"Mój brat zarabia krocie, a na święta każe płacić równo za prezenty. Nie czaję tego"

"Mój brat zarabia krocie, a na święta każe płacić równo za prezenty. Nie czaję tego"

"Mój brat zarabia krocie, a na święta każe płacić równo za prezenty. Nie czaję tego"

canva.com

"Święta to czas radości i rodzinnego ciepła, ale nie wtedy, gdy rozmowy przy wigilijnym stole psują kwestie finansowe. Mój brat zarabia dwa razy więcej ode mnie, a mimo to nalega, byśmy na prezenty dla rodziców czy dziadków składali się po równo. To chyba nie fair, gdy w rodzinie obowiązuje zasada 'każdy płaci tyle samo”'. I znowu pieniądze tak bardzo komplikują relacje, które powinny być najprostsze".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wspólne prezenty na święta – brzmi pięknie tyko w teorii

Święta Bożego Narodzenia od zawsze były w naszej rodzinie szczególnym czasem. Spotkania przy stole, długie rozmowy i śmiechy. No i oczywiście prezenty. Zawsze staraliśmy się, żeby były przemyślane i od serca – coś, co ucieszy mamę, tatę, dziadków. Od kilku lat umawiamy się z rodzeństwem, że składamy się na wspólne prezenty, zamiast każdy kupować coś osobno.

Na pierwszy rzut oka to świetny pomysł. Ale jest jeden problem: mój brat, Wojtek, zarabia świetne pieniądze, a ja... no cóż, ledwo wiążę koniec z końcem. Wojtek jest dyrektorem w firmie IT, a ja pracuję w lokalnej księgarni. Zarabiam dosłownie jedną trzecią tego, co on. A mimo to co roku słyszę od niego:

Składamy się po równo, bo tak jest sprawiedliwie.

Kobieta z kalkulatorem łapie się za głowę Canva

Nie zrozumcie mnie źle – to nie tak, że nie chcę się dokładać. Kocham rodziców i dziadków, chcę im sprawić przyjemność. Ale czy naprawdę jest w porządku, że Wojtek kupuje prezent za, powiedzmy, 300 zł, a ja muszę oddać połowę tej kwoty, kiedy dla niego to żaden problem, a dla mnie to spory wydatek?

Próbowałam poruszyć ten temat. Powiedziałam mu wprost:

Wojtek, dla mnie 150 zł to dużo, a ty nawet tego nie zauważysz w swoim budżecie.

Na co on tylko machnął ręką i rzucił:

Nie przesadzaj, to tylko raz w roku. Poza tym, to przecież rodzina – powinniśmy się równo dokładać.

I to właśnie to zdanie - "to przecież rodzina" - najbardziej mnie zabolało.

Pieniądze psują święta

Rodzina powinna być miejscem, gdzie czujemy się akceptowani, gdzie każdy rozumie nasze problemy i ograniczenia. A jednak co roku, gdy nadchodzi grudzień, temat wspólnych prezentów staje się dla mnie źródłem stresu. Mam wrażenie, że Wojtek zupełnie nie zauważa, jak różne mamy sytuacje. Dla niego to tylko parę złotych, dla mnie – wyrzeczenia.

Najgorsze jest to, że czuję, jak narasta między nami napięcie. W tym roku znów usłyszałam, że "nie wypada wybrzydzać", kiedy zaproponował coś drogiego na prezent dla rodziców. A ja miałam ochotę krzyczeć:

To nie wybrzydzanie! Po prostu nie stać mnie na to, co ciebie!

Ale nie krzyknęłam. Zamiast tego zacisnęłam zęby i zgodziłam się, bo nie chciałam psuć świątecznej atmosfery.

Osoba pakuje prezent świąteczny canva.com

Pieniądze są ważniejsze od relacji

Zastanawiam się, dlaczego pieniądze tak komplikują rodzinne relacje. Może to ja jestem zbyt przewrażliwiona. A może Wojtek rzeczywiście nie widzi problemu, bo nigdy nie musiał martwić się o każdy grosz. Czy powinnam po prostu zacząć mówić "nie", nawet jeśli to oznacza konflikt?

Święta powinny być czasem, w którym liczy się bliskość i ciepło, a nie to, kto ile dołożył do prezentu. Ale prawda jest taka, że te różnice w podejściu do pieniędzy sprawiają, że czuję się gorsza – jakbym była kimś mniej wartościowym, bo nie mogę sobie pozwolić na wszystko, co dla niego jest oczywiste.

W tym roku postanowiłam, że spróbuję jeszcze raz porozmawiać z Wojtkiem. Powiem mu wprost, że równe składki to nie zawsze sprawiedliwe składki. Że czasem chodzi o gest, a nie o konkretną kwotę. Może uda mi się pokazać mu, że wspólne prezenty mogą wyglądać inaczej – tak, żeby nikt nie czuł się przytłoczony finansowo.

Nie wiem, jak to wyjdzie. Może znów usłyszę, że "przesadzam". Ale wiem, że muszę spróbować – dla własnego spokoju. Bo mimo wszystko rodzina jest dla mnie najważniejsza. I nie chcę, żeby pieniądze dalej dzieliły nas w czasie, który powinien nas łączyć.

Marta

Caroline Derpieński nagrała piosenkę na święta. "Siostry Godlewskie będą miały konkurencję"
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama