło się barszcz czerwony z uszkami. Uważam, że to klasyka, bez której trudno wyobrazić sobie ten wyjątkowy wieczór. Teściowa zaś, kobieta o silnym charakterze i jeszcze silniejszych opiniach, stwierdziła, że barszcz jest "nudny" i "przereklamowany". W jej domu królowała zupa grzybowa, więc według niej to właśnie ona powinna pojawić się na naszym stole. Spróbowałam delikatnie zaproponować kompromis: obie zupy, każdy wybiera to, co lubi. Niestety, teściowej nie spodobał się ten pomysł. A miałam nadzieję, że uda się sprawę załatwić w ten sposób.

Reklama

Stół wigilijny zastawiony czerwonymi ozdobami. Canva

Pokłóciłyśmy się nawet o pierogi

Zupa była tylko początkiem. Kolejnym punktem zapalnym okazała się ryba. Dla mnie tradycja smażenia karpia to nieodłączny element kolacji wigilijnej. Wiem, że nie wszyscy za nim przepadają, ale sama zawsze uważałam, że ma on swój urok, nawet jeśli trzeba się zmierzyć z jego ośćmi. Teściowa uznała jednak, że karp śmierdzi mułem i jest kompletnie nie do przyjęcia. Zasugerowała, że powinniśmy postawić na łososia, bo podobno jest zdrowszy i bardziej elegancki. Nie chcąc eskalować konfliktu, zaproponowałam, że mogę przygotować oba rodzaje ryb, ale znów usłyszałam, że dwie ryby to marnotrawstwo. W jej oczach łosoś ma wyprzeć karpia z naszej Wigilii – raz na zawsze.

Reklama

Apogeum sporu nastąpiło, gdy przeszłyśmy do tematu pierogów. To już nie była dyskusja – to była prawdziwa batalia. W mojej rodzinie pierogi wigilijne to danie z kapustą i grzybami, a ich przygotowanie jest niemalże rytuałem. Zbieramy się przy jednym stole, lepimy pierogi i sentymentalnie wspominamy dawne czasy. Tymczasem teściowa zakwestionowała też i to. Stwierdziła, że grzyby są zbyt ciężkostrawne i powinnyśmy zrobić pierogi z soczewicą, bo są lżejsze i bardziej nowoczesne. Przecież kolacja wigilijna ma być tradycyjna, a nie nowoczesna. Niestety teściowa lubi "być na czasie" i nawet do takiego wydarzenia chce wprowadzić elementy nowoczesności. I znów muszę mocno się natrudzić, żeby ten nadchodzący czas choć trochę był radosny. Może się uda.

Amelia

Reklama

Marta Chodorowska i jej niezwykła metamorfoza. Tak dziś wygląda córka wójta z "Rancza"
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama