"Kiedy wychodziłam za mąż, myślałam, że razem z mężem stworzymy drużynę. Plany, wspólne marzenia, budowanie przyszłości – w końcu to podstawa małżeństwa. Ale jak to robić, gdy połowa pensji mojego męża co miesiąc wędruje do jego mamy? 'Zawsze tak było, ona mnie tego nauczyła' – tłumaczy Kamil, jakby to wyjaśniało wszystko".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
"Ona tyle dla mnie zrobiła"
Wszystko zaczęło się niewinnie. Zaraz po ślubie Kamil powiedział mi, że od zawsze przelewa swojej mamie część pensji – tak jest "w ich rodzinie". Z jednej strony zrozumiałam. Jego mama wychowywała go samotnie, miała ciężkie życie, więc Kamil chciał jej pomóc. Pomyślałam, że to piękny gest, świadczący o jego wdzięczności.
Ale z czasem zaczęło mnie to uwierać. Okazało się, że Kamil oddaje swojej mamie połowę pensji. Co miesiąc. Bez względu na to, czy mamy dodatkowe wydatki, czy potrzebujemy oszczędzać, czy ledwo dopinamy budżet. Gdy próbowałam z nim o tym porozmawiać, usłyszałam tylko:
Ona tyle dla mnie zrobiła, nie mogę jej tego odmówić.
Nie mogłam uwierzyć, że coś, co miało być "pomocą", stało się tak oczywistym obowiązkiem. Teściowa nigdy nie zapytała, czy nie jest to dla nas problemem. Nigdy nawet nie wspomniała, że możemy potrzebować tych pieniędzy na własne potrzeby. Przeciwnie – czasem sprawiała wrażenie, jakby uważała, że Kamil jest jej coś winien.
Canva
Wszystko kosztem nas
Z czasem zaczęło się robić trudniej. Były miesiące, kiedy ledwo wiązaliśmy koniec z końcem – a Kamil wciąż robił przelew. Raz, gdy poprosiłam go, żebyśmy przez jakiś czas ograniczyli tę pomoc, bo mieliśmy większe wydatki, jego reakcja mnie zaskoczyła.
Nie mogę jej tego zrobić. Ona mnie wychowała, zawsze dawała z siebie wszystko
– powiedział, jakbym ja tego nie rozumiała.
Nie chodziło mi o to, żeby zostawił ją na lodzie. Chodziło o to, żeby zrozumiał, że teraz budujemy naszą rodzinę. Że mamy swoje potrzeby, rachunki, plany. Ale Kamil wydawał się tego nie widzieć. Dla niego to było normalne – od zawsze oddawał połowę pensji, więc czemu teraz miałoby być inaczej?
Najgorsze były jednak sytuacje, w których musiałam tłumaczyć się sama przed teściową. Gdy raz zasugerowałam, że może warto byłoby ograniczyć te przelewy, spojrzała na mnie z takim chłodem, że aż mnie zmroziło.
Kamil to dobry chłopak, zawsze o mnie dba. Widać, że go dobrze wychowałam
– powiedziała, a ja poczułam, że to zdanie było wymierzone we mnie.
Sprawiedliwość według teściowej
Od tamtej pory zaczęłam się zastanawiać, czy Kamil w ogóle widzi, co się dzieje. Czułam, że w naszym małżeństwie zaczyna brakować równowagi. Mąż bardziej troszczył się o swoją mamę niż o mnie i nasze wspólne życie. Bywały momenty, kiedy miałam ochotę zapytać go wprost:
Kto jest dla ciebie ważniejszy – ja czy ona?
Ale bałam się, że odpowiedź może mnie zaboleć.
Często słyszałam, że "żona jest najważniejsza", że to z nią tworzy się rodzinę, plany, przyszłość. Ale jak mogłam w to wierzyć, gdy czułam, że wciąż jesteśmy tylko na drugim miejscu? Teściowa była jak niewidzialny członek naszego związku – obecna w każdym naszym planie finansowym, decyzji i marzeniu, które zawsze musieliśmy ograniczać "dla niej".
canva.com
Miłość, granice i trudne wybory
Nie oczekuję, że Kamil przestanie pomagać swojej mamie. Chciałabym tylko, żebyśmy mogli o tym porozmawiać. Żeby zrozumiał, że teraz jesteśmy rodziną, która też ma swoje potrzeby. Chciałabym, żeby zobaczył, że ta sytuacja mnie rani – nie dlatego, że chcę coś zabrać jego mamie, ale dlatego, że czuję, jak nasze małżeństwo traci równowagę.
To nie jest łatwe. Każda rozmowa na ten temat kończy się kłótnią. Kamil nie widzi problemu, a ja czuję, że robię coś złego, walcząc o swoje.
Ta sytuacja nauczyła mnie jednego – w związku trzeba umieć stawiać granice, nawet jeśli jest to trudne. Nie można pozwalać, by cudze oczekiwania niszczyły coś, co budujesz z drugim człowiekiem. Pomaganie rodzicom jest piękne, ale musi być oparte na zrozumieniu i równowadze, a nie na poczuciu obowiązku, które przekreśla wszystko inne.
Nie wiem, jak zakończy się nasza historia. Wciąż próbuję rozmawiać z Kamilem i wierzę, że kiedyś zrozumie, co chcę mu przekazać. Kocham go i chcę z nim budować przyszłość – ale nie kosztem siebie.
Pati