"'Masz przecież urlop, odpoczywasz w domu' – powiedziała ostatnio ciotka mojego męża, gdy narzekałam na zmęczenie. Urlop, odpoczynek - nie pamiętam, kiedy ostatni raz spałam dłużej niż cztery godziny, a moje ręce nie pachniały kremem na odparzenia. Naprawdę opieka nad dzieckiem w tym kraju nadal uważana jest za nic nie warte 'siedzenie w domu'. Rodzina mojego męża zdaje się tego nie rozumieć, a ja mam coraz większe wrażenie, że mój wysiłek jest dla nich niewidzialny".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Przecież ty masz cały dzień wolny"
To zdanie usłyszałam od mojej teściowej tydzień po tym, jak urodziła się Pola. Zasnęłam wtedy na kanapie z dzieckiem przy piersi, a mąż zaprosił ją na kawę, żeby zobaczyła wnuczkę. Kiedy próbowałam się podnieść i ogarnąć, teściowa skomentowała:
Masz taki luksus, że możesz siedzieć w domu. W moich czasach kobiety musiały od razu wracać do pracy!
Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, Pola zaczęła płakać, więc musiałam wrócić do swojego "luksusu" i uspokajać niemowlaka. Gdybym miała czas i siłę, wytłumaczyłabym jej, że w tym "siedzeniu" nie ma nic luksusowego. To jest praca, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, bez przerw, bez możliwości "wylogowania się". Ale oczywiście, w oczach rodziny męża to tylko siedzenie w domu.
Kilka dni temu mój szwagier dzwonił, żeby zapytać, czy mogę odebrać jego syna ze szkoły. Powiedział, że on i jego żona mają ważne spotkania w pracy, a ja przecież i tak "mam cały dzień wolny". W tym momencie byłam po nieprzespanej nocy, z rozlaną kaszką na bluzce i córką, która płakała, bo wychodziły jej zęby. Spojrzałam na telefon i poczułam, jak gotuje się we mnie krew.
Wolny dzień - nie wiem, czy ktoś, kto tak mówi, kiedykolwiek miał do czynienia z opieką nad niemowlakiem. Dziecko nie czeka, aż wypijesz kawę. Nie ma "przerwy na lunch". Kiedy ono śpi, ty szybko sprzątasz, gotujesz albo próbujesz zrobić cokolwiek, co nie wiąże się z byciem mamą. A gdy dziecko się obudzi, zaczyna się kolejna runda karmienia, przewijania i zabaw, które kończą się dopiero wtedy, gdy zasypiasz razem z nim z wyczerpania.
Podobno robię wielkie "nic"
Najbardziej bolesne jest to, że rodzina męża nie widzi, jak wiele energii wkładam w to, żeby Pola była szczęśliwa i zadbana. Zamiast tego rzucają komentarze typu:
No ale przecież to tylko dziecko, nie możesz się aż tak zmęczyć.
A co, jeśli powiem, że jestem zmęczona do granic możliwości; ze tęsknię za ciszą, za chwilą dla siebie, za uczuciem, że jestem kimś więcej niż "tylko" mamą”.
Macierzyństwo to ogromne szczęście, ale też praca, której nikt nie docenia. Gdyby opieka nad dzieckiem była płatna, to powinna być jedną z najlepiej opłacanych prac na świecie. Bo wymaga wszystkiego – twojej uwagi, czasu, cierpliwości i sił, których czasem po prostu już nie masz. Ale tego rodzina męża nie rozumie. Dla nich to, co robię, to nic. Bo nie przynoszę pieniędzy do domu.
Nie przynoszę pensji, to prawda. Ale Pola rośnie zdrowa, szczęśliwa i otoczona miłością. Dbam o nią, troszczę się o nasz dom, staram się, żeby mąż wracał do ciepłego posiłku. Robię wszystko, żeby nasza rodzina funkcjonowała. Czy to naprawdę nic? Czy naprawdę muszę tłumaczyć się z tego, że "siedzenie w domu" jest pełnoetatową pracą?
Najgorsze jest to, że czasem sama zaczynam wierzyć w ich słowa. Gdy mąż wraca z pracy, a ja widzę w jego oczach zmęczenie i frustrację, czuję się winna. Czuję, że może powinnam robić więcej. Może powinnam być lepsza. Ale wtedy Pola uśmiecha się do mnie w ten sposób, który mówi:
Jesteś moim światem
– i wiem, że to, co robię, jest ważne. Nawet jeśli inni tego nie widzą.
Każda mama to bohaterka
Macierzyństwo nie jest "urlopem" ani "siedzeniem w domu". To praca na pełen etat, wymagająca więcej niż jakakolwiek inna rola. Każda mama, która dzień po dniu dba o swoje dziecko, jest bohaterką. I żadna rodzina, żadna teściowa, żaden szwagier nie ma prawa umniejszać jej wysiłków.
Jeśli też słyszysz, że nic nie robisz, pamiętaj: robisz więcej, niż oni kiedykolwiek zrozumieją. I to, co robisz, ma ogromne znaczenie – dla twojego dziecka i dla twojej rodziny. Nie pozwól nikomu wmówić sobie, że jest inaczej.
Beata