"Teściowa na feriach. Gdzie kończy się wsparcie rodziny, a zaczyna koszmar z teściową w tle"

"Teściowa na feriach. Gdzie kończy się wsparcie rodziny, a zaczyna koszmar z teściową w tle"

"Teściowa na feriach. Gdzie kończy się wsparcie rodziny, a zaczyna koszmar z teściową w tle"

Canva.com

"Ferie zimowe miały być dla nas czasem odpoczynku, wspólnych chwil i odcięcia się od codziennych obowiązków. Ale kiedy mój mąż oświadczył, że jego mama chce jechać z nami, poczułam, jak uchodzi ze mnie cała radość. 'Przecież to tylko ferie' – powiedział, jakby nie rozumiał, że w moich oczach to był początek kolejnej rundy teściowej w naszym życiu".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie tylko ferie, ale kolejna ingerencja

Planowałam te ferie od tygodni. Marzyłam, żeby wyjechać z miasta, w końcu oderwać się od pracy i obowiązków, spędzić czas tylko we dwoje – ja i mój mąż, Krzysztof. Wyobrażałam sobie górskie szlaki, wieczory z grzańcem i długie rozmowy przy kominku. A potem Krzyś oznajmił:

Mama pyta, czy może pojechać z nami. Wiesz, ona zawsze chciała zobaczyć góry zimą.

Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Zapytałam, czy w ogóle rozważył, co to dla mnie oznacza. "Przecież to tylko kilka dni" – odpowiedział, wzruszając ramionami. Tylko kilka dni - z teściową, która zawsze wie lepiej, co powinniśmy robić, co jeść i gdzie iść. Dla niego to naturalne, bo "ona tyle razy mu pomagała", ale dla mnie to wizja ferii, które zamienią się w kolejne pole bitwy.

Nie chodzi o to, że nie lubię swojej teściowej. Lubię ją – na dystans, w małych dawkach. Ale prawda jest taka, że ona zawsze stawia siebie w centrum. Od naszego ślubu regularnie słyszę, jak powinnam sprzątać w domu ("Zawsze przecierałam podłogi octem, spróbuj!"), co gotować Krzysiowi na obiad ("On lubi konkrety, a nie te twoje sałatki") albo jak wychowywać dzieci (których, nawiasem mówiąc, jeszcze nie mamy).

Teraz wyobrażam sobie nasze ferie – zamiast romantycznych wieczorów, wieczne komentarze i wskazówki. "A po co wam ten wyciąg narciarski? Możemy przecież pospacerować". "Nie jedz tego, to ci zaszkodzi". "Krzyś, załóż czapkę, bo znowu się przeziębisz". Wygląda, jakbym miała spędzić swój czas wolny, czując się jak gość w swoim własnym małżeństwie.

Kobieta w czrwonej czapce i zimowej kurtce spogląda na słoiczek kremu w zimowej odsłonie canva.com

Gdzie kończy się wsparcie, a zaczyna ingerencja

Kiedy próbowałam wytłumaczyć Krzychowi, jak się z tym czuję, on tylko wzruszył ramionami.

Przesadzasz. Mama nas nie ogranicza, przecież zawsze jest miło.

Tylko że on widzi to inaczej. Dla niego teściowa to osoba, która mu pomagała, wspierała go przez lata, jest częścią rodziny. Ja to rozumiem – naprawdę. Ale dla mnie to też kobieta, która wciąż wchodzi w nasze życie z butami i często sprawia, że czuję się jak osoba "na doczepkę".

To nie jest tylko kwestia tych ferii. To kwestia granic, które w naszym małżeństwie są regularnie przekraczane. Kiedyś, na urodzinach Krzysztofa, zaprosiła całą rodzinę, mimo że planowaliśmy tylko małe spotkanie. Innym razem przyszła do nas bez zapowiedzi, bo "chciała pomóc sprzątać". I teraz ferie – nasz czas, który miał być tylko dla nas – nagle ma się zmienić w rodzinny wyjazd.

Nie mam nic przeciwko rodzinie. Uważam, że wspieranie bliskich jest ważne, ale wszystko ma swoje granice. Czasem mam wrażenie, że Krzych po prostu nie widzi problemu, bo tak został wychowany. Dla niego obecność mamy w naszym życiu to norma. Ale czy to znaczy, że ja muszę to akceptować - czy moje potrzeby – potrzeba spokoju, prywatności, bycia tylko we dwoje – są mniej ważne.

Górska miejscowość zimą canva.com

Ferie, które mogłyby być inne

Nie wiem, co zrobić. Kocham Krzysia i wiem, że jego intencje są dobre. Ale chciałabym, żeby zrozumiał, że czas we dwoje jest równie ważny, co czas z rodziną. Że małżeństwo to coś, co wymaga przestrzeni i granic, nawet jeśli te granice dotyczą jego mamy.

Może teściowa naprawdę chciała tylko spędzić czas z synem. Ale w tym wszystkim zabrakło jednego – zrozumienia, że te ferie miały być dla nas. Nie dla niej. I choć wiem, że nie zawsze można mieć wszystko, chciałabym, żeby Krzyś choć raz zobaczył, jak ja się z tym czuję.

Każde małżeństwo to wyzwanie. Granice między bliskością rodziny a ingerencją są cienkie, a rozmowy na ten temat nigdy nie są łatwe. Ale jedno jest pewne: nikt nie powinien czuć się jak osoba trzecia we własnym związku.

Ferie z teściową - może kiedyś, ale na naszych zasadach. A na razie pozostaje mi nadzieja, że Krzysztof zrozumie, że czasem "tylko dla nas" to najważniejsza rzecz, jaką możemy sobie podarować.

Beata

Przemek od Dzbana został dziadkiem. Wnuk dostał imię oznaczające "obrońcę ludzi"
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama