"Nie mam prawa jazdy. Wiem, dla wielu osób to jak powiedzenie, że żyję na innej planecie. Ale taka jest prawda – nigdy nie zrobiłam kursu, nigdy nie kupiłam samochodu, nigdy nie czułam potrzeby, by to robić. Problem w tym, że społeczeństwo zdaje się tego nie rozumieć. Wszędzie słyszę: 'Jak sobie radzisz?', 'A kto cię wozi?', 'To wstyd, że w twoim wieku nie masz prawka!' – jakby moje życie bez auta było jakimś nieporozumieniem. Czuję, że przez brak prawa jazdy nie pasuję do dzisiejszego świata".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Auto to must have - inaczej się nie da
Kiedyś myślałam, że brak prawa jazdy to tylko moja sprawa. Mieszkam w mieście, korzystam z komunikacji miejskiej, roweru, czasem taksówek. Ale dla innych to temat, który zawsze wywołuje dyskusje. Już na studiach słyszałam od znajomych:
Kiedy zapisujesz się na kurs? Przecież bez auta ani rusz!
Później w pracy było podobnie. Gdy powiedziałam kolegom, że nigdy nie prowadziłam samochodu, ktoś rzucił:
No to kto cię wozi? Facet? Rodzice?
Nie zapomnę ich zdziwionych min, gdy powiedziałam, że radzę sobie sama.
Niestety, im więcej ludzi dowiaduje się o moim "sekrecie", tym częściej spotykam się z niezrozumieniem. Nie chodzi tylko o komentarze, ale o coś głębszego – o to, że w oczach innych brak prawa jazdy to jakaś osobista porażka. Jakby człowiek, który nie prowadzi auta, był mniej niezależny, mniej "dorosły".
canva.com
Życie bez auta: wygodne czy upokarzające?
Nie zliczę jednak, ile razy musiałam prosić kogoś o podwiezienie. Gdy znajomi zapraszają na działkę za miasto, zawsze jest to samo: "Okej, ale jak tam dotrzesz?". Zdarzało się, że przez mój brak prawa jazdy ktoś musiał zmieniać plany. Jedni reagowali z wyrozumiałością, inni – z wyraźnym zniecierpliwieniem. Raz usłyszałam nawet od kuzyna:
Może jakbyś w końcu zrobiła prawo jazdy, to nie musiałabyś być wiecznie problemem.
Te słowa zostały ze mną na długo.
To nie tak, że ja tego nie rozumiem. W świecie, gdzie każdy chce być "mobilny", posiadanie auta to niemal wymóg. Ale czy naprawdę muszę mieć prawo jazdy tylko po to, by inni przestali mnie oceniać? Nie każdy czuje się dobrze za kółkiem. Ja nie czuję. A mimo to wciąż mam wrażenie, że ludzie oczekują, że zmienię zdanie – jakby moje życie bez auta było w jakiś sposób mniej wartościowe.
Niechęć do kierownicy czy po prostu inny wybór
Są dni, kiedy zastanawiam się, czy powinnam jednak iść na kurs. Ale za każdym razem wracam do tego samego pytania: czy naprawdę tego chcę? A odpowiedź zawsze brzmi: nie. Nie lubię prowadzić. Sam pomysł siedzenia za kierownicą sprawia, że czuję się zestresowana. I nie, to nie jest kwestia "przełamania się" czy "nauczenia się, bo to łatwe". Po prostu nie mam na to ochoty.
Wciąż jednak zderzam się z presją. Ostatnio jedna z koleżanek w pracy powiedziała:
No weź, zrób to dla wygody. Przecież z autem wszystko jest prostsze.
canva.com
Ale czy naprawdę wszystko w życiu musi być podporządkowane "wygodzie"? Czy nie mogę po prostu żyć tak, jak mi pasuje? Korzystać z autobusów, spacerów i tego, co jest dla mnie naturalne?
Zastanawiam się, dlaczego tak trudno zaakceptować, że ktoś żyje inaczej niż większość. Przecież brak prawa jazdy to nie jest jakiś życiowy dramat. Ludzie różnią się między sobą i każdy ma swoje powody, by robić to, co robi. Ale w społeczeństwie, które stawia mobilność na piedestale, wybór innej ścieżki często spotyka się z niezrozumieniem, a nawet krytyką.
Dla mnie brak auta to nie problem – to wybór. A wybory są osobiste. Nie muszę tłumaczyć się każdemu, kto nie rozumie, dlaczego nie mam prawka. Moje życie może wyglądać inaczej niż twoje – i to jest w porządku. Dla mnie bardziej liczy się to, by żyć zgodnie ze sobą, a nie spełniać cudze oczekiwania.
Czas przestać oceniać
Moja historia to tylko przykład tego, jak często ludzie oceniają innych przez pryzmat swoich przekonań. Jeśli ktoś nie ma prawa jazdy, nie oznacza to, że jest gorszy, leniwy czy niezaradny. Może po prostu ma inne priorytety, a może zwyczajnie nie czuje potrzeby bycia kierowcą.
Dziś, zamiast wciąż rozważać, czy powinnam się "dostosować", skupiam się na tym, co jest dla mnie ważne. Brak prawa jazdy nie czyni mnie mniej niezależną. Niezależność to nie auto – to wolność wyboru. A ja wybieram życie po swojemu.
Monika